Koniec rywalizacji o brązowe medale już dziś? Zapowiedź meczu ze Śląskiem Wrocław
Drugi mecz rywalizacji Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław, której stawką jest brązowy medal mistrzostw Polski, może być zakończeniem sezonu dla obu zespołów. Stanie się tak, gdy stołeczna drużyna pokona wrocławian. Podopieczni trenera Olivera Vidina na pewno zrobią wszystko, by serię przedłużyć o kolejne spotkanie. Jak będzie, przekonamy się już sobotnim, późnym wieczorem – start meczu 24 kwietnia o godz. 20:30 w Ostrowie Wielkopolskim.
Śląsk z pewnością zdaje sobie sprawę z wagi meczu i tego, że porażka oznacza brak medalu w tym udanym dla klubu sezonie. W czwartek legioniści udowodnili, że potrafią wygrać w hali w Arenie Ostrów, gdzie wcześniej ponieśli cztery porażki. Kapitalny mecz rozegrał Jamel Morris, który zdobył dla Legii aż 35 punktów. To najlepszy wynik tego zawodnika w obecnych rozgrywkach, a także jedna z najlepszych zdobyczy punktowych w trwającym sezonie Energa Basket Ligi. W dniu meczu pojawiła się informacja, że Jamel po ostatnim w sezonie meczu Zielonych Kanonierów wyjedzie do Francji, gdzie dokończy sezon w tamtejszym zespole z Orleanu. Trener Wojciech Kamiński był spokojny o postawę Amerykanina, co tylko potwierdził jego czwartkowy występ. Zdaniem szkoleniowca, Jamel chce przed wylotem do Francji wywalczyć z Legią brąz. - Jest skoncentrowany i chce wygrać ten medal na koniec sezonu dla Legii. W tym meczu grał bardzo dobrze, zarówno w defensywie, jak i ofensywie - powiedział trener Legii.
- Zdobyłem dziś 35 punktów, ale nie myślałem o tym, byłem w odpowiednim rytmie, koledzy znajdowali mnie na boisku, po prostu rzucałem. Inni kreowali mnóstwo okazji do zdobywania punktów, pomagali mi w znajdowaniu się na otwartych pozycjach. Jestem im wszystkim wdzięczny za ten występ, ale jeszcze bardziej za zwycięstwo - tak z kolei swój świetny występ podsumował Jamel Morris.
Zarówno Legia jak i Śląsk na pewno są już zmęczone obecnym sezonem, a przede wszystkim bardzo dużą intensywnością serii półfinałowej, jak również tej rozpoczętej o brąz.
- Pomogły nam dwa dni spędzone w domu po półfinałach. Śląsk miał o jeden dzień więcej. Po ciężkich seriach ćwierćfinałowych i półfinałowych, te dwa dni w domu wystarczyły, żebyśmy zobaczyli ogień u zawodników - mówił trener Kamiński.
W pierwszym meczu legioniści utrzymali bardzo wysoką, ponad 50-procentową skuteczność z gry, w tym również za trzy punkty. Choć rzutów trzypunktowych nie oddali wcale zbyt wiele, jak na to, co prezentuje Legia w obecnym sezonie. Według trenera Olivera Vidina, warszawianie grali właśnie tak jak chcieli - cierpliwie, wypracowywali sobie pozycje i kończyli akcje w odpowiedni sposób. To Śląsk częściej rzucał z dystansu, co nie jest typowe dla tej drużyny.
- Oddaliśmy aż 35 rzutów za 3. To nie jest nasza gra. Legia lepiej broniła i robiła wszystko, żebyśmy tak właśnie rzucali. Sami zrobiliśmy sobie problem, bo zaczęliśmy grać tak jak nie gramy, a tak jak chce przeciwnik - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec WKS-u.
Czy w sobotę wrocławianie bardziej wykorzystają swoich podkoszowych - m.in. Aleksandra Dziewę, Bena McCauleya i Ivana Ramljaka? Każdy z nich ma niemałe umiejętności, ale w pierwszym starciu stołeczni podkoszowi radzili sobie bardzo dobrze w defensywie. W czwartek bardzo mądrze i walecznie grał Walerij Lichodiej, na deskach straszył Dariusz Wyka, a mózgiem drużyny, doskonale ustawiającym akcje był Lester Medford. Wydaje się, że w pierwszym meczu najjaśniejszym punktem Śląska był Mateusz Szlachetka, który w trakcie sezonu przeniósł się do Wrocławia z GTK Gliwice. Po czwartkowym meczu krytykowany był Elijah Stewart, którego postawę trener Vidin tłumaczył brakiem doświadczenia w fazie play-off. - To jeszcze młody zawodnik i dopiero jego pierwsze play-offy w karierze - tłumaczył Serb.
Kibiców Legii na pewno cieszy lepsza postawa w drugiej połowie Jakuba Karolaka, który w Arenie Ostrów miał dotychczas problemy ze skutecznością.
- Sobotni mecz będzie dla nas okazją do sięgnięcia po medal, nałoży się wtedy już pewne zmęczenie po tym pierwszym spotkaniu - lepiej będzie zakończyć rywalizację w dwóch meczach, bo kolejny będzie już czuć w kościach, wszystkie trudy czego sezonu. Przeanalizujemy sobie pierwszy mecz, trenerzy na pewno znajdą jakieś nowe pomysły jak "ugryźć" rywala - mówi kapitan Legii, Jakub Karolak.
Fot. Marcin Bodziachowski/legiakosz.com
Sobotni mecz rozpocznie się w Arenie Ostrów w Ostrowie Wielkopolskim o godzinie 20:30. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi Polsat Sport, który nadawać z Ostrowa będzie już od godziny 20:00.