Pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim?
Wicepremier Piotr Gliński w wywiadzie dla Rzeczpospolitej stwierdził, że "pomnik upamiętniający ofiary katastrofy smoleńskiej prędzej czy później stanie przed Pałacem Prezydenckim".
Spór o pomnik upamiętniający katastrofę smoleńską trwa od bardzo dawna. Władze Warszawy w uzgodnieniu z konserwatorem zabytków i częścią rodzin ofiar zdecydowały, że pomnik powinien znaleźć się na rogu ulic Trębackiej i Focha. Jednak władza Rady Dzielnicy Śródmieście nie wyraziła na to zgody. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości cały czas optują, aby pomnik znalazł się przed Pałacem Prezydenckim.
Prof. Gliński podważa ważność badania sondażowego, w którym warszawiacy wyrazili się niechętnie o nowym pomniku. Jak twierdzi wicepremier w wywiadzie dla Rzeczpospolitej: "pytanie zadane respondentom było sformułowane bardzo bałamutnie. Opieram się tu na opinii profesora Antoniego Sułka, najwybitniejszego polskiego metodologa, socjologa, który ma inne poglądy polityczne niż ja".
Minister kultury Jacek Sasin w wywiadzie dla wawalove wyjaśnia wybór miejsca na postawienie monumentu: "Nam, czyli rządowi i Prawu i Sprawiedliwości zależy, by do upamiętnienia katastrofy w stolicy doszło i żeby doszło do niego w miejscu, które jest całkowicie naturalne. A takim miejscem jest bezpośrednia bliskość Pałacu Prezydenckiego, miejsca, które wiąże się nie tylko z najważniejszą ofiarą katastrofy, czyli z prezydentem Lechem Kaczyńskim, ale również wiąże się z czasem po katastrofie. Gdy setki tysięcy, czy nawet miliony ludzi przybyły pod Pałac spontanicznie, bo nikt tam tych ludzi przecież nie zwoływał i nie gromadził odgórnie, by oddać hołd ofiarom. Więc to jest miejsce wybrane przez Polaków i tak powinno zostać. Nie mam żadnych wątpliwości, że trzeba zrobić wszystko, zgodnie z prawem i procedurami, by do upamiętnienia doszło właśnie tam".
Prezydent m.st. Warszawy uważa, że nie jest to dobre miejsce. Jak twierdzi stołeczni konserwatorzy wskazują, że Krakowskie Przedmieście jest zamkniętą architektonicznie całością.
Czy władze Stolicy oraz partia rządząca dojdą w końcu do porozumienia w tej sprawie, czas pokaże. Pytanie tylko czy osoby, które zginęły w katastrofie chciałyby takiego konfliktu wokół tej sprawy.