mobile
REKLAMA

„Skazany na góry”

4 kwietnia był datą premiery drugiego wydania książki Denisa Urubki, wybitnego himalaisty, jednego z bohaterów akcji ratunkowej na Nanga Parbat. Z tej okazji autor spotkał się z czytelnikami i opowiadał o swoim życiu w cieniu górskich szczytów.

Adam Kutryba
„Skazany na góry”

Początek 2018 roku został w polskich mediach absolutnie zdominowany przez dramatyczną, kolejną próbę ataku zimowego na Nanga Parbat. W wyniku załamania pogody podejmujący się akcji Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol, zostali uwięzieni na zboczu góry. Na ratunek im ruszyli członkowie Narodowej Wyprawy Zimowej na K2. Dwóch członków tej grupy, Adam Bielecki i Denis Urubko, zdołali dotrzeć w rekordowym czasie do Revol i ocalić jej życie. Bohaterska postawa alpinistów została doceniona, a ich nazwiska na dłużej zagościły na czołówkach gazet.

Miesiąc później Urubko, który powrócił na K2, odłączył się od członków wyprawy i bez porozumienia z kierownictwem zdecydował się na samodzielny atak szczytowy. Próba zakończyła się niepowodzeniem, a po powrocie do bazy Urubko musiał się spakować i opuścić zespół. Później rozpoczęły się kontrowersje, wzajemne zarzuty i oskarżenia wśród członków ekipy, które podzieliły nie tylko himalaistów, lecz również opinię publiczną, niezwykle zaabsorbowaną tym tematem. O próbie zdobycia K2 można było przeczytać wówczas zarówno na poważnych stronach informacyjnych i publicystycznych, jak również na największym portalu plotkarskim w kraju.

Szalenie duże zainteresowanie Urubką zaowocowało decyzją o wznowieniu druku jego książki „Skazany na góry”. Sądząc po frekwencji w czasie środowej premiery była to dobra decyzja, bowiem 400 miejsc dla czytelników rozeszło się w pięć godzin, a siedziba wydawnictwa (Agory) szczelnie się wypełniła. W czasie spotkania można było zakupić książkę, otrzymać autograf lub po prostu przysłuchiwać się rozmowie Rosjanina z polskim paszportem, z autorem książek o tematyce górskiej Dominikiem Szczepańskim.

Niezależnie od tego, co sądzi się o Denisie Urubce, trzeba przyznać, że ten były żolnierz ma wiele charyzmy i duszę showmana. W trakcie spotkania potrafił nie tylko udzielić błyskotliwej odpowiedzi, lecz również wziąć gitarę do ręki i zaśpiewać. Swobody wystąpień nauczył się prawdopodobnie w czasie studiów w Instytucie Sztuki we Władywostoku, gdzie próbował swoich sił jako aktor teatralny. Urubko zrezygnował jednak z kariery scenicznej na rzecz gór. Zapytany o to, gdzie leży źródło jego fascynacji alpinizmem, odpowiadał, że pasja do wspinaczki miała dość prozaiczne przyczyny. Mianowicie ojciec Urubki zabierał często młodego syna nad jezioro, gdzie wspólnie wędkowali. Nieopodal jeziora znajdowały się „górki”, które z czasem zaczęły być dla dziecka punktem wyjścia do pasjonującej eksploracji okolicy. Można powiedzieć, że gdy Urubko raz wyszedł w góry, to został w nich już na zawsze.

Himalaista urodzony w ZSRR i posiadający później obywatelstwo kazachskie, był też pytany o to, jak znalazł się w Polsce.

- Gdy mieszkałem na Sachalinie to bardzo znany był tam Bronisław Piłsudski. To było też historyczne miejsce katorgi. W młodości czytałem więc wiele książek m.in. o Polsce. Z nich poznałem wizerunek Polaka jako osoby awanturniczej, z temperamentem. To podejście do życia bardzo mi się podobało. Gdy byłem już jako alpinista w Rosji i w Kazachstanie, to Polska była dla nas najlepszym przykładem alpinizmu europejskiego, ponieważ leżała bliżej niż Francja i Włochy. To stąd czerpaliśmy wzorce od takich ludzi jak: Jerzy Kukuczka, Wojciech Kurtyka, Leszek Cichy, czy Krzysztof Wielicki. Z tego powodu Polska była dla mnie bardzo ważna. Pewnego dnia dostałem zaproszenie od Polskiego Związku Alpinizmu. Wtedy w Kazachstanie nikt nie był zainteresowany moją wyprawą na Broad Peak. Przyjechałem do Polski i od razu usłyszałem „wow, Denis Urubko”. Zdjęcia tu, zdjęcia tam, piękne kobiety. To był dla mnie szok, że wszystkim się podobało, że ja uprawiam takie prawdziwe, techniczne wspinanie górskie. PZA zorganizował mi kartę stałego pobytu we Wrocławiu, który stał się dla mnie razem z Bergamo moim ulubionym miastem – mówił Urubko.

44-latek, zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, nie uniknął jednak także trudniejszych pytań odnoszących się do jego próby samotnego zdobycia K2. Jeden z czytelników pytał m.in. o to, gdzie leży granica między ryzykiem, a szaleństwem i o to czym jest dla niego heroizm. Urubko podkreślał, że w górach wszystko opiera się na instynkcie. To czynnik decydujący o bezpieczeństwie. Według zdobywcy Złotego Czekana osoba odpowiednio wyćwiczona, posiadająca doświadczenie i co najważniejsze instynkt, podejmuje ryzyko, ale na pewno takie, które da się usprawiedliwić. Szalonym jest ten, kto mimo braku instynktu podejmuję akcję ponad swoje siły.

Urubko natomiast nie postrzega heroizmu w kategoriach, które bezpośrednio go dotykają i rozpatruje to pojęcie w kompletnym oderwaniu od alpinizmu.

- Ja patrzę na to zupełnie inaczej. Dla mnie heroizm to jak jedna osoba będzie ochroną dla swojej rodziny i swojego kraju np. w czasie wojny. Próba zdobycia szczytu za wszelką cenę, czy pójście na ratunek mimo możliwości utraty życia to nie jest heroizm.

Dobrym podsumowaniem spotkania i wyjaśnieniem tego, co wciąż kieruje Urubkę w stronę potężnych masywów górskich była jego odpowiedź na pytanie, co czuł, gdy zdecydował się wejść bez wsparcia na K2.

- Wolność – tłumaczył himalaista. Taką wolność jakiej doświadczałem wiele lat temu w górach i jaką niezmiennie czuję do teraz.

 

Adam Kutryba

KOMENTARZE

aktualności

REKLAMA
więcej z działu aktualności
REKLAMA

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda