mobile
REKLAMA

Legia gromi w derbach Mazowsza

W hali Ośrodka Sportu i Rekreacji Bemowo przy ul. Obrońców Tobruku 40 koszykarze warszawskiej Legii podejmowali w ramach rozgrywek Energa Basket Ligi HydroTruck Radom.

Marcin Kalicki
Legia gromi w derbach Mazowsza

Od początku spotkania w szeregach legionistów najskuteczniejszy był Jakub Karolak, którego celny rzut za trzy punkty wyprowadził gospodarzy na prowadzenie 7:4. Radomianie nie byli jednak dłużni i również za pomocą rzutów z dystansu szybko dogonili gospodarzy. W ekipie przyjezdnych na czoło wysuwali się obcokrajowcy – legitymujący się węgierskim paszportem Obie Trotter oraz Fin Carl Lindbom. Pełna walki pierwsza kwarta zakończyła się zwycięstwem Legii 23:21.

Kolejne dziesięć minut gry lepiej rozpoczęli legioniści, którzy po celnym rzucie wolnym Filipa Matczaka uzyskali sześciopunktową przewagę (29:23). Taki stan nie trwał długo - radomianie potrzebowali niespełna minuty, by zbliżyć się do warszawian na dystans jednego punktu. Mecz ponownie się wyrównał, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Po celnym trafieniu za trzy punkty autorstwa Omara Prewitta stołeczni wygrywali 38:34, a wkrótce kolejne „oczka” dołożył kapitan Sebastian Kowalczyk. Pierwsza połowa na korzyść Legii – 43:36.

Po powrocie z szatni swojej dobrej formy nie stracił wspomniany już kapitan Legii, który ponownie przymierzył zza łuku. HydroTruck nie mógł pozwolić przeciwnikowi na rozwinięcie skrzydeł i starał się robić wszystko, by dogonić wynik. Duda Sanadze, Obie Trotter i Jarvis Williams wzięli odpowiedzialność za grę przyjezdnych, ale warszawianie trwali w mocnym uderzeniu. Na nieco ponad trzy minuty przed zakończeniem trzeciej kwarty tablica wyników wskazywała rezultat 65:51 dla Legii, co było dotąd najwyższym prowadzeniem w meczu. Tę bardzo udaną część pojedynku gospodarze wygrali 29:23 i przed ostatnia kwartą cieszyli się prowadzeniem 72:59.

Legia wciąż była głodna kolejnych punktów. Wysoko fruwał Keanu Pinder blokując kolejnych rywali, skuteczny byłduet legionistów Omar Prewitt – Filip Matczak. Gospodarze zdominowali wydarzenia na parkiecie i pewnie dążyli do zwycięstwa, które stało się faktem. Podopieczni trenera Tane Spaseva nie dali szans radomianom pokonując ich aż 94:72.

Legia Warszawa - HydroTruck Radom 94:72 (23:21, 20:15, 29:23, 22:13)

Najwięcej punktów: Jakub Karolak (17), Omar Prewitt i Keanu Pinder (po 15) - Obie Trotter (21), Duda Sanadze (18), Carl Lindbom (11).

Składy:

Legia Warszawa: Jakub Karolak, Omar Prewitt, Keanu Pinder, Filip Matczak, Michał Kołodziej, Sebastian Kowalczyk, Rusłan Patiejew, Patryk Nowerski, Mariusz Konopatzki, Adam Linowski, Jorge Bilbao.

HydroTruck Radom: Obie Trotter, Duda Sanadze, Carl Lindbom, Adrian Bogucki, Artur Mielczarek, Jarvis Williams, Marcin Piechowicz, Wojciech Wątroba, Cullen Neal, Daniel Wall, Krystian Tyszka.

- Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i dlatego taki wynik. Druga połowa była kapitalna w naszym wykonaniu. Myślę, że też kibice dołożyli się swoim dopingiem, dzięki czemu grało się nam łatwiej. Radomianie są dobrą drużyną, mają dobrych zawodników, ale my dzisiaj zagraliśmy dużo lepiej. Dobrze, że wysocy grają dużo lepiej, bo wtedy my obwodowi mamy więcej miejsca na obwodzie - jedno z drugim jest połączone. Dobrze, że łapiemy formę na końcówkę sezonu. Dzisiaj sześciu zawodników zdobyło co najmniej 10 punktów i to dobry prognostyk na przyszłość. Jeśli zagramy tak jak dzisiaj, to powinniśmy wygrać kolejny mecz, ale pamiętajmy, że każdy mecz jest inny. Będziemy musieli podejść do tego spotkania skoncentrowani i powtórzyć dzisiejszy występ. Kibice Legii? To jest coś niesamowitego, dodaje kopa i energii do gry. Cieszę się, że dzisiaj konfetti było bez kurzu, bo nie było tak długiej przerwy, a parkiet nie był śliski. Po kontuzji czuję się już dobrze. Można powiedzieć, że półtora miesiąca spędziłem na ciężkich treningach z Adamem, trenerem przygotowania fizycznego, który doprowadził mnie do stuprocentowej sprawności. Ta kontuzja jest za mną, nie odczuwam żadnych jej skutków - mówi Jakub Karolak, najskuteczniejszy zawodnik Legii.

- Taką rolę twardego obrońcy dostałem od trenera i staram się z niej wywiązywać. Mam pomóc drużynie, żeby wygrać mecz. Wydaje mi się, że trener zauważył, że mogę to robić i staram się wykonywać to jak najlepiej mogę. Mam wychodzić na "shooterów", najbardziej niebezpiecznych zawodników rywali, staram się to robić jak najlepiej. Trener przed meczem zaznaczał, żebyśmy wyszli agresywnie w obronie, co skutkowało tym, że mieliśmy kilka przechwytów, a w konsekwencji łatwych punktów. To nas niosło, dodało energii i lepiej się nam grało w ataku, a w konsekwencji wygraliśmy różnicą ponad 20 punktów. Na pewno wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwy mecz. Radomianie przyjechali tu po zwycięstwo. Kilka dni temu Anwil pokazał nam agresywną obronę na początku trzeciej kwarty i nie mogliśmy tego powtórzyć. W meczu z Koszalinem musimy wyjść tak samo agresywnie w obronie, z takim samym nastawieniem jak teraz. Wiemy, że w zespole z Koszalina jest bardzo groźny Amerykanin, Torey Thomas - będziemy starali się wyłączyć go z gry i walczymy dalej o play-offy - powiedział po meczu Mariusz Konopatzki.

Źródło/Fot. Marcin Bodziachowski/legiakosz.com

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda