Koszykarze Legii lepsi od mistrza Belgii, wciąż w grze o awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów.
W meczu IV kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów koszykarze Legii Warszawa pokonali na wyjeździe mistrza Belgii, Filou Oostende, 71:66 i wciąż liczą się w walce o awans do fazy play-in prestiżowych rozgrywek.
Legia zaczęła bardzo dobrze, bo od prowadzenia 6:0, jednak bardzo szybko, bo w ciągu kilkudziesięciu sekund gospodarze zdobyli siedem punktów z rzędu wychodząc tym samym na prowadzenie. Stan ten nie trwał długo, bowiem wkrótce to ponownie Legia prowadziła grę. Po trafieniach Travisa Leslie i Devyna Marble warszawianie prowadzili 20:11. Pierwsza kwarta przebiegła pod dyktando Zielonych Kanonierów, którzy wygrali tę część meczu 24:16.
Tuż po krótkiej przerwie zza łuku trafiali Ray McCallum i Janis Berzins dzięki czemu przewaga stołecznej ekipy sięgnęła już 14 „oczek”. Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego starali się utrzymywać wypracowaną przewagę zmuszając przy tym rywali do błędów. Przechwyty dawały legionistom okazje do punktów z kontrataku, ale Filou odpowiadało celnymi rzutami zza łuku. Legia zachowywała zimną krew i na przerwę schodziła wygrywając 44:35.
W trzeciej kwarce lepiej prezentowali się gospodarze, którzy ruszyli do odrabiania strat. Belgowie byli jednak nieskuteczni, ale Legii także przydarzało się więcej niedokładności niż miało to miejsce w pierwszej połowie. Warszawianie dominowali w strefie podkoszowej, gdzie zdobywali większość swoich punktów. Po 25 minutach gry wicemistrzowie Polski prowadzili 53:43. Końcówka tej kwarty należała do mistrzów Belgii – po trafieniach Simona Buysse przewaga warszawian zmalała, ale nieoceniony tego wieczoru był Ray McCallum, który raz po raz powiększał dorobek punktowy swojego zespołu. Przed decydującą odsłoną starcia Legia prowadziła 58:51.
Od celnej „trójki” zaczął Treshawn Thurman. Gospodarze przerywali ataki Legii faulami, ale warszawianom nie dopisywała skuteczność. W końcu wrócili jednak do sposobu gry, który przynosił skutek – spod kosza kolejne punkty zdobywali Groselle i Marble, a prowadzenie Legii oscylowało wokół 9-10 „oczek”. Nie opadli z sił i nie stracili koncentracji legioniści w końcówce tego bardzo istotnego starcia. Legia walczyła nie tylko o samo zwycięstwo, ale o triumf większy niż różnicą 9 punktów, by w dwumeczu z mistrzem Belgii mieć lepszy bilans. Sztuka ta nie udała się, bowiem dwukrotnie z rzędu za trzy punkty trafił Treshawn Thurman
zmniejszając stratę swojego zespołu do pięciu punktów. Ostatecznie Legia Warszawa pokonała Filou Oostende 71:66 i zachowała szanse na awans do fazy play-in Ligi Mistrzów.
„Mieliśmy dużą szansę, by wygrać większą różnicą punktów niż przegraliśmy w Warszawie. Gra toczy się dalej, musimy w każdym kolejnym meczu walczyć o zwycięstwo, bo szansa na wyjście z grupy jest duża, wszystko w naszych rękach” – powiedział tuż po meczu trener Wojciech Kamiński.
Kolejny mecz tych rozgrywek warszawianie rozegrają 6 grudnia w Izraelskim Holon, gdzie ich rywalem będzie mistrz tego kraju, Hapoel Holon.
fot. championsleague.basketball