Godzina „W” na Wiśle [reportaż]
Rzeka dzieli, taka jest powszechna opinia. Stąd też, żeby przedostać się na drugi brzeg potrzebny jest most. Woda rozdziela, ale też potrafi łączyć. Łączy ludzi Wisły, Wiślaków we wspólnym pamiętaniu o 71 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Kilkadziesiąt jednostek pływających, kilkuset ludzi połączył dzień 1 sierpnia.
Stawiam się w Bosmanacie Portu Czerniakowskiego tuż po godzinie 14. Wolę być wcześniej niż się spóźnić. Mam wsiąść do łódki z Rafałem Łapińskim. Dzień wcześniej Rafał powiedział, żebym się nie spóźnił, bo nie może czekać. Wypłyniemy z portu o godzinie piętnastej.
Rano bałem się, że może być chłodno, ale pogoda jest wyśmienita – słonecznie i ciepło. Czasami wiatr zawieje od rzeki.
Coraz bliżej godziny piętnastej. Kilkunastu ludzi schodzi do łodzi. Jest Robert Jankowski z Fundacji Rok Rzeki Wisły 2017 i Rafał Łapiński z Fundacji Dom Wisły. Mam płynąć z Rafałem, więc wsiadam do drewnianego bata – jego łodzi. Na pokładzie, z nami Adrian Sobieszczański, przewodnik miejski, który razem z Rafałem organizuje powstańcze rejsy po Wiśle.
Odbijamy od brzegu i płyniemy w kierunku wrót, do wyjścia na Wisłę. Mijamy śluzę, wypływamy na otwartą przestrzeń. Płyniemy w dół rzeki. Obok nas przepływają inne jednostki – większe i mniejsze łódki. Na większości biało – czerwone flagi, na żaglach przyszyte symbole Polski Walczącej. Przepływamy pod mostami: Poniatowskiego, kolejowym, Świętokrzyskim i Śląsko – Dąbrowskim.
Plaża na prawym, praskim brzegu jest miejscem zbiórki. Na brzegu patrzą na nas zaciekawieni plażowicze. Coraz więcej łodzi przybija do brzegu. Można zejść z pokładu, rozprostować nogi, jeśli ktoś odczuwa taką potrzebę. Po Wiśle pływają ci, którzy czekają na wspólny rejs w rocznicę Powstania, ale nie decydują się na przybicie do brzegu. Od strony Starego Miasta przypływa prom. Wysiadają z niego ludzie i idą na plażę. Patrzę na odbudowaną Starówkę. Próbuję wyobrazić sobie jak lewy brzeg wyglądał 71 lat temu, 1 sierpnia 1944 roku. Próbuję usłyszeć strzały. Nic. Żadnych strzałów, żadnych odgłosów walk. Tylko głosy ludzi, tych z dzisiejszego dnia, słonecznego popołudnia. Ludzi z łodzi i plaży. I szczekanie psa, który wchodzi do wody i wyciera pysk w wiślanym piasku.
Robert Jankowski daje znak do odbicia od brzegu. Płyniemy w górę rzeki. Przepływamy pod filarami mostów. Łodzie na czele flotylli zwalniają, tak, że większość tworzy prostą linię. Patrzę na budowane bulwary wiślane, na domy Starego Miasta. Warszawa podniosła się z ruin. Plan Hitlera, żeby zetrzeć miasto z powierzchni ziemi, nie powiódł się. Pozostały rany, które nie zabliźniły się. Są i dają świadectwo tamtych czasów.
Przepływamy pod Mostem Poniatowskiego by o godzinie „W”, godzinie, w której 71 lat temu padły pierwsze strzały w Powstaniu Warszawskim, zatrzymać się na rzece. O godzinie siedemnastej zawyły syreny jak pierwsze strzały i wybuchy. Zatrzymało się całe miasto, zatrzymaliśmy się i my. Na pierwszej, drugiej i kolejnej łodzi zapalają się białe i czerwone flary. Dymy unoszą się i opadają niesione wiatrem, pokrywają Wisłę biało – czerwonym całunem. Jak w dzień żałoby. Pokrywają rzekę jak biało – czerwoną flagą na znak zwycięstwa i nadziei.
Nad nami przelatuje żółty samolot – Gawron. Ciągnie za sobą kawał materiału. Czytam „Godzina W”. Nie tylko my, tu na dole, na rzece, kołysani falami składamy hołd Powstańcom. Ci piloci na niebie też.
Ostatnio rozmawiam z Wiślakami. Wiem, jak ważna jest dla nich rzeka. I pamięć o jej historii. W dzisiejszą akcję zaangażowały się fundacje: Dom Wisły, Rok rzeki Wisły 2017, Szerokie Wody. Nie zabrakło kajakarzy z Qm Qm Team i wielu, wielu innych organizacji. Galarami krakowskimi Święta Barbara i Święta Elżbieta, z Gasów przypłynęli ludzie z Parafii Świętego Zygmunta ze Słomczyna. Na pokładach było też kilka osób ze Związku Strzeleckiego JS 1410 z Otwocka.
Andrzej Sitko