mobile
REKLAMA

Hitowe starcie dla BAS Białystok

Niesamowite akcje, walka i ogromne emocje towarzyszyły rozegranemu w sobotę spotkaniu siatkarskiej II ligi, w którym trzecie drużyna rozgrywek - MOS Wola Warszawa podejmowała lidera BAS Białystok.

Marcin Kalicki
Hitowe starcie dla BAS Białystok

Wypełniona po brzegi hala sportowa przy ul. Rogalińskiej 2 była świadkiem rozgrywek na najwyższym poziomie. Znakomicie spotkanie rozpoczęli podopieczni trenera Krzysztofa Wójcika. Skuteczna gra w przyjęciu i ataku oraz dobra postawa w bloku przyniosły kolejne punkty stołecznej ekipie. Gospodarze popełniali bardzo mało błędów własnych i nieoczekiwanie wygrali pierwszego seta 25:22.

Druga odsłona spotkania na Woli to bardzo wyrównana walka z obydwu stron siatki. Wielokrotnie w tej partii na tablicy wyników widniał rezultat remisowy. Seta mogli wygrać gospodarze, jednak nie wykorzystali piłek setowych. Bardziej doświadczeni siatkarze gości przechylili szalę na swoją korzyść pokonując MOS 31:29.

Po dwóch wyczerpujących setach gospodarze nieco zdekoncentrowani nie nawiązali walki z rywalem w trzeciej partii. Choć siatkarze z Woli nie zagrali źle, to na BAS było to za mało. Set zakończył się wygraną zawodników ze stolicy Podlasia 25:17.

W czwartej partii MOS Wola wrócił do dobrego grania mocno psując krew gościom. Ponownie była to wyrównana część spotkania, w której zwycięstwo zostało wydarte w samej końcówce. Więcej spokoju zachowali siatkarze z Białegostoku i to oni cieszyli się ze zwycięstwa. Do wygranej gości poprowadził Mateusz Rećko. Zdobywca dwudziestu punktów to były zawodnik klubu z Woli. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz, gratulacje dla zespołu. Nie przestraszyliśmy się faworyta, prowadziliśmy wyrównaną walkę przez prawie dwie godziny. Punktów niestety nie mamy, chociaż niedużo brakowało, bo była piłka setowa na 2:0. Niestety doświadczenie i umiejętności graczy z Białegostoku wzięły górę. Jednak z gry możemy być bardzo zadowoleni, dawno nie było na Rogalińskiej meczu na takim poziomie. Chcemy teraz utrzymać ten poziom i w najbliższych meczach derbowych pokusić się o wygrane. Myślę, że licznie zgromadzona publiczność na pewno nie żałuje, że wybrała nasz mecz i oczywiście zapraszamy na kolejne - oświadczył Krzysztof Wójcik, trener warszawian.

MOS Wola Warszawa - BAS Białystok 1:3 (25:22, 29:31, 17:25, 22:25)

Siatkarze z Woli zagrali w składzie: Grzegorz Pacholczak, Brian Malangiewicz, Paweł Borowski, Michał Gawrzydek, Konrad Bączek, Wojciech Wachowicz, Szymon Drzazga, Kajetan Iszczuk, Jakub Buczek, Jakub Skrajny, Paweł Sęk, Kacper Buczek, Kamil Leliwa.

- Mimo porażki uważam, że zagraliśmy bardzo dobry mecz. Nie przestraszyliśmy się faworyta z Białegostoku, jednak zabrakło nam w pewnych momentach doświadczenia i zimnej krwi. BAS to bardzo ograna drużyna, i w kluczowych momentach pokazali nam, jak rozwiązywać takie sytuacje. Trochę szkoda drugiej partii, w której mieliśmy kilka piłek setowych. Nasza wygrana w drugim secie mogła zaważyć na wyniku całego spotkania. Nie ma co jednak rozpamiętywać, musimy wracać do pracy i udowodnić, że nasza dobra gra nie jest przypadkiem i jesteśmy w stanie walczyć o najwyższe cele w lidze - powiedział po spotkaniu rozgrywający stołecznej drużyny Wojciech Wachowicz. - Wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia w tym meczu i od samego początku graliśmy agresywnie na zagrywce. Pierwsze dwa sety zagraliśmy na pełnej energii i udało nam się wygrać pierwsza odsłonę. W następnych partiach zabrakło już trochę sił, rywal odskakiwał ale walczyliśmy do końca - dodał Michał Gawrzydek.

- Było to na pewno bardzo ciężkie spotkanie. Mecze z liderem i jednym z głównych faworytów do awansu nigdy nie należą do łatwych. Mimo to uważam, że zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, pokazaliśmy dużo walki i charakteru. Mieliśmy szansę na objęcie prowadzenia 2:0 w setach, ale niestety końcówka drugiej partii się nam wymknęła. Trzeci set to bardzo dobra gra drużyny z Białegostoku. Czwarty set to ponownie gra do samego końca i walka o tie-break, lecz niestety nieudana. Na pewno wyciągniemy wnioski z tego meczu i będziemy starali się poprawiać nasz grę z meczu na mecz - zapewnia Paweł Borowski.

- BAS był faworytem tego meczu, przyjechali do nas z kompletem zwycięstw. My mogliśmy sprawić niespodziankę sobie i kibicom. Podeszliśmy do tego meczu bardzo poważnie, liczyliśmy na punkty z liderem jednak BAS okazał się po prostu lepszy. Inaczej nie da się tego podsumować. My graliśmy momentami fenomenalną siatkówkę. Gdybyśmy taki mecz powtórzyli z jakimkolwiek innym rywalem z naszej ligi jestem pewny, że mielibyśmy trzy punkty na koncie. Niestety BAS jest zespołem, który zdecydowanie odstaje od reszty stawki. Grają naprawdę dobrą siatkówkę, mają wielu doświadczonych graczy i to pomaga im wygrywać szczególnie w tych nerwowych momentach. Kluczowy był drugi set przegrany przez nas na przewagi, to właśnie wtedy ci najbardziej ograni po stronie naszych rywali wzięli sprawy w swoje ręce. Nam myślę zabrakło troszkę zimnej krwi, ale na prawdę możemy być po tym meczu zadowoleni z tego jak graliśmy. Dziękujemy również kibicom, którzy tak licznie przybyli by obserwować to spotkanie, myślę że się nie zawiedli - mówi Grzegorz Pacholczak, kapitan stołecznej drużyny.

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda