Jak przegrać mecz w kwadrans, czyli Sokół – Polonia 2:0
W środę warszawska Polonia udała się do Aleksandrowa Łódzkiego, aby zagrać z Sokołem o fotel lidera. Przed tym meczem obie drużyny miały po 12 punktów po 6 kolejkach i ex aequo przewodziły w tabeli.
Oba zespoły celują w tym sezonie w awans do II ligi i już teraz można zakładać, że będą o ten awans zaciekle walczyć przez cały sezon. Dodatkowym smaczkiem tego hitowego starcia był powrót Sebastiana Kobiery na stare śmieci. 22-letni środkowy pomocnik w dwóch poprzednich latach był ważną postacią w drużynie Sokoła, a latem zamienił Aleksandrów na Warszawę i wzmocnił Polonię. W środę chciał się pokazać swojej dawnej publiczności.
Niestety, Czarne Koszule źle weszły w mecz rozgrywany na stadionie imienia Włodzimierza Smolarka. W przerwie spotkania jeden z kibiców powiedział, że Polonia wyglądała jakby czekała, aż Sokół strzeli jej bramkę i coś w tym faktycznie było. Gospodarze od pierwszych minut nacierali na polonistów, którzy nie potrafili się otrząsnąć i odpowiedzieć jakąś groźną akcją. Mieli problem z wymianą dwóch podań na połowie rywala.
Na gola gospodarzy nie trzeba było długo czekać. W 13 minucie Paweł Kaczmarek dorzucił piłkę w pole karne, wprost na głowę wbiegającego Jakuba Rogalskiego. Skrzydłowy Sokoła nie dał szans Balawejderowi na interwencję i było 1:0.
Kto spodziewał się, że po takim ciosie Polonia już musi się obudzić i zacząć grać lepiej, ten się przeliczył. Zaledwie dwie minuty po stracie gola Czarne Koszule nadziały się na kontrę, która zminimalizowała ich szanse na wywiezienie zdobyczy punktowej z Aleksandrowa. Polonia miała rzut rożny, jednak nie zabezpieczyła odpowiednio tyłów. Wykorzystał to Cempa, który zagrał prostopadłe podanie do Rogalskiego za obronę Polonii. Skrzydłowy Sokoła dopadł do piłki i dał się sfaulować od tyłu, gdy był już sam na sam z bramkarzem. Decyzja mogła być tylko jedna, czerwona kartka dla Arkadiusza Zajączkowskiego i rzut wolny tuż przed szesnastką. Wolny co prawda nie wykorzystany, ale co się odwlecze to nie uciecze. Dodatkowo trener Chrobak, zmuszony do wprowadzenia na boisko czwartego obrońcy zdjął Sebastiana Kobierę. Zastąpił go Grzegorz Wojdyga.
W 37 minucie Sokół podwyższył na 2:0. Obrona Polonii zachowała się biernie, kiedy skrzydłowy gospodarzy wszedł w pole karne i dośrodkował. W zamieszaniu, na raty gola zdobył Cempa. W tym momencie sytuacja przyjezdnych wydawała się beznadziejna, natomiast niewiele brakowało, żeby była dużo lepsza. Polonia stworzyła sobie w pierwszej połowie dwie stuprocentowe sytuacje. Najpierw po strzale Wiśniewskiego piłkę z linii bramkowej wybił obrońca. Później strzał Sauczka z bliskiej odległości sparował bramkarz. Z drugiej strony tuż przed przerwą pachniało kolejną czerwoną kartką dla Polonii. Kilku zawodnikom puściły nerwy i oglądaliśmy brzydkie wejścia bez piłki w nogi rywali. Skończyło się na żółtkach dla Małka, Wojdygi i Szabata.
Gra Polonii w drugiej połowie wyglądała nieco lepiej, ale udział w tym mieli również gracze Sokoła, którzy mieli wymarzony wynik i po prostu oddali pole gościom. Nie przełożyło się to na ilość klarownych sytuacji. Było kilka składnych akcji i przyzwoitych strzałów, jednak ani razu nie udało się polonistom pokonać golkipera drużyny z województwa Łódzkiego.
Polonia poniosła drugą porażkę w tym sezonie i spadła na trzecie miejsce w tabeli. Po raz pierwszy w tym sezonie nie zdobyła gola. Na szczęście okazja do rehabilitacji już w niedzielę. Na Konwiktorską przyjedzie beniaminek, Ruch Wysokie Mazowieckie, który zajmuje trzynaste miejsce, a w środę przegrał 1:5 z Bronią Radom. W tym spotkaniu 3 punkty są obowiązkiem Czarnych Koszul. Będzie to idealna okazja aby wrócić na zwycięską ścieżkę.
Sokół Aleksandrów – Polonia 2:0
Bramki: Rogalski 13’, Cempa 37’
Składy:
Sokół: Lemanowicz – Głowiński, Ślęzak (kpt), Bogołębski, Gieraga, Żwir – Rogalski, Kasperkiewicz, Kaczmarek, Bogołębski, – Miller, Cempa
Polonia: Balawejder – Maślanka, Zembrowski, Szabat, Zajączkowski – Kobiera, Kluska – Sauczek, Wiśniewski, Małek – Pieczara (kpt)
Szymon Przedpełski / Żródło zdjęcia: tssokol.pl