mobile
REKLAMA

Rowerem przez Czarny Ląd

Przejechał rowerem przez 3 kontynenty, 43 kraje, pokonując 42000 km. W podróży spędził łącznie sześć i pół roku. Nomad z Gdańska - Łukasz Ogonowski przebył dłuższą trasę, niż poznański obieżyświat Kazimierz Nowak, który w latach 1931-1936 przemierzył Afrykę pieszo i na rowerze. Ł. Ogonowski podczas podróży nie korzystał z infrastruktury turystycznej, spał w namiocie, w hamaku i korzystał z gościny miejscowej ludności.

Maciej Ostrowski
TAGI Podróże
Rowerem przez Czarny Ląd

Jak zaczęła się Twoja gorączka podróżowania?

W sumie mam na koncie 6 podróży rowerowych. Po raz pierwszy ruszyłem w trasę w 2006 r. W 2007 i 2008 r. podróżowałem z Polski do Gambii. Najdłuższa wyprawa z Polski do RPA trwała 4 lata i liczyła 27000 km. Podróżowanie autostopem po naszym kontynencie zacząłem jako nastolatek. W 2006 r. stwierdziłem, że rower jest moim ulubionym środkiem transportu. Najdłuższą podróż odbyłem przez Afrykę, w której spędziłem łącznie 2 lata i 3 miesiące, w tym 3 miesiące w samym Egipcie. Starałem się wtedy odwiedzić każdy kraj, w którym przyznano mi wizę. Dokumenty kosztowały od 15 do 100 dolarów.

Przygotowanie do wyprawy jest skomplikowane?

Przykładowo, w 2006 r. całkowicie spontanicznie wyruszyłem w dwumiesięczną podróż ze znajomym z Gdańska i koleżanką z Wrocławia. Nie byłem wtedy wyposażony w żaden specjalistyczny sprzęt. Do Afryki zabrałem mój składany rower, który wielokrotnie ulegał awariom na bezdrożach. Musiałem go samodzielnie naprawiać, miałem do dyspozycji tylko 1 rower. W niektórych częściach kontynentu często zmieniałem dętki przebite przez kolczaste krzewy. Na plecach wiozłem nawet 10-25 litrów wody.

W jaki sposób zdobywasz środki w czasie swoich podróży?

Często pracuję jako woluntariusz w małych wioskach, odwiedzam szkoły i domy dziecka. Żongluję, urządzam pokazy tańca z ogniem, w Etiopii uczyłem sztuki samoobrony. Swoimi pokazami dziękuję też ludziom za gościnę. Wszędzie przyjmowano mnie życzliwie. Tam, gdzie udało mi się zaprzyjaźnić z gospodarzami, zdarzało mi się zostawać nawet tydzień.

Ile pieniędzy zabrałeś ze sobą?

Środki często zdobywałem na bieżąco. W ciągu miesiąca wydawałem ok. 100-150 euro łącznie z kosztami wizy.

Jakie przygody spotkały Cię w Egipcie oraz podczas pierwszego etapu Twojej podróży?

Do tego kraju zawitałem w przełomowym punkcie jego historii. Trwała Arabska Wiosna Ludów. Niestety, wpłynęło to na poziom bezpieczeństwa. Gdy jechałem z Kairu do położonej na północy Aleksandrii, zostałem porwany. Przesłuchiwała mnie starszyzna plemienna, sprawę wyjaśnił mój znajomy, nauczyciel francuskiego. Drogą wzdłuż Nilu udałem się na południe kraju. Najcieplejsze wspomnienia zachowałem z Sudanu. Spotkałem się tam z najbardziej życzliwymi ludźmi z całej Afryki, choć właśnie tam na pustyni najtrudniej było o znalezienie cienia. Nocowaliśmy w namiotach Beduinów. Trzeba było uważać na zagrzebane w piasku jadowite pająki wielkości połowy dłoni.

Czy nękały Cię choroby?

W Zambii przeżyłem atak malarii. Choroba objawia się po 2 tygodniach od zakażenia. Atakuje ogólnym osłabieniem organizmu. W ciągu pół godziny dorosły mężczyzna jest sflaczały jak przeżuta guma do żucia. Podróżujący przez tereny malaryczne powinni zaopatrzyć się w lekarstwa. Obecność pasożytów we krwi można wykryć testem. Objawy ustępują po 3 dniach brania lekarstw. Miałem też szczęście, że spotkałem herbalistę, specjalistę od wywarów i leczniczych właściwości roślin.

Twoi gospodarze wiedzieli, skąd pochodzisz i gdzie jest Polska?

Niewiele ludzi. Mężczyźni kojarzą głównie te kraje, które słyną z silnych drużyn piłkarskich. Im dalej na południe kontynentu, tym częściej w stosunku do państw Europy używa się zbiorczego pojęcia overseas - kraje położone za morzem. To dla nich niewyobrażalnie daleko.

Co jadłeś?

Jestem weganinem. W wielu miejscach w Afryce podstawą diety są pokarmy roślinne. Unikalną kuchnią może pochwalić się Etiopia. Podobna kuchnia występuje tylko w Erytrei i części Somalii. Posiłek składa się tam z pieczywa (indżery), które jest maczane w sosie z ziemniaków lub ciecierzycy. Etiopscy Koptowie poszczą przez 208 dni w roku, nie jedzą wtedy mięsa. Wegetarianami są też rwandyjscy adwentyści dnia siódmego. Pokarmy mięsne są za to powszechne w Kenii, tam na trasie, widziałem głodnych bezdomnych tylko w dużych miastach. Ludzie na wsi dzielą się pożywieniem, nie wyobrażają sobie tego, żeby ktoś pozostał bez jedzenia.

Jakie niebezpieczeństwa mogą czekać na podróżnika?

Niektóre rejony Etiopii są niebezpieczne, przejechałem je ciężarówką, ponieważ na drogach grasują bandyci. Ich ulubionym łupem są buty. Podczas podróży ciężarówka złapała gumę. Rozległ się huk i myślałem, że zostaliśmy napadnięci. Jakieś 2 tygodnie przed naszym przyjazdem na tej trasie został zabity pasażer innego pojazdu. Z kolei najniebezpieczniejszymi zwierzętami Afryki są… komary. Roznoszone choroby zabijają rocznie tysiące ludzi. Należy też uważać na mściwe i pamiętliwe słonie, potrafią wrócić i zaatakować całym stadem. W nocy odpoczywające słonie można pomylić z niewielkimi pagórkami.

Jaki będzie cel następnej podróży?

Niedługo ruszam na wyprawę rowerową przez Bałkany, Azję oraz Amerykę Południową. Chciałbym w przyszłości zwiedzić również inne kontynenty.

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda