W 10. kolejce A-Klasy w sobotnie przedpołudnie wicelider rozgrywek RKS Okęcie Warszawa zmierzyć się miał w derbach stolicy z czerwoną latarnią ligi – drużyną Grom II Warszawa. Kibice „Lotników” liczyli na łatwe zwycięstwo i grad bramek pokazując różnicę klas, jaka dzieli obydwa zespoły.

Punktualnie o godzinie 11:00 sędzia główny Jakub Lewandowski wyprowadził na boisko piłkarzy, ale tylko jednej drużyny. Zawodnicy Gromu nie przyjechali na ulicę Radarową, wobec czego pod odczekaniu kilku chwil arbiter odgwizdał zakończenie nierozpoczętego spotkania. RKS Okęcie otrzymało walkowera, dzięki czemu zyskało trzy punkty bez walki.

– A-Klasa to piłka amatorska, więc często bywa, że drużyny z różnych powodów się nie zbierają. Jedni mieli ciężki wieczór, inni imprezy, wyjazdy, ogólnie rzecz ujmując sprawy życiowe. A czasem po prostu jest to kwestia tego, że drużynie nie idzie, jest w dole tabeli i zraża się przed wyjściem na boisko tylko po to, aby oddać trzy punkty. Jest to rozczarowujące szczególnie dla nas. Nasza drużyna jest ambitna i chce kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Są to co prawda trzy punkty, ale zawsze pozostaje ten niedosyt braku wyjścia na boisko – mówi Adrian Frankowski, bramkarz Okęcia. – Jeśli chodzi o moją osobę to nie lubię często zmieniać otoczenia. Ostatni rok spędziłem w Halinowie, gdzie odbudowałem się po siedmiomiesięcznym rozbracie z piłką. Trenowanie cały tydzień po to żeby zagrać minutę, jako bramkarz i jeździć na wycieczki w A-Klasie to słaba sprawa, a taka była niestety moja sytuacja w drugim zespole Sulejówka. Trener Biechoński buduje fajną drużynę robi dobrą robotę i chciałbym być częścią tego projektu. Jestem wypożyczony na rok i jeżeli będzie zainteresowanie ze strony klubu i będę mógł bronić bramki i barw Okęcia, to chętnie zostanę przy Radarowej – dodał golkiper „Lotników”.