Dramat seniorki z Pragi i psa zakończył się happy endem
Mieszkanka Pragi Północ rankiem 18 stycznia wyszła na spacer z psem. Nagle zwierzak wyrwał się i wpadł pod nadjeżdżający samochód. Kiedy kobieta próbowała pomóc psu, została pogryziona. Pogryzionej seniorce i poszkodowanemu psu pomocy udzielili strażnicy miejscy.
Jak relacjonuje Straż Miejska kilka minut przed godziną 9 rano strażniczka miejska zauważyła seniorkę siedzącą na ławce przy ulicy Młota. Kobieta miała zakrwawioną rękę, skarżyła się na zawroty głowy, duszności i była bliska utraty przytomności. Obok niej znajdował się jamnik szorstkowłosy. Jak wyjaśniła 67-latka, podczas spaceru pies wyrwał jej smycz i wpadł pod samochód. Gdy właścicielka próbowała go wydostać spod auta, wystraszony i obolały ugryzł ją w rękę. Kobieta przyznała, że cierpi na przewlekłe choroby i tego ranka nie wzięła przepisanych leków. Strażnicy zaopiekowali się nią i wezwali pogotowie ratunkowe. Ze względu na wypadek wezwano Ekopatrol, by przewieźć zwierzaka do lecznicy weterynaryjnej. Poobijany jamnik nie mógł się poruszać o własnych siłach. Zwierzak miał zakrwawioną łapę i reagował agresją na zbliżające się osoby. Strażnicy z Ekopatrolu przewieźli psa do lecznicy przy ulicy Jagiellońskiej. Gdy ratownicy z pogotowia zbadali seniorkę, kobieta poczuła się lepiej i nie zdecydowała się na przewiezienie do szpitala. Strażnicy zawieźli ją do lecznicy, gdzie mogła spotkać się ze swoim pupilem Kubą.
Weterynarze spodziewali się najgorszego. W wyniku wypadku jamnik mógł doznać poważnych obrażeń wewnętrznych i złamań. Po wykonaniu prześwietleń i badań stwierdzono, że pies nie miał nawet złamanej łapy. Noc spędził jednak na obserwacji w klinice. W piątek Kuba został odebrany przez właścicielkę i wrócił do domu.
fot.pixbay