Graffiti znika z warszawskich ulic. Walka z bazgrołami czy z miejską kulturą?
Czy graffiti, nawet jeśli nielegalne, może nadawać miejscu charakter? Okazuje się, że tak. W wyniku działań ratusza, z wielu miejsc może on zniknąć bezpowrotnie
Miasto rzuciło rękawicę pomalowanym ścianom
Warszawski ratusz w ubiegłym miesiącu rozpoczął kampanię mającą na celu oczyszczanie elewacji budynków ze szpecących malunków, które zdaniem miejskich urzędników niszczą estetykę i wartość zabytków, o czym informowaliśmy w odrębnym artykule. Miejska kampania obejmuje czyszczenie i konserwację pomazanych obiektów, edukację mieszkańców, monitorowanie i zabezpieczanie najbardziej zdewastowanych obszarów w celu podniesienia estetyki miasta, ochrony zabytków i kultury oraz promowania legalnych i pozytywnych form sztuki ulicznej.
Stołeczny ratusz wówczas zapowiedział, że batalię z malunkami na ścianach rozpocznie od okolic ulicy Chmielnej i Nowego Światu. Warszawskim urzędnikom nie można odmówić konsekwentności, bowiem pierwsze rezultaty działań są już widoczne gołym okiem.
Charakter wielu miejsc umiera na naszych oczach
Jednym z miejsc, które zostały wyremontowane jest dawny Pasaż Italia na Nowym Świecie, w którym mieści się popularny bar "In Side", ceniony za swój charakterystyczny klimat. Niektórzy uważają, że to konieczne działanie, aby zachować porządek i estetykę miasta, zwłaszcza w miejscach o znaczeniu historycznym i kulturowym. Inni twierdzą, że graffiti to forma sztuki i wyrazu społecznego, który nadaje miastu charakter i żywotność.
Dawny Pasaż Italia to miejsce, które od lat przyciągało klientów swoim niepowtarzalnym klimatem, tworzonym przez znajdujący się tam bar, lecz głównie przez kolorowe malunki na ścianach, nadające temu miejscu niepowtarzalny, unikalny klimat. Graffiti były częścią historii i tożsamości tego miejsca. Jednak w ramach kampanii ratusza, pasaż został wyremontowany i oczyszczony z graffiti.
Graffiti też może być sztuką
Graffiti na ścianach może również stanowić element miejskiej kultury i nadawać klimat wielu miejscom. Tymczasem stołeczny ratusz kastruje te miejsca ze swojego charakteru, narzucając własną wizję estetyki. Niektórzy mieszkańcy cenili niepowtarzalną atmosferę tego miejsca. Na Google Maps można znaleźć wiele pozytywnych opinii o barze "In Side" i jego otoczeniu.
- No najlepsza speluna ze wszystkich, z historią, w pięknym, zniszczonym pasażu, można się poczuć jak za granicą. W ciągu dnia schować przed słońcem, a w nocy zapomnieć o świecie" - napisała pani Joanna o lokalu, gdy ten jeszcze znajdował się w pierwotnej formie.
- Czemu zamalowaliście ściany...… - swoje rozczarowanie ostatnimi zmianami wyraził inny użytkownik.
Czy ratusz ma prawo decydować o tym, co jest sztuką, a co nie? Czy graffiti to tylko bazgroły, czy może wyraz kreatywności mieszkańców, nawet jeśli czasem bywa pozbawiony czegoś, co powszechnie byśmy rozumieli jako walory estetyczne? To pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi, ale warto się nad nimi pochylić.
fot.Pixabay, Google Maps, Facebook/rzwirownia