W poprzednim sezonie obydwa mecze Legii z Puszczą Niepołomice kończyły się remisami. Nie inaczej było dzisiaj w Krakowie. Faworyzowani warszawianie nie zdołali pokonać rywali i do stolicy wracają zaledwie z jednym punktem.

W dwunastej minucie spotkania prowadzenie mogli objąć gospodarze. Po zamieszaniu w polu karnym Legii niecelny strzał z kilku metrów oddał Michalis Kosidis. Niespełna sześćdziesiąt sekund później od środkowej części boiska długo piłkę holował Brazylijczyk Luquinhas, następnie podał do Ryoyi Morishity. Japończyk bez zawahania oddał strzał zza pola karnego nie dając szans na obronę Kewinowi Komarowi. Chwilę później strzał Jakuba Serafina zatrzymał w polu karnym ręką Ruben Vinagre. Sędzia Paweł Malec nie miał wątpliwości wskazując na „wapno”. Jedenastkę na bramkę zamienił Artur Craciun. Vinagre po części zrehabilitował się w dwudziestej drugiej minucie dokładnie dogrywając w pole karne piłkę do Blaza Kramera, który nie miał problemów z pokonaniem golkipera Puszczy. Piłkarze z Niepołomic jeszcze przed przerwą zdołali wyrównać. Claude Goncalves stracił piłkę na czterdziestym metrze, przejmujący futbolówkę Jakov Blagaić zrobił kilka kroków i huknął z daleka pokonując strzeżącego bramki Legii Kacpra Tobiasza.

Druga połowa już nie była tak emocjonująca. Choć obydwie drużyny miały swoje szanse. Najlepszą z nich był rzut karny dla gospodarzy po faulu Rafała Augustyniaka na Michalisie Kosidisie. Tym razem do piłki podszedł Lee Jin-hyun, ale tym razem Kacper Tobiasz nie dał się zaskoczyć i pewnie obronił strzał piłkarza Puszczy. Legioniści najlepszą okazję na zdobycie zwycięskiego gola mieli już w doliczonym czasie gry, jednak strzał zza pola karnego Ryoyi Morishity z trudem obronił Kewin Komar.

Puszcza Niepołomice – Legia Warszawa 2:2 (2:2)

Bramki: Artur Craciun (17-k), Jakov Blagaić (41) – Ryoya Morishita (14), Blaz Kramer (22)

Niestrzelony karny: Lee Jin-hyun (60)

Żółte kartki: Michal Siplak, Jakov Blagaić – Rafał Augustyniak

Składy:

Puszcza: Kewin Komar, Piotr Mroziński (70 – Ioan-Calin Revenco), Artur Craciun, Roman Jakuba, Michal Siplak, Lee Jin-hyun, Konrad Stępień, Jakub Serafin (84 – Michał Walski), Jakov Blagaić (46 – Mateusz Cholewiak), Dawid Abramowicz, Michalis Kosidis (84 – Mateusz Radecki).

Legia: Kacper Tobiasz, Artur Jędrzejczyk (80 – Radovan Pankov), Jak Ziółkowski (66 – Sergio Barcia), Steve Kapuadi, Kacper Chodyna, Claude Goncalves (55 – Rafał Augustyniak), Ryoya Morishita, Luquinhas, Ruben Vinagre, Jean-Pierre Nsame (55 – Marc Gual), Blaz Kramer (66 – Migouel Alfarela).

– Ja jestem winny tego, że Legia dzisiaj zremisowała. W naszym klubie jest kultura szukanie winnych. Gdy wygrywamy, to jesteśmy najlepsi. Gdy przegrywamy, to jesteśmy najgorsi. Szanujmy pracę przeciwnika. Dużo pracują, mają swój styl. Ten styl jest jaki jest, ale on przynosi efekty. Wiecie, kiedy Puszcza ostatni raz przegrała? W listopadzie. Cały czas szukacie krwi. Jak mamy się rozwijać w takich warunkach? Wygraliśmy z Brøndby IF, to jesteśmy najlepsi na świecie? Nie. Dzisiaj nie wygraliśmy i czy to znaczy, że jesteśmy najgorsi? Też nie. Odpowiedzialny za wszystko jestem ja – powiedział po meczu Goncalo Feio. – W drugiej połowie nasza linia obrony nie skracała tak, jak powinna. Ze względu na pressing napastników, pojawiały się zbyt duże odległości między formacjami. Puszcza się w tym specjalizuje. Rywale chcą grać te długie piłki. Potrzebujemy większej kompaktowości w grze w powietrzu. Podobnie jest z pracą napastników. W obronie swoich piłkarzy powiem, że tego nie trenowaliśmy – dodał szkoleniowiec stołecznej drużyny.

Po czterech kolejkach PKO Bank Polski Ekstraklasy legioniści z siedmioma punktami zajmują szóste miejsce. Za tydzień – w niedzielę 18 sierpnia – warszawianie zmierzą się w meczu przyjaźni z Radomiakiem Radom.

/Marcin Kalicki/

Fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com