W hali Ośrodka Sportu i Rekreacji Bemowo siatkarki Wisły Warszawa rozegrały kolejne ligowe spotkanie. Tym razem przy ul. Obrońców Tobruku pojawił się lider rozgrywek I ligi - Enea Energetyk Poznań.

Było to już trzecie spotkanie pomiędzy tymi zespołami w tym sezonie. Po ligowej porażce 0:3 i zwycięstwie 3:1 w Pucharze Polski warszawska drużyna chciała podtrzymać dobrą passę i po raz kolejny odnieść zwycięstwo nad faworyzowaną ekipą z Wielkopolski.

O dwóch pierwszych setach warszawianki powinny zapomnieć jak najszybciej. Skuteczne akcje Barbary Cembrzyńskiej, Klaudii Świstek i Izabeli Rapacz przyniosły szybko efekt. Nie bez znaczenia był także brak narzekającej na uraz atakującej Wisły - Żanety Baran. Drużyna gości pokonała Bemowskie Syreny najpierw 25:19, a następnie 25:16.

Trzecia partia ponownie rozpoczęła się od prowadzenia zespołu z Wielkopolski. Gdy wydawało się, że mecz szybko się skończy nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Jowita Jaroszewicz mocnymi serwisami doprowadziła do wyrównania 16:16. Kolejne akcje także zakończyły się na korzyść siatkarek  z Bemowa, które uzyskały bezpieczną, czteropunktową przewagę, głównie dzięki znakomitym atakom Katarzyny Marcyniuk i niesamowitym obronom libero Alicji Markiewicz. W samej końcówce jeszcze przewagę zmniejszyła Simona Dreczka, ale ostatecznie to siatkarki z Bemowa wygrały tą partię 27:25.

Czwarta partia należała do Wiślaczek. Poza wspomnianą Katarzyną Marcyniuk skutecznie akcje kończyły także Katarzyna Połeć i Anna Lewandowska celnie obsługiwane przez Ukrainkę Elenę Nowgorodczenko. Bardzo dobrze prezentowała się również Agnieszka Banasiak, która na parkiecie pojawiła się tym razem jako zmienniczka. Bemowskie Syreny wygrały czwartego seta 25:23.

Napędzone dobrą grą w ostatnich partiach siatkarki Wisły nie dały szans rywalkom z Poznania także w tie-breaku, wygrywając piątego seta 15:9 i cały mecz 3:2.

Wisła Warszawa - Enea Energetyk Poznań 3:2 (19:25, 16:25, 27:25, 25:22, 15:9)

- Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu, jak my to zrobiłyśmy. Jak wiadomo Wisła od dłuższego czasu zmaga się z problemami kadrowymi zarówno w sztabie jak i w składzie. W ostatnim tygodniu kontuzja wykluczyła nasza jedyna atakująca z gry. Jednak nic z tych rzeczy które dzieją się w środku nie zwalnia nas z zaangażowania, woli walki i gry do ostatniego gwizdka. Mecz był bardzo wyrównany, zwłaszcza od trzeciego seta. Dzięki tej wygranej uwierzyłyśmy w siebie i w fakt, że w sporcie może wydarzyć się zupełnie wszystko - mówi Agnieszka Banasiak, zawodniczka Wisły.

- Miałyśmy świadomość tego, że w sobotę czeka nas bardzo trudne spotkanie. Przyjechał lider z Poznania i przez dwa sety bardzo dobrze wyeliminował nas z naszej dobrej gry. Od początku byłyśmy zmotywowane, grałyśmy przed swoimi kibicami i chciałyśmy wygrać, jednak gra w pierwszej części meczu nie układała się tak jak byśmy tego oczekiwały. Dopiero od połowy trzeciego seta coś ruszyło, poprawiłyśmy wszystkie elementy, które szwankowały wcześniej i zaczęłyśmy grać i cieszyć się przede wszystkim siatkówka. Cieszę się bardzo, że mimo okrojonego składu, potrafiłyśmy się podnieść po laniu w pierwszych dwóch setach. Był to bardzo emocjonalny mecz, z wieloma ciekawymi akcjami, ale też z dużą ilością błędów, które będziemy chciały eliminować w kolejnych spotkaniach. Gratulacje dla drużyny z Poznania za walkę. Najbardziej cieszy, ża z każdym kolejnym punktem, meczem budujemy kolektyw, który mam nadzieje będzie ciężko złamać w następnych meczach. Przed nami puchar z zespołem wicemistrza Polski. Obiecuję walkę o każdą piłkę i już dzisiaj zapraszam wszystkich kibiców na środowe starcie - zachęca Alicja Markiewicz, libero Wisły Warszawa.

Już w najbliższą środę o godz. 18:00 Wisła w ćwierćfinale Pucharu Polski podejmie we własnej hali ŁKS Commercecon Łódź.

Fot. Tomasz Bielecki