Kosztowne parkowanie
Jedziesz na zakupy do Lidla? Uważaj. Może cię to słono kosztować, jeśli nie pobierzesz biletu parkingowego.
Przekonała się o tym pani Anna. 30 marca udała się na zakupy do Lidla przy skrzyżowaniu ulic Conrada i Reymonta na warszawskich Bielanach. Były to jej pierwsze zakupy w tym miejscu. Z reguły zaopatruje się w sklepach osiedlowych. Będąc w pobliżu postanowiła jednak tym razem zajrzeć do dyskontu. Zaparkowała i po kilkudziesięciu minutach wróciła z zakupami. Jakież było jej zdziwienie, gdy za szybą samochodu znalazła wezwanie do zapłaty za korzystanie z parkingu. Bagatela: 95 złotych! Wszystko dlatego, że nie pobrała biletu parkingowego.
- Parking tego dnia był prawie pusty – wyjaśnia pani Anna pokazując nam fotografie wykonane zaraz po zauważeniu wezwania. – Nie miałam pojęcia, że należy pobrać jakiś bilecik. Tablic informujących o tym obowiązku najzwyczajniej nie zauważyłam.
Tymczasem firma APCOA zarządzająca parkingiem stwierdza w wezwaniu do zapłaty, że wynika ona zawartej umowy oraz z braku wyłożenia przed przednią szybą biletu parkingowego. Poinformowano również, że można złożyć w terminie 7 dni reklamację, jeżeli dołączy się fotografię lub skan dowodu zakupów dokonanych w Lidlu godzinę przed wystawieniem kary lub dwie godziny po tym fakcie. Reklamacje te są rozpatrywane w miarę możliwości w terminie 30 dni.
Nasza klientka tak uczyniła. Chociaż jednak minął miesiąc i mijają kolejne dni odpowiedzi nie otrzymała. Problem w tym, że podobnych sygnałów trafia do Redakcji znacznie więcej. Niezorientowani klienci narażają się na wysokie kary, a w najlepszym przypadku na stres. Niektórzy bowiem wcześniej wyrzucają paragon potwierdzający zakupy. Inni nawet nie zauważają wezwania, a o sprawie dowiadują się w inny sposób. Jeśli bowiem nie zapłacą sprawę rozpatrzeć może sąd w trybie nakazowym bez udziału wezwanego do zapłaty. Potem zajmuje się nią firma windykacyjna.
Zdarzały się też sytuacje wręcz groteskowe. Nim ktoś pobierze bilet parkingowy i wróci do samochodu, aby umieścić go za szybą już ma wezwanie do zapłaty. Mimo, że nie było go raptem kilka minut.
- Nie mielibyśmy tego wszystkiego, gdyby przy wjeździe na parking był zainstalowany szlaban – rozważa sprawę inna klientka Lidla, pani Katarzyna. – Można byłoby wówczas pobrać bezpłatny bilet, a dopłacać po przekroczeniu limitu czasu. Chyba, że nie chodzi tu o zapewnienie miejsc do pakowania klientom Lidla, a o polowanie na nieuważnych lub niezorientowanych, czyli szukanie łatwego zarobku.
Firma APCOA wielokrotnie podkreślała, że postępowanie takie jest prawidłowe. Uważa, że tablice informujące o obowiązku pobrania biletu parkingowego są widoczne i nie sposób ich nie zauważyć. Wjazd na parking oznacza więc zawarcie umowy.
Według niektórych prawników nie jest to jednak wcale oczywiste. Umowa, aby w ogóle zaistniała musi być bowiem zawarta skutecznie. Jeżeli ktoś nie widział tablic przy wjeździe na parking wcale nie jest więc stroną umowy z APCOA. Według tego można zatem kwestionować brak doręczenia warunków umowy usługi parkingu oraz naruszenie przez sklep lub przedsiębiorcę parkingowego wymogów artykułu 384 paragraf 1 Kodeksu cywilnego. Jeżeli natomiast ktoś złożył reklamację, a nie otrzymał odpowiedzi w terminie 30 dni może z kolei powołać się na artykuł 7a ustawy o prawach konsumenta. Zgodnie z tym przepisem przedsiębiorca parkingowy ma 30 dni od momentu otrzymania reklamacji na doręczenie odpowiedzi konsumentowi na papierze lub innym nośniku, jakim może być również e-mail. W razie przekroczenia tego terminu uznaje się, że reklamacja została przed przedsiębiorcę uznana.
Wszystko byłoby dużo prostsze gdyby przy wjeździe był szlaban. Wracamy zatem do punktu wyjścia i pytania: O co w tym wszystkim chodzi? Czy o troskę o klientów Lidla chcących znaleźć miejsce do parkowania i zrobić zakupy, czy o coś zupełnie innego?