Sklep zalega z czynszem, choć ten miał być przez miasto refundowany. Ratusz twierdzi, że doszło do nieporozumienia. Niewykluczone, że organizacja dostanie nakaz opuszczenia lokalu

Prowadzony przez Fundację Wolne Miejsce sklep socjalny Spichlerz, znajduje się niedaleko metra Wierzbno, przy ul. Modzelewskiego.

Sklep dla potrzebujących

Za okazaniem specjalnej karty wydawanej m.in. przez Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej, od poniedziałku do piątku można w tym sklepie, jak i wielu podobnych prowadzonych przez fundację w całej Polsce, nabyć produkty spożywcze czy środki czystości w dużo bardziej przyzwoitych cenach niż w standardowych sklepach. Ponadto w soboty zakupy mogą zrobić wszyscy, nawet bez przedtem wspomnianej karty. Produkty w tego typu sklepach są tańsze, ponieważ pozyskiwane są od producentów i dużych marketów w momencie, gdy zbliża się ich termin przydatności do spożycia.

Jak podał cytowany przez „TokFM” Mikołaj Rykowski, prezes Fundacji Wolne Miejsce, w innych miastach fundacja otrzymywała pomoc samorządu, jednak w Warszawie sytuacja wygląda zgoła inaczej.

- W innych miastach samorządowcy decydują się bezpłatnie przekazać nam lokal. Najczęściej jest to miejsce w centrum miasta, by klienci mogli łatwo tam dotrzeć. Samorządy pomagają nam też w remoncie, w przystosowaniu lokalu do użytku. A później, podczas użytkowania lokalu, refundują wszystkie koszty: energii, wody, wywozu śmieci. Tak to wszędzie dobrze działa, niestety z niechlubnym wyjątkiem Warszawy - wspomina Rykowski.

Nieporozumienie przy zawieraniu umowy

Dwa lata temu fundacja podpisała z miastem umowę o najem lokalu.

- Zobaczyłem w niej kwotę czynszu. Zadzwoniłem wtedy do pani wiceprezydent i zapytałem, o co chodzi. Usłyszałem, że tak to musi wyglądać, ale żebym niczym się nie martwił i że ten czynsz będzie refundowany - opowiada Rykowski.

Jak podkreśla prezes, fundacja zapłaciła pierwszy czynsz, który jego zdaniem miał dzięki decyzji rady miasta zostać zwrócony, do czego jednak nie doszło. Od tamtego momentu fundacja zaprzestała płacenia czynszu. Według Wiceprezydent Warszawy Aldony Machnowskiej-Góra najwidoczniej doszło do nieporozumienia.

- Ta sytuacja rozwija się w bardzo niepokojący sposób. Na pewno mówiłam, że nie będzie to wynajem bezkosztowy tylko na zasadach preferencyjnych. Prezes fundacji kiwał wtedy głową i mówił, że wszystko rozumie - podkreśla Machnowska-Góra, cytowana przez „TokFM”.
W przypadku Spichlerza wynajem preferencyjny miałby oznaczać ok. 4 tysiące złotych miesięcznego czynszu, przy czym fundacja ma już dwuletnią zaległość w jego opłacaniu.

- Nie płaciliśmy go, bo wierzyłem pani wiceprezydent na słowo, że będzie nam on zwracany. Uważamy więc, że jest nam on naliczany bezpodstawnie - utrzymuje Mikołaj Rykowski. Przyznaje jednak, że w umowie na wynajem lokalu kwota czynszu jest zapisana.

Co na to miasto?

- Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, bo to bardzo dobra inicjatywa wspierająca najuboższych, ale fundacja zajmuje w tej chwili to miejsce bezumownie. Zgodnie z przepisami są naliczane odsetki - podkreśla wiceprezydent stolicy. - Nigdy nie obiecaliśmy, że to będzie za darmo - dodaje.
Wyjaśnia, że fundacji zostało zaproponowane zawarcie umowy zlecenia. Wtedy organizacja mogłaby wykonywać zadanie prowadzenia sklepu socjalnego na zlecenie miasta i sprawy finansowe wyglądałyby inaczej.

Z uwagi na niepłacony czynsz, władze dzielnicy Mokotów prowadzą teraz postępowanie wobec fundacji. W związku z tym – w najgorszym wypadku – może dojść do wydania nakazu opuszczenia lokalu, w którym mieści się Spichlerz.

fot.Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl