mobile

„Komunikacja warszawska okiem Gladiatorów”

Stowarzyszenie Mężczyzn z Chorobami Prostaty „Gladiator” od 15 lat działa non profit na rzecz pacjentów z nowotworami urologicznymi.

Marcin Włodarczyk
TAGI
„Komunikacja warszawska okiem Gladiatorów”

Skupia ono wokół siebie chorych z różnych środowisk. Kiedy w 2002 roku rozpoczynało swoją działalność odległą jeszcze perspektywą było istniejące dziś metro. Warszawa, a w tym Bielany, których podstawą miejskiej tkanki są osiedla powstałe na przestrzeni lat siedemdziesiątych, opanowane były przez czerwone autobusy. Znakiem tamtych czasów, który wyraźnie zaznaczył się w mojej pamięci było podróżowanie po mieście tak zwanymi „ogórkami”, w których najlepszymi miejscami były te konduktorskie albo usytuowane w pobliżu miejsca kierowcy. Jednak obraz komunikacji z perspektywy pacjenta, po tych kilkunastu latach zmienił się płynnie, i jakby bezgłośnie, niezauważalnie. Istnieje nowy, szybszy i sprawniejszy tabor obsługujący linie autobusowe i tramwajowe (i tu nasuwa się pytanie, czy nowy tabor swoim kosztem nie wyparł kilka świetnie funkcjonujących, przyjaznych seniorom linii?). Powstają również nowe wiaty (i tu nasuwa się drugie pytanie, czy aby na pewno bardziej funkcjonalne?).

 

Wprowadzone przez ZTM kilka lat temu zmiany w tym likwidacja 167, 520 czy E-1 do dziś nie są akceptowane przez mieszkańców. Obecny stan rzeczy prowadzi do wykluczenia komunikacyjnego sporej części dzielnicy Bielany, szczególnie jest to odczuwalne dla Chomiczowki, na której powstaje wiele nowych budynków mieszkalnych. - mówi Włodzimierz Piątkowski zastępca burmistrza dzielnicy Bielany (stowarzyszenie Razem dla Bielan)

 

Komunikacja wokół „młodnieje”, jednak my, Gladiatorzy, starsi jesteśmy o 15 lat. Polityka senioralna prowadzona w Warszawie nastawiona jest na promocje nadzwyczaj wielu inicjatyw dla Seniorów. Sam, jako członek zarządu Stowarzyszenia Gladiator, który swą aktywność skupia wokół osób dotkniętych chorobami nowotworowymi, wraz z kolegami z zarządu podejmuję się organizacji spotkań edukacyjnych z mieszkańcami. I zapewniam, że są to głównie Seniorzy, gdyż choroby prostaty dotykają głównie mężczyzn 65+. Dzięki zaangażowaniu w takich kręgach dostrzegłem, że warszawska polityka komunikacyjna nie jest dostosowana do polityki senioralnej. Brak tej spójności odbija się na jakości życia seniorów, zwłaszcza tych dotkniętych poważnymi chorobami nowotworowymi. Strategia komunikacyjna Warszawy opiera się na zmniejszeniu liczby linii i zwiększenia częstotliwości kursowania linii, których nie dotknęła likwidacja. Jednym z najbardziej widocznych skutków jest taki, że niebagatelnie wzrosła liczba koniecznych przesiadek, aby przedostać się z punktu A do punktu B. Postawmy się teraz w sytuacji chorego seniora. Jak dojeżdżać ma na organizowane dla niego działania edukacyjne, których celem jest ułatwienie mu życia? Jak wybrać się do jednego, drugiego i kolejnego specjalisty oraz na badania? Przerost prostaty czy nowotwór pęcherza nie sprzyja podróżowaniu, dla chorego częste przesiadki powodują, że podróż jest katorgą, a hasło „przyjazna komunikacja” staje się tylko pustym frazesem. Odnieśmy się do osiedla, w którym żyję, funkcjonuję i na rzecz którego angażuję się społecznie – Chomiczówka. Od roku, z osiedlowej pętli nie kursuje linia 167, która doskonale komunikowała Chomiczówkę z resztą Warszawy. Poczuliśmy pewne deja vu, jeśli przypomnieć sobie wycofanie z naszego osiedla linię 520 (dawną J-otkę) doskonale komunikująca mieszkańców z Żoliborzem, Śródmieściem, ale przede wszystkim jednak z prawobrzeżną częścią Warszawą, gdzie mają swoje lokalizacje liczne szpitale i kliniki. Wracając jednak do 167, to aby mieć namiastkę tej linii, trzeba przejść niemal całe osiedle do przystanku linii 184. Można by powiedzieć, że linia 184 to prawie 167, ale „prawie” stanowi tu ogromną różnicę! Z perspektywy Seniorów mieszkających na Chomiczówce, dojście do Alei Reymonta czy ul. Wólczyńskiej z centralnych części osiedla to niemal wyprawa. Strategia warszawska tworzona młodymi oczyma powinna zostać też dostosowana do drugiego, senioralnego punktu widzenia.

Pozostając jednak w tej samej lokalizacji, warto zauważyć, że wyprawa do przystanku 184 wiąże się z pokonaniem al. Reymonta i jej skrzyżowań z ul. Broniewskiego, Conrada, Maczka - źle skonfigurowanych i fatalnie zorganizowanych. Przejście w tym miejscu przez pasy na sygnalizacji zajmuje niejednokrotnie ponad 10 minut. W tą sprawę mocno zaangażowaliśmy się Krystianem Lisiakiem i Grażyną Kacprzak oraz okolicznymi mieszkańcami zrzeszonymi wokół grupy sąsiedzkiej „Jesteśmy z Chomiczówki” i stowarzyszenia „Razem dla Bielan”. Zbieramy podpisy pod petycją w sprawie usprawnienia sygnalizacji wzdłuż al. Reymonta. Aktualizacja systemu sygnalizacji świetlnej wzdłuż al. Reymonta to szansa na sprawne przejście i dojście na zlokalizowane wokół przystanki tramwajowe czy autobusowe, to również szansa na płynniejsza jazdę wzdłuż ulicy Conrada i samej al. Reymonta. W sprawę poprawienia warunków komunikacyjnych na Bielanach angażuje się również Pani Krystyna Żebrowska, Przewodnicząca bielańskiej Rady Seniorów, z którą miałem okazję rozmawiać na temat senioralnych bolączek i działań na rzecz poprawienia jakości i warunków ich życia. Dowiedzieliśmy się, że już w marcu tego roku, na spotkaniu Bielańskiej Rady Seniorów z przedstawicielami ZTM padły kluczowe dla komunikacji Chomiczówki kwestie. Dotyczyły częstotliwości kursowania linii 121, przywrócenia linii 520 i 167 oraz zwiększenia przejrzystości i czcionki rozkładów jazdy na przystankach. W odpowiedzi Bielańscy Seniorzy dowiedzieli się, że „przy obecnym układzie komunikacyjnym powrót do dawnych tras 520 i 167 jest niemożliwy”. Prosty komunikat, brak trybu konsultacyjnego, czyżby zdanie tych, którzy mają w życiu nieco trudniej nie liczyło się w wielkim mieście? Jak już wspominałem, przychodnie, szpitale, kliniki specjalistyczne, a nawet tanie apteki nie stoją przecież na każdym rogu. Lekarze specjaliści również nie przyjmują w każdej przychodni rejonowej. Wobec takiego stanu rzeczy wizyta u specjalisty to głównie przejazdy z mnóstwem przesiadek. Z takimi i podobnymi uwagami spotykamy się na co dzień. Jako Stowarzyszenie uczestniczymy w Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego, udzielamy się społecznie, zachęcamy tym samym seniorów do aktywności, do wyjścia z domu. Niestety często taka aktywność wiąże się z, wyżej już wspomnianym, „przyjaznym przejazdem”. Sytuację utrudnia dodatkowa dogęszczanie osiedli, w tym – dla przykładu – Chomiczówki, na której mieszkam. W sytuacji kiedy pozwala się budować olbrzymie osiedla a nie stawia się inwestorów przed koniecznością zainwestowania również w poprawę komunikacji i infrastruktury publicznej mamy osiedla pozbawione infrastruktury zapewniającej podstawowe potrzeby mieszkańców. Dla wielu osób, zwłaszcza w czasach, gdy stawiać się powinno na stały rozwój komunikacji zbiorowej, to właśnie ona jest często jedynym transportem do świata rozrywki, pracy i obowiązków. W sytuacji naszego osiedla, a co gorsza – patrząc dodatkowo z perspektywy schorowanego seniora – okazuje się, że powoli dojazd z Chomiczówki do centrum, czy w niektóre miejsca prawobrzeżnej części Warszawy są nie lada wojażem (żeby nie nazwać tego tułaczką…)!

Warto też wspomnieć o informacji przedstawionej przez ZTM na moje pytania. Według miejskiej spółki chwalona przez Radę Warszawy polityka transportowa stanowi, że podstawowym środkiem komunikacji ma byc transport szynowy (metro, tramwaj, kolej). Nie macie jednak Drodzy Czytelnicy poczucia, że likwidowane linie autobusowe bądź skracanie ich kursowania nie są w takim samym tempie kompensowane nowymi torowiskami i nowymi stacjami metra? Rozumiem zaawansowanie takiej polityki w miastach europejskich, gdzie linii metra jest kilkanaście, i często, jak np. w Rzymie połączone są one wszystkie linią obwodową, co powoduje, że stopniowo odchodzi się od połączeń autobusowych. W Warszawie jednak mamy dwie linie na krzyż (dosłownie i w przenośni). Jak do takiej polityki mają się osiedla? Nowe, budowane chaotycznie, bez niezbędnej infrastruktury? Ich budowa ogranicza się do bardzo wąskiej wizji, nie uwzględnia sytuacji ogólnomiejskiej. Podczas, gdy w krajach wysoko rozwiniętych najpierw buduje się układ drogowy, a potem stawia osiedla, w Warszawie widzimy, że najpierw stawia się nowe budownictwo (tzw. Plomby), a dopiero później myśli się, jak skomunikować powstałe budynki z resztą miasta, aby miało to „ręce i nogi”. Osiedla budowane w ten sposób, nie budowane z myślą o komunikacji zbiorowej w domyśle budowane są pod komunikację związaną z coraz większą liczbą samochodów. Ciężko będzie dostrzec „światełko w tunelu”, jeśli nie wprowadzone będą realnie działające strategie miasta. Szczególnie trudna będzie sytuacja osób starszych, dla których zarówno większa liczba linii (jak i – w przypadku mojego osiedla - ich start z pętli Chomiczówka) są bardzo ważne. Dla rodzin z dziećmi, którym dostosowana komunikacja miejska pozwala na swobodne przemieszczanie się w mieście, też obecny stan rzeczy nie służy. Na zwieńczenie, znów odnosząc się do swojego osiedla, warto wspomnieć, że koronnym kontrargumentem do mieszkańców, przy każdej zmianie w komunikacji bądź likwidacji linii, jest budowa metra. Czy to wyświechtany już argument czy wymówka by likwidować kolejne połączenia autobusowe? Poprawa tego stanu jest konieczna!

 

Marcin Włodarczyk

Stowarzyszenie Mężczyzn z Chorobami Prostaty „Gladiator”

Telefon zaufania: 502-538648

www.gladiator-prostata.pl

 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda