Co by się stało, gdyby warszawskie pielęgniarki pracowały tylko w jednym miejscu?
W warszawskich szpitalach brakuje pielęgniarek - powiedziała we wtorek prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas. W jej opinii, gdyby pracowały one tylko w jednym miejscu, konieczne byłoby zamykanie oddziałów.
- Pielęgniarki pracują w kilku miejscach z dwóch powodów: żeby poprawić swoją sytuację ekonomiczną, a po drugie gdyby pielęgniarki i położne w Warszawie i w Polsce ograniczyły się tylko do jednego miejsca pracy, wtedy zobaczylibyśmy, ile oddziałów szpitalnych musiałoby zostać zamkniętych - mówiła na konferencji w Mazowieckim Urzędzie Wojewódzkim Małas. Dodała, że wtedy widoczna byłaby natychmiast ta "skala braków", która mogłaby uzmysłowić decydentom, jak ważną rolę pełnią pielęgniarki.
- Jeżeli nie będzie rozwiązań systemowych, to problem będzie nadal nierozwiązany - przekonywała prezes NRPiP.
Zwróciła uwagę, że średnia płaca pielęgniarki i położnej to 3,4 tys. zł brutto. "To nie jest nawet średnia płaca krajowa. Jest to przykre, że pielęgniarka jako specjalista nie ma nawet średniej płacy krajowej" - dodała. Jej zdaniem pielęgniarka wchodząca do zawodu powinna ją otrzymywać, a - jak mówiła - „w zależności od podnoszenia kwalifikacji i specjalizacji, powinna sięgać do dwóch średnich krajowych".
Źródło: kurier.pap.pl