Uniwersytet Warszawski - ,,największa i najlepsza uczelnia w Polsce’’ - w samej stolicy zajmuje ponad 100 budynków rozmieszczonych w różnych częściach miasta, skupionych głównie wokół trzech kampusów: głównego, ochockiego i służewieckiego. Jednak z tych ponad stu budynków zaledwie siedem to domy studenckie.

Na rok akademicki 2025/2026 UW udostępnia 2 710 miejsc w akademikach dla studentów i doktorantów. Dla porównania - uczelnia kształci ponad 40 tysięcy osób, z czego znaczna część pochodzi spoza Warszawy. Czy miejsc wystarczy dla wszystkich? Odpowiedź jest oczywista: nie.

Od lat wiadomo, że liczba miejsc w akademikach UW nie odpowiada minimalnemu zapotrzebowaniu studentów. Wnioski składane są na długo przed rozpoczęciem roku akademickiego, a studenci tygodniami żyją w niepewności, nie wiedząc, czy zostaną przyjęci do akademika, czy będą zmuszeni szukać innego miejsca zakwaterowania. Uczelnia stosuje restrykcyjne kryteria przydziału miejsc, oparte głównie na sytuacji materialnej (rodziców studenta) oraz odległości miejsca zamieszkania od Warszawy. Więcej o tym pisaliśmy tutaj: https://informator-stolicy.pl/artykul/akademiki-uniwersytetu-warszawskiego-narzedzie-do-wyrownywania-szans-czy-nagroda-za-osiagniecia 

Opłaty za akademik w roku 2025/2026 wahają się od 480 do 1 100 zł miesięcznie, zależnie od standardu budynku. Na przykład, w Domu Studenta nr 1 „Muchomorek” miejsce w pokoju jednoosobowym kosztuje 600 zł, a miejsce w pokoju dwuosobowym - 520 zł. Akademiki przydzielane są maksymalnie na 9 miesięcy, z czego zdecydowana większość pokojów jest dwuosobowa.

Czy ceny od zeszłego roku wzrosły ? Częściowo. W przypadku droższych akademików stawki podniesiono o 150 zł miesięcznie, choć w wielu lokalizacjach pozostały na takim samym poziomie, co rok temu. Jednak to nie ceny wydają się być największym problemem.

Na początku tego miesiąca studenci kierunku grafika warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych otrzymali z dziekanatu maila z ofertą zamieszkania w hotelu Arche przy ul. Poloneza. Firma, świadoma obecnego kryzysu mieszkaniowego,  zaproponowała studentom wynajem pokoju za 67 zł za dobę, co daje ok. 2 000 zł miesięcznie - niemal trzykrotnie więcej niż wynajem lokum w przeciętnym akademiku UW. W ofercie znajduje się także hotelowe śniadanie za 49 zł dziennie oraz „elastyczne warunki najmu długoterminowego”. 

Ostateczne dane dotyczące liczby osób, które otrzymają miejsce w akademiku UW w tym roku, nie zostały jeszcze podane. Jednak patrząc na liczbę miejsc i osób zainteresowanych, sytuacja nie zapowiada się optymistycznie. Co na ten temat sądzą sami studenci?

- Jak zacznę pracować, żeby móc się utrzymać na poziomie, to uczelnia od razu  wyrzuci mnie z listy do akademika, bo ‘za dużo zarabiam’. Mam wybór: albo mieć dach nad głową, albo mieć co jeść - powiedział w rozmowie z nami jeden ze studentów UW.

Inny dodał:

- To jest jakiś żart. Co roku to samo - składanie wniosków, brak odpowiedzi, stres, a potem zostaje mi kilka dni na szukanie mieszkania w Warszawie, gdzie ceny zdecydowanie przekraczają moje możliwości finansowe. 

Jakie są alternatywy dla młodych ludzi? Prywatny wynajem, dzielenie mieszkań lub szukanie stancji. Sektor prywatny (tzw. PBSA - Purpose-built Student Accommodation) rozrasta się, ale oferuje ceny od 2 000 zł w górę za miejsce w pokoju dwuosobowym. Jednak to nie są akademiki, tylko prywatne mieszkania dla studentów, które nie są w stanie zastąpić publicznej infrastruktury. 

Lata mijają, a sytuacja wcale znacząco się nie poprawia. Uczelnie nie tylko nie rozbudowują infrastruktury, ale wręcz udają, że problem nie istnieje. Zamiast rzeczywistych działań dążących do poprawy warunków bytowych, studenci dostają… reklamy hoteli.

fot. pixabay