mobile
REKLAMA

Pasja do Małej Ojczyzny

Z Krystianem Lisiakiem, bielańskim aktywistą ze stowarzyszenia Razem dla Bielan, założycielem obserwowanej przez niemal 20 tysięcy mieszkańców facebookowej strony „Warszawskie Bielany” o społecznych działaniach, stowarzyszeniu i pasji do Bielan rozmawiał Paweł Wrocławski.

redakcja
Pasja do Małej Ojczyzny

Czym dla Ciebie są Bielany?
Moim miejscem na Ziemi. Pasją.
Skąd wzięła się u Ciebie taka pasja?
Kilkukrotnie słyszałem już to pytanie i do tej pory nie mam na nie klarownej odpowiedzi. To jest coś nienamacalnego. Coś co sprawia przyjemność, ciekawi, intryguje, powoduje, że chcesz wiedzieć o dzielnicy, jak i robić dla niej więcej i więcej.
Był tego jakiś początek?
Nawet jeśli tak to nie potrafię go określić. Od kiedy pamiętam interesuję się tym co dzieje się w najbliższej okolicy, zbieram stare fotografie, wciąż szukam rzeczy związanych z przeszłością dzielnicy. Jako pasjonat tego miejsca założyłem na facebooku stronę „Warszawskie Bielany”. Myślałem, że będzie to miejsce kameralne…
A przerodziło się w jedną z największych i ciekawszych stron dzielnicowych w całej Warszawie…
Cieszę się, że jest tak odbierana. Nie mogłem tego przewidzieć. Myślałem, że będę dochodził ze swoim przekazem do kilkudziesięciu osób, tymczasem jest to kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Dzięki temu mam poczucie, że ta pasja jest wartościowa również dla innych. Aktywność mieszkańców, ich reakcje i komentarze dały mi do zrozumienia, że w Bielanach tkwi olbrzymi społeczny potencjał. Ludzie interesują się swoim najbliższym otoczeniem, nie tylko jego historią, ale również jego przyszłością.
Treści historyczne dominują chyba jednak w udostępnianych przez Ciebie materiałach?
Dominowały od początku mojego projektu. W wolnych chwilach wyszukuję na Bielanach te miejsca, które zostały uwiecznione na archiwalnych fotografiach z lat 50-tych, czy 60-tych. Następnie z tego samego miejsca wykonuję zdjęcie dzisiejszego widoku. Na końcu sklejam zestawienia porównawcze i udostępniam. Takie porównania historyczne cieszą się olbrzymią popularnością. Dzięki nim jak na dłoni widać zmiany zachodzące w bielańskiej przestrzeni. Bardzo mocno działają na wyobraźnię. Historia przedstawiona w ten sposób daje zupełnie inny, szerszy ogląd tego w jakich kierunkach na przestrzeni lat podążał rozwój dzielnicy.
Czyli to właśnie tym przyciągnąłeś uwagę mieszkańców…
Nie tylko, ale zdjęcia archiwalne spowodowały, że nie musiałem długo czekać na interakcje ze strony odbiorców. Jednak ich liczba bardzo mnie zdziwiła. Wielu mieszkańców natychmiastowo skontaktowało się ze mną i zaczęło dzielić się swoimi archiwalnymi fotografiami. A ja leciałem w te miejsca ze zdjęć i pstrykałem widok z dziś. Tak jest do teraz. Często wygrzebuję różne ciekawostki i dotychczas nieznane szerzej informacje o dzielnicy. O lotnisku sportowym, które znajdowało w miejscu dzisiejszego Wrzeciona, o królu Poniatowskim, który przetrzymywany był w młynie na Słodowcu, czy królu Sobieskim, który wpuszczał do Lasu Bielańskiego niedźwiedzie, aby później organizować tu polowania. Słyszymy o historii na lekcjach, czytamy o niej w książkach, ale niewielu z nas uświadamia sobie, że codziennie obok tej historii przechodzimy.
„Warszawskie Bielany” to jednak nie tylko historia?
Nie tylko. Dziś strona nabrała zupełnie innego kształtu, zwłaszcza, że została poszerzona o grupę dla mieszkańców pod nazwą „Warszawskie Bielany – Mieszkańcy”, do której należy już ponad 7 tysięcy członków. Każdy może tu wypowiedzieć się na interesujący go temat dotyczący Bielan. Dzięki temu dominuje tu zrównoważone zróżnicowanie. Często poruszam tematy społeczne, na przykład związane z tak zwanym „plombowaniem” Bielan, będącym konsekwencją wynikającą z braku miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. W ostatnim czasie uruchomiłem też petycję w sprawie poprawienia sygnalizacji świetlnej wzdłuż Reymonta, na skrzyżowaniach z ulicami Maczka, Conrada i Broniewskiego. Nie potrafię zliczyć jak wiele czasu straciłem na tych światłach ja i inni mieszkańcy.
Czyli jesteś nie tylko pasjonatem, ale i aktywistą.
Tak. I cieszę się, że takich osób na Bielanach jest coraz więcej. Internet w znacznej mierze pozwolił się nam zintegrować wokół słusznej idei. Jednak jeszcze więcej niż w świecie wirtualnym poznałem społeczników i aktywistów w świecie rzeczywistym przy okazji prowadzenia różnego rodzaju petycji, spotkań i dyskusji. Bardzo cieszę się, że mogłem dołączyć do stowarzyszenia pasjonatów i aktywistów ze stowarzyszenia Razem dla Bielan. To ludzie stąd, tu wychowani, działający na rzecz swojej dzielnicy. Po prostu ludzie czujący temat.
Bielany pod tym względem zaczęły wyróżniać się na mapie Warszawy. Nie da się nie zauważyć aktywności stowarzyszenia Razem dla Bielan.
To grupa ludzi o różnych umiejętnościach, połączona – jak wskazuje sama nazwa – razem we wspólnym celu. Dla dzielnicy i jej mieszkańców. To grupa osób rozumiejących, że pewne problemy należy rozwiązywać systemowo, angażujących się na wielu polach. I co w tym wszystkim najważniejsze – robiących to systematycznie i efektywnie. To w końcu grupa ludzi rozumiejących trudności mieszkańców i jakie działania trzeba podjąć, aby zaspokoić ich potrzeby, złagodzić albo wykluczyć dokuczające im problemy.
A jakich działań podejmowaliście się w ostatnim czasie?
Nawet nie wiem od czego zacząć. Działamy wielopłaszczyznowo, podzieliliśmy się zadaniami, mamy zgrane kilkuosobowe zespoły prowadzące w tym samym czasie i niezależnie od siebie działania na swoich osiedlach. Jestem wyjątkowo dumny z tego, że po przeprowadzeniu naszej petycji skwer przy ulicy Schroegera został nazwany imieniem Maryny Falskiej. Postaci wyjątkowej, która zapisała się na kartach historii tego miejsca. W ostatnim czasie udało się również sfinalizować akcję „Książka dla Pacjenta”, podczas której przeprowadzaliśmy zbiórkę ciekawej literatury dla pacjentów ze Szpitala Bielańskiego. Zakończyliśmy również sezon wakacyjny, podczas którego udało się zrealizować ambitny projekt przeprowadzenia pikników mających na celu rozwój międzypokoleniowej integracji sąsiedzkiej na większości bielańskich osiedli. Zabiegamy też o spójną politykę przestrzenną, dbałość o estetykę otoczenia, walczymy z nielegalnymi reklamami, z „dzikim parkowaniem” wynikającym z nijakiej polityki przestrzennej, z nielegalnie funkcjonującą kompostownią na Radiowie. W ostatnim czasie, po nakłonieniu mieszkańców do masowego wysyłania wniosków, udało się również zatrzymać planowaną zabudowę Lasu Bemowskiego – wspólnego dla Bielan, Bemowa i Starych Babic naturalnego skarbu.
Skąd ta motywacja do działań na tak wielu polach?
Tak jak wspomniałem już na początku. To nasze miejsce na Ziemi. Tak jak każdy dba o porządek we własnym domu, tak my czujemy potrzebę do dbania o naszą „Małą Ojczyznę” jaką są Bielany. Aktywiści są nader potrzebni w momencie kiedy miasto wygląda tak, jakby brakowało mu długofalowej strategii, w sytuacji gdy większość działań przypomina jakby środki zaradcze leczące objawy, a nie chorobę. Największym problemem Warszawy jest chaos przestrzenny. Planowanie przestrzenne, które ja wolę nazywać „zarządzaniem konfliktami” istnieje właściwie tylko teoretycznie. Uchwalane przez wiele lat plany miejscowe dezaktualizują się jeszcze w trakcie trwania procedury. Już po uchwaleniu zazwyczaj nie pełnią tej roli do jakiej, jako akt prawa miejscowego, zostały opracowane. Przykładem, budzącym moją olbrzymią obawę jest opracowywany plan miejscowy dla Wawrzyszewa, który - gdy zostanie uchwalony po wydaniu warunków zabudowy dla terenów przy ulicy Petofiego - wiele korzystnego już nie wniesie…
Bielany są bardzo dużą dzielnicą. Czy jest tu takie miejsce, które jest Ci szczególnie bliskie?
Chomiczówka. To moje osiedle. Wielkie blokowisko tonące w zieleni. Uwielbiam to miejsce, pomimo tego, że dotknięte jest kilkoma chorobami. Chorobami wywołanymi przez człowieka. Mam tu na myśli na przykład wtórne grodzenie starych osiedli, które staje się coraz bardziej uciążliwe i jest źródłem konfliktów między mieszkańcami. Właśnie na Chomiczówce działam z osiedlową grupą stowarzyszenia Razem dla Bielan. Wspólnie z Marcinem Włodarczykiem (na zdjęciu poniżej – przyp.red.) oraz Grażyną Kacprzak działamy na rzecz powołania samorządu mieszkańców osiedla, zabiegamy o przywrócenie linii 167, wnioskujemy o jak najmniej uciążliwy przebieg trasy S-7 i wyposażenie planowanego tunelu w filtry spalin. Założyliśmy również na facebooku osiedlową społeczność pod nazwą „Jesteśmy z Chomiczówki”, gdzie na bieżąco informujemy o swoich działaniach.
Czy masz na zakończenie jakąś pointę dla mieszkańców?
Tak. Dbajmy o Warszawę. Dbajmy o Bielany. To nasz wspólny dom. Jestem zdania, że otaczająca nas przestrzeń to lustro nas samych. Tego jacy jesteśmy. Co mówią o nas zatem grodzone wtórnie przed innymi mieszkańcami osiedla, rozjeżdżone przez samochody trawniki albo pozostawione w lesie śmieci…?

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda