Wiele jeszcze jest do zrobienia, ale teraz jest czas walki
O planach i motywacji rozmawialiśmy z panem Sebastianem Kaletą, kandydatem do Parlamentu Europejskiego startującym z 8 miejsca z warszawskiej listy Prawa i Sprawiedliwości.
Startuje Pan do Parlamentu Europejskiego z 8 miejsca na warszawskiej liście PiS. Dlaczego zdecydował się Pan na start?
W Parlamencie Europejskim zapadają ważne decyzje dla każdego Polaka, ponieważ uchwalane jest tam prawo, które nas wszystkich obowiązuje. To w Parlamencie Europejskim toczy się dyskusja o tym, że w rożnych krajach UE te same wielkie korporacje sprzedają żywność różnej jakości. To również z Parlamentu Europejskiego wychodzą sygnały do wprowadzania, szkodliwych dla polskiej rodziny i tradycyjnych wartości, programów promujących tzw. ruchy LGBT. Startuję w wyborach, aby bronić polskich interesów i wartości bliskich większości Polaków.
Dał się Pan poznać warszawiakom jako członek Komisji Weryfikacyjnej, a także warszawski radny. Czy nie lepiej, aby pozostał Pan w Warszawie?
Jestem silnie zaangażowany w sprawę reprywatyzacji. Przez niemal 2 lata ujawniliśmy wielkie patologie w tym procesie, szereg osób ma postawione zarzuty. Przywracamy majątek do miasta, mieszkańcy zagrożonych reprywatyzacja budynków odetchnęli z ulgą. Wiele jeszcze jest do zrobienia, ale teraz jest czas walki o to, by stare praktyki nie wróciły, bo nowe/stare władze Warszawy konsekwentnie nie widzą problemu i być może liczą, że nasza dotychczasowa praca zostanie podważona przez sądy. Unia Europejska zabiera często głos w sprawie naszej reformy, ale była niema kiedy w Warszawie działo się, również z udziałem sądów, reprywatyzacyjne bezprawie.
Mówiąc o sporze o reformę sądownictwa, jak pan ocenia szanse, że Komisja Europejska ją zablokuję? Gdzie widzi Pan szansę na Waszą wygraną w tym sporze?
Frans Timmermans nie ukrywa, że walka z Polską jest trampoliną, na której dalej chce robić europejską karierę, ponieważ w Holandii jego partia szoruje po dnie sondażowym. Jego oraz Komisji ataki na Polskę pozbawione są argumentów. Komisja podnosi, że przez reformę KRS doszło do upolitycznienia procesu wyboru sędziów. Tylko, że w wielu krajach UE politycy mają o wiele większy wpływ w tym procesie niż po naszych reformach. W Niemczech politycy bezpośrednio wybierają sędziów. Na Łotwie sędziów wybiera parlament, w Czechach, Danii i Szwecji również politycy mają decydujący głos. A w sporze z Komisją jest tylko Polska. To oczywiste, że to spór polityczny i chęć upokorzenia Polaków, którzy odważyli się demokratycznie wybrać rząd wbrew sympatiom brukselskich elit. Komisji brak prawnych argumentów przeciwko Polsce i nie będziemy w związku z tym poddawać się dyktatowi Brukseli w tej sprawie.
Mówił Pan też o żywności, która ma być w Polsce sprzedawana w gorszej jakości, może Pan przybliżyć ten temat?
Wystarczy spojrzeć na badania, które zlecił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Czekolada, kawa czy czipsy, mimo że oznaczone w podobny sposób, to w Niemczech sprzedawane są w lepszej jakości niż w Polsce. Wszyscy mówią, że wszyscy jako Europejczycy jesteśmy równi, a wystarczy spojrzeć na wyniki tych badań, by dostrzec, że jesteśmy dla wielkich korporacji konsumentami drugiej kategorii, mimo iż opakowania i ceny sugerują, że jesteśmy równi. W Parlamencie Europejskim chcę zdecydowanie walczyć z takim niekorzystnymi dla polskich konsumentów praktykami.
Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory samorządowe w Warszawie, jakiego wyniku spodziewa się Pan w tych wyborach?
Koalicja Europejska postawiła w Warszawie na czele listy na polityka, który od początku kariery politycznej związany był z PZPR, Włodzimierza Cimoszewicza. Wydaje mi się, że wielu wyborców Platformy Obywatelskiej mimo niechęci do prawicy, to jednak nie zgadza się, aby byli liderzy komunistów sprzed 89 roku, dalej piastowali ważne funkcje w imieniu Rzeczpospolitej. Przekonanie o tym, że Polska potrzebuje nowego pokolenia w polityce, również było przyczyną, dla której podjąłem się startu w najbliższych wyborach.
Dziękujemy za rozmowę.