Los chciał mi trochę pomóc i udało mu się
Z nowym nabytkiem ONICO Warszawa, jednym z najlepszych libero młodego pokolenia w Polsce - Dominikiem Jaglarskim rozmawia Marcin Kalicki.
Marcin Kalicki: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
Dominik Jaglarski: Przygodę z siatkówką zacząłem na początku drugiej klasy gimnazjum. Wówczas mój nauczyciel wychowania fizycznego prowadził klub grający w czwartej lidze seniorów na Mazowszu, położony nieopodal mojego miejsca zamieszkania. Przyjąłem jego propozycję współpracy i jestem mu za to dozgonnie wdzięczny. Gdyby nie jego oko, teraz zapewne nie było by mnie w tym miejscu, w którym się znajduję. Na treningi dojeżdżałem, dzięki uprzejmości, wraz z trenerem. Zamiast tłuc się komunikacją, jeździłem z nim autem. Do pokonania mieliśmy około 25km. I takim sposobem pierwsze dwa lata spędziłem w Nowym Dworze Mazowieckim.
M.K.: Później reprezentowałeś barwy MOS Wola Warszawa, gdzie zaliczyłeś bardzo dobre występy...
D.J.: Pozostawiają wiele do życzenia. Jestem osobą, która prędzej zwróci sobie uwagę na niedociągnięcia niż będzie spoglądała na swoją grę przez różowe okulary. Stąd nie wiem, czy to były dobre występy. Ja bym je na pewno poprawił.
M.K.: Które elementy gry chciałbyś poprawić?
D.J.: W każdym aspekcie mam coś do poprawienia. Przez przyjęcie, obronę, po wystawę wysokich piłek. Nikt nie jest idealny, ale chciałbym być jak najbliżej tego ideału.
M.K.: Z MOS-u trafiłeś do Bielska-Białej, początkowo do drugoligowej drużyny, później odnotowałeś szesnaście występów w barwach pierwszej drużyny w PlusLidze. Jaki to był okres dla Ciebie?
D.J.: W moim notesiku jak najbardziej zapisany na plus. Przychodząc do drugiej ligi, gdzieś tam rodziła się myśl, że może to być taki obrót spraw, jaki miał w rzeczywistości. Wpierw jednak trzeba było pokazać się trenerom z drugiej ligi, a marzenia o występie w PlusLidze odłożyć na dalsze tory. Los chciał mi trochę pomóc i udało mu się. Szkoda mi tylko sytuacji, w której zostałem dopisany do drużyny plusligowej Bielska. Niestety swoje szczęście buduję się na czyimś nieszczęściu. Taki po części jest sport. Oprócz sukcesu sportowego, poznałem tutaj wiele pozytywnych osób. Zarówno w klubie jak i na uczelni. Z tego miejsca chciałbym im podziękować za możliwość współpracy.
M.K.: Drużynę z Warszawy znasz bardzo dobrze, choć wiele się w niej zmieniło odkąd tu ostatnio trenowałeś.
D.J.: Dokładnie, przede wszystkim głód na siatkarską ekstraklasę w stolicy wzrósł. Gdy trenowałem jako drugi libero była to wówczas drużyna AZS Politechniki Warszawskiej. Poza tym zmieniły się władze klubu i sama drużyna. Perspektywa pracy z trenerem Antigą oraz przyszłymi kolegami z drużyny miały duży wpływ na moją decyzję.
M.K.: Czy pozycja libero to jest to miejsce na boisku, na którym zawsze chciałeś grać?
D.J.: Przed rozpoczęciem przygody z siatkówką, jak większość chłopaków, biegałem za piłką, a właściwie to stałem na bramce. Zawsze miałem większe chęci do bronienia niż atakowania, zarówno w piłce nożnej jak i siatkówce. Chociaż na pierwsze słowa trenera, że będę grał na libero nie byłem uradowany. Z biegiem czasu spodobało mi się to, tak samo jak lubiłem stać na bramce. Pozycja libero przez wiele osób jest niedoceniana. Na boisku to taka osoba od "czarnej roboty".
M.K.: Jaki cel stawiasz sobie na ten sezon?
D.J.: Taki sam jak przed każdym innym. Jak największy rozwój indywidualny. Miejmy nadzieję, że pokryje się to z możliwością pomocy drużynie w osiąganiu celu na następny sezon.
M.K.: A cel drużyny?
D.J.: Uzyskać jak najlepszy wynik sportowy, jaki tylko się da.
M.K.: Kto jest Twoim siatkarskim wzorem?
D.J.: Hmm, ciężko powiedzieć. Jako zawodnik nie posiadam chyba żadnego wzoru, jednej osoby którą pragnę naśladować. Jest kilku zawodników, których grę lubię oglądać, lecz nie są to siatkarskie wzory.
M.K.: Myślałeś już co dalej, jak osiągniesz sukces z ONICO?
D.J.: Najpierw ten sukces trzeba osiągnąć. Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym. Zobaczymy co się wydarzy w barwach ONICO z moją osobą. Dopiero później będziemy mogli coś więcej powiedzieć.
M.K.: Dobre występy w Warszawie mogą przybliżyć Cię też do gry w reprezentacji…
D.J.: Do reprezentacji mi daleko. Na chwilę obecną nawet o niej nie myślę. Przede wszystkim skupię się na grze w barwach klubowych, a co będzie później to się okaże.
M.K.: Dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów w nadchodzącym sezonie.
D.J.: Również dziękuję za wywiad.
Rozmawiał Marcin Kalicki / fot. ONICO Warszawa