Indyk Masło-Czosnek, czyli najlepszy "chińczyk" na Mokotowie
Fani dobrej, azjatyckiej kuchni mogą przekroczyć próg kulinarnego raju, przekraczając próg niepozornego lokalu przy ulicy Batorego 14. Knajpa Thienly, bardziej znana jako Indyk Masło-Czosnek ze względu na nazwę popularnego dania, serwuje duże porcje w niewielkich cenach, za to z dużą ilością smaku i aromatu.
I chociaż to indyk z masłem i czosnkiem robi furorę wśród gości, wyboru dań na pewno nie można uznać za skromny. Wachlarz potraw obejmuje zupy, sajgonki, dania wegetariańskie i mięsa. Różne mięsa w różnych smakach. Od kurczaka, przez kaczkę czy wołowinę, po cielęcinę; od sosu pięciu smaków po sos słodko-kwaśny. Wewnątrz restauracji nigdy nie brakuje ludzi. Być może to nie tylko zasługa smaku, ale i lokalizacji - pobliska Szkoła Główna Handlowa na pewno dostarcza klientów w postaci studentów, którzy lubią zjeść dobrze, ale nie wydać na obiad majątku. Sąsiedztwo Pola Mokotowskiego także może być tylko zaletą. I to zaletą także dla klientów, którzy zmęczeni tłokiem i hałasem mogą dopłacić pięćdziesiąt groszy za opakowanie na wynos i, nie czekając aż jedzenie ostygnie podczas podróży do domu, najeść się w otoczeniu zieleni.
Nieprzekonanych przekonać mogą pozytywne opinie gości. Liczni zgromadzeni w lokalu, a pewnie także studenci pobliskiego SGH-u powiedzą, że warto. Zachwyty poczytać można także na Facebookowym profilu baru Thienly. "Trzy słowa: indyk-masło-czosnek!" dają wyraźnie do zrozumienia, jakie danie rządzi tą knajpą i jest jej znakiem firmowym. "Najlepsze chińskie żarcie, jakie jadłam. Bardzo dobre ceny. Dla tych, którzy wyjątkowo bidują, można zjeść obiad za 7 zł (3 sajgonki, ryż, surówa), jedzenie świetnie doprawione. Polecam!"
I chociaż zewnętrzny wizerunek lokalu nie wskazuje na to, że może skrywać najlepszą kuchnię azjatycką na Mokotowie, to przecież nie szata zdobi człowieka (i nie mury zdobią dobrą kuchnię). Regularnie przedzierający się przez szum rozmów i stukot sztućców okrzyk "indyk masło czoooosnek!" wywołuje uśmiech i przywołuje na myśl skojarzenie, że pieniądze szczęścia nie dają, ale już jedzenie, które się za nie kupi, owszem. Szczególnie, jeśli jest to dobre jedzenie za dobre pieniądze.
Kinga Kosiba