Betonowy plac poróżnił mieszkańców
Otwarty na początku lipca wyremontowany, odnowiony i niemal całkowicie zamknięty dla samochodów Plac Pięciu Rogów cały czas budzi wiele kontrowersji. Największe zarzuty mieszkańców dotyczą zabetonowania tego popularnego wśród warszawiaków miejsca.
Inwestycja u zbiegu ulic Chmielnej, Kruczej, Brackiej, Szpitalnej i Zgody to jeden z kluczowych elementów programu „Nowe centrum Warszawy” zapowiadanej jeszcze w czasie kampanii wyborczej przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego. – Jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie zmieścilibyśmy się tutaj wszyscy na wąskim chodniku. Teraz Plac Pięciu Rogów to estetyczne miejsce, do którego wprowadziliśmy tyle zieleni, ile mogliśmy. Zależało nam, żeby była to przestrzeń, w której można spędzić czas z przyjaciółmi czy rodziną. Przestrzeń, w której można odpocząć – powiedział podczas otwarcia placu Rafał Trzaskowski, prezydent m.st. Warszawy. – A to dopiero początek zmian w centrum. Przed nami metamorfoza na ul. Chmielnej, Zgoda czy Kruczej. W ciągu roku, dwóch lat cała okolica będzie wyglądała zupełnie inaczej. Centrum nowoczesnego miasta musi rozwijać się w sposób zrównoważony – dodał włodarz stolicy.
Mieszkańcy zwracają uwagę na niewielkie zazielenienie placu i zbyt dużą ilość betonu. – Miejsce to miało być zielone, pełne drzew, krzewów, trawników. Miało być nowoczesne i przyjazne ludziom, a jakie jest każdy widzi – mówi Mariusz Marszałek. – Jestem trochę rozczarowana. Spodziewała się, że będzie bardziej zielono, klimatycznie. Jeśli zamysłem miał być deptak, na którym będzie można schować się przed słońcem, usiąść w cieniu i odpocząć, to skończyło się jak często to bywa – na zapowiedziach – dodaje Katarzyna Sułmak.
Nowy plac ma też swoich zwolenników. – W końcu można w tym miejscu przejść bez czekania, bez obawy, że coś wyjedzie zza zakrętu. Może faktycznie posadzone drzewa nie są jeszcze takie, jak na wizualizacjach, ale do tego potrzeba czasu. Poczekajmy i ocenimy ten projekt za kilka lat – zachęca Karolina Maj.
Po blisko dwóch miesiącach od wprowadzenia nowej organizacji ruchu i pozwoleniu na wjazd na plac tylko autobusom komunikacji miejskiej oraz samochodom ze specjalnym identyfikatorem dla mieszkańców strażnicy miejscy wystawili kierowcom ponad czterysta mandatów. – Jest jeszcze wiele osób, które wjeżdżają na plac. Najczęściej pewnie z niewiedzy. Ale kamery miejskie i patrole wychwytują takich kierowców. Dzięki temu możemy bezpiecznie poruszać się po okolicy – zapewnia pani Barbara, mieszkanka ulicy Chmielnej.
Marcin Kalicki
fot R.Motyl. UMW