Pomimo serii porażek koszykarze Legii Warszawa nie załamują rąk i na każdym treningu pracują na maksymalnych obrotach, wierząc że w kolejnym spotkaniu uda się przełamać złą passę. Najbliższa ku temu okazja już w czwartek, kiedy legioniści podejmować będą WKS Śląsk Wrocław.

Legia Warszawa i Śląsk Wrocław to najbardziej utytułowane koszykarskie kluby w naszym kraju wśród drużyn występujących obecnie w Energa Basket Lidze. Fakt, że aktualnie obu drużynom jeszcze daleko do sukcesów odnoszonych przez laty, ale bez wątpienia starsi kibice z rozrzewnieniem wspominać mogą dawną rywalizację "Zielonych Kanonierów" z "Kosynierami".

Wrocławski zespół rozgrywki Energa Basket Ligi rozpoczął nie najgorzej i obecnie plasuje się na miejscu dziesiątym, z szansami na play-off. WKS niespodziewanie lepiej radzi sobie na wyjazdach, gdzie ma bilans 3-2, podczas gdy znacznie gorzej (1-6) radzi sobie we wrocławskiej Orbicie. We Wrocławiu na parkiecie widać odpowiedni bilans polskich zawodników i obcokrajowców. Ważnymi postaciami są Mathieu Wojciechowski, notujący średnio 14,8 punktu na mecz (oraz 6,3 zbiórki), Kamil Łączyński (średnio 11,3 punktu oraz 6,6 asysty), jak również Aleksander Dziewa (śr. 9,8 punktu na mecz) i kapitan zespołu, Michał Gabiński. Najlepszą średnią punktów na mecz może się z kolei pochwalić rzucający z Kanady, Devoe Joseph, mający średnią 16,3 pkt. na mecz (przy skuteczności 48,8% z gry oraz 42,7% za 3). Grający częściej na pozycji numer 3, Amerykanin Torin Dorn notuje 13,2 punktu na mecz, z jeszcze lepszą skutecznością z gry (54,9%), choć akurat rzadko podejmuje się rzutów z dystansu.

We Wrocławiu w trakcie sezonu doszło już do zmian. Pod koniec listopada zwolniony został trener Andrzej Adamek, którego zastąpił pochodzący z Serbii, Oliver Vidin. Jeszcze wcześniej, bo na początku listopada klub pożegnał się z Claytonem Custerem. W jego miejsce sprowadzono Danny'ego Gibsona, znanego z występów przez laty w Polskim Cukrze Toruń, Rosie Radom, czy... we Wrocławiu (sezon 2013/14). Amerykański rozgrywający średnio spędza na parkiecie 19 minut w meczu. Pierwszym kreatorem gry jest pochodzący z Warszawy, reprezentant Polski, Kamil Łączyński, który po latach gry we Włocławku, ma pomóc Śląskowi w powrocie do dawnej świetności.

Legia w ostatniej kolejce pechowo przegrała po dogrywce w Gliwicach z GTK. Legioniści najpierw mieli okazję zwyciężyć w regulaminowym czasie, ale decydujące punkty w ostatniej akcji zdobyli już po końcowej syrenie, a następnie w dogrywce najpierw nie trafili dwóch rzutów wolnych, a następnie chybili ostatni rzut. Mimo wszystko gra legionistów w Gliwicach mogła się długimi momentami podobać. Pomimo zawężonej rotacji, legioniści byli bardzo bliscy przełamania złej serii właśnie na Górnym Śląsku.

W meczu z GTK, Legia zagrała bez Michaela Finke oraz Drew Brandona z którymi rozwiązano kontrakty. Na domiar złego kontuzji nabawił się Sebastian Kowalczyk. Pierwszy rozgrywający Legii opuścił parkiet w dogrywce, prezentując coraz lepszą formę po poprzednim urazie stopy. Na szczęście szczegółowe badania nie wykazały nic poważnego i kapitana zespołu powinniśmy znów zobaczyć na boisku na początku przyszłego roku. Wcześniej zaś swoje umiejętności pokaże Kahlil Dukes, który od poniedziałku trenuje z zespołem Tane Spaseva. 24-letni amerykański rozgrywający ma za sobą pełny sezon rozegrany w Europie, w drużynach BC Irkut Irkuck oraz Universitet-Yugra Surgut. Ostatnio zaś próbował swoich sił w prowadzonym przez Mike'a Taylora, Hamburg Towers. Zawodnik powinien zadebiutować w barwach Legii już w meczu ze Śląskiem.

Spotkanie Legia - Śląsk rozegrane zostanie w czwartek, 19 grudnia o godzinie 20:30 w hali Koło przy ulicy Obozowej 60. Bilety na to spotkanie kupować można przez Internet na stronie legiakosz.abilet.pl oraz w dniu meczu, od godziny 19:00, w kasie przy wejściu do hali Koło. Bezpośrednią transmisję ze spotkania przeprowadzi Polsat Sport Extra.