mobile
REKLAMA

Spacer po Starówce [reportaż]

Niedziela po południu, 12.30. Miejsce spotkania Kolumna Zygmunta. Jestem piętnaście minut za wcześnie. Podchodzę do grupy osób, żeby przyłączyć się do spaceru. Jest przewodnik, podaje mi rękę na powitanie i przedstawia się – Rafał Dąbrowiecki. Pyta, czy przyszedłem na spacer „Butem po Wawie”.  Jestem zaskoczony, ale szybko wyjaśniamy małe nieporozumienie. Przyszedłem na „historie pod brukiem ukryte”. Okazuje się, że to ten spacer. Jest nas kilka osób. Czekamy na rozpoczęcie. Przewodnik na wszelki wypadek podłącza nagłośnienie.

TAGI
Spacer po Starówce [reportaż]

Pogoda nie jest najlepsza na spacer. Wietrznie i zaczyna padać śnieg. Pojedyncze płatki opadają powoli niczym piórka białych ptaków i szybko znikają w kontakcie z kurtką lub czapką. Słowem wstępu do spaceru przewodnik mówi o Warszawie i jej historii. Od czasów, kiedy w miejscu, w którym staliśmy nie było domów i zamku. Wtedy, kilkaset lat temu na Mazowszu był gród na Bródnie. Później powstał na Jazdowie. Kilka słów o Kolumnie Zygmunta i kilka ciekawostek z nią związanych. Na przykład? Król był złoty, nie tak jak teraz szary.

- Król Zygmunt III Waza był zapalonym sportowcem – mówi Rafał Dąbrowiecki. Pyta, czy ktoś wie, jaką dyscyplinę sportu uprawiał? Pada kilka nietrafionych odpowiedzi. Okazuje się, że władca grał w piłkę nożną. Nie wiedziałem.

Przewodnik prowadzi nas pod Zamek Królewski, w miejsce gdzie leżą dwie wcześniejsze kolumny. Idziemy za nim. Pod ścianą Zamku odwracam się i otwieram szeroko oczy ze zdumienia. Jest tyle ludzi, że rezygnuję z liczenia na potrzeby reportażu. Wystarczy napisać, że bardzo dużo. Spodziewałem się może ze trzydziestu. Jest ich zdecydowanie więcej. I to pomimo takiej pogody!

Nie ma w Polsce nikogo, kto by nie wiedział jak bardzo podczas II Wojny Światowej ucierpiała Warszawa. Mury i domy, na które patrzymy zostały odbudowane po zniszczeniach wojennych. Kiedyś mury miejskie były ziemno drewniane. Warszawa z biegiem czasu stawała się coraz ważniejszym ośrodkiem życia społecznego i politycznego. Przewodnik opowiada swobodnie, tak jakby nie przemawiał do tłumu, tylko, co najwyżej kilku dobrych znajomych. W jego głosie nie słychać zdenerwowania czy wahania. Wie, o czym mówi. To oczywisty atut. Słucha się go z przyjemnością. Historia, ta sprzed wieków przeplatana jest tą bardziej nam współczesną. Podczas spaceru dowiedziałem się, że AK ukradło Niemcom w 1943 roku 105 milionów złotych. Gestapo z Krakowa nie odkryło sprawców. Zamiast tego dostało wiadomość, ze świadkiem całego zdarzenia był….. Król Zygmunt, który wszystko widział z kolumny. Musieli się trochę zdenerwować, gdy dostali taki anonim. Kolejna historia kradzieży? Proszę bardzo. Tym razem przedmiotem kradzieży nie były pieniądze a budynek. Tym budynkiem był – uwaga – kościół. Kto, komu i o którą świątynię chodziło, pozostawię do swojej wiadomości. Idziemy wąskimi uliczkami starego miasta. Zajmujemy je całe, od chodników, po bruk. Turyści muszą się jakoś przecisnąć przez naszą ludzką masę. Ale z przejściem nie ma problemu. Jesteśmy przy pomniku Jana Kilińskiego. Też ciekawa sprawa. Kiliński, a właściwie jego posąg, poszedł siedzieć za Kopernika. Posadzili go Niemcy podczas II Wojny Światowej. I dzięki temu ocalał.

Tuż obok pomnika Jana Kilińskiego niegdyś znajdował się dom kata. Dzisiaj już nie istnieje. Kat, to ciekawa postać.
- Kat był wykształconym człowiekiem – przekonuje Rafał Dąbrowiecki i wyjaśnia dlaczego. Otóż kat musiał znać anatomię człowieka. Ofiara, przed śmiercią musiała trochę cierpieć, jak Chrystus. W ten sposób ówcześni oddawali przysługę skazanemu złoczyńcy. Narzędzie wymierzania sprawiedliwości też było różne. Zależnie od statusu osoby skazanej. Szlachta traciła głowę od miecza, mieszczanie od topora a reszta……bujała się na sznurze. Dowiedziałem się, kto prowadził pierwszy lumpeks w Warszawie. Zresztą nie tylko tutaj. Otóż był nim kat. Żona kata też była osobą przedsiębiorczą. Czym się zajmowała? Ponownie wymigam się od odpowiedzi. Dowiedzieć się można na spacerze, który jak zapewnił przewodnik zostanie powtórzony. Idziemy dalej uliczkami Starego Miasta. Zatrzymujemy się w kolejnych miejscach. Każdy przystanek to kolejna porcja ciekawostek.

Andrzej Sitko

p.s. tak na marginesie, myślałem, że niedzielny spacer nie dojdzie do skutku. Kto czytał mój reportaż o romantycznym spacerze wie dlaczego. Kto nie czytał, może to zrobić klikając na link http://www.informator-stolicy.pl/artykul/romantyczny-spacer-i-wieczor-reportaz . Celowo też pominąłem kilka ciekawostek, które poznałem podczas spaceru. Zachęcam do udziału w spotkaniu z Rafałem Dąbrowieckim. Spacerując, nie marnuje się czasu. Popołudnie uważam za bardzo udane.

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda