Metrowcy ze zmiennym szczęściem w weekendowych starciach.
Jeden weekend, dwa mecze i trzy kolejne punkty dopisane do ligowego dorobku – tak przedstawia się bilans ostatnich zmagań siatkarzy KS Metro. Po zamieszaniu związanym z problemami zdrowotnymi klub z Ursynowa zdecydował się nie tylko rozegrać planowe spotkanie z SMS PZPS II Spała – zakończone porażką 0:3 (23:25, 22:25, 26:28), ale także nadrobić przełożony pojedynek z drużyną UKS Centrum Augustów, w którym zaprezentował się znacznie lepiej niż dnia poprzedniego i zwyciężył 3:1 (24:26, 25:18, 25:23, 25:20).
Dobry start gospodarzy, którzy rozpoczęli od prowadzenia 6:3, nie wróżył tak dotkliwej porażki. Drużyny prezentowały podobny poziom – ładne zagrania przeplatały autowymi atakami i zepsutymi zagrywkami, jednak szczęście nieco bardziej sprzyjało zawodnikom trenera Sebastiana Pawlika, którzy bez większych problemów doprowadzili do remisu po 10. Potem nastąpił okres wyrównanej gry, po którym dość niespodziewanie odskoczyli na 3 oczka – 17:20. Choć miejscowi zdołali jeszcze złapać kontakt (23:24), to po przerwie na żądanie szkoleniowca Centrum świetnym atakiem popisał się Dawid Dulski, a to pozwoliło jego drużynie objąć prowadzenie 1:0.
Drugi set nie przyniósł znaczących zmian w obrazie gry. Żadna z drużyn nie prezentowała wybitnej siatkówki, jednak goście byli nieco bardziej dokładni w rozgrywaniu swoich akcji. Radzili sobie lepiej także w grze blokiem, co znacząco wpływało na niższą skuteczność Metra w ataku. W środkowej części seta siatkarzom Marcina Lubiejewskiego udało się na chwilę objąć prowadzenie (9:7), ale w pozostałych momentach to goście kontrolowali wynik. Gdy w końcówce Kamil Graczyk posłał piłkę na aut, zawodnicy ze Spały prowadzili już 21:17 i taka przewaga wystarczyła im, by ze spokojem rozstrzygnąć na swoją korzyść również te partię (22:25).
Dużo negatywnych emocji, niedokładnych akcji i sprzeczek wynikających z sędziowskich decyzji – tak w skrócie można podsumować ostatni, jak się okazało, set. Ciągle niezły poziom skuteczności w szeregach Spały utrzymywał Dulski, który ostatecznie został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem meczu. Takiego lidera zabrakło po stronie gospodarzy. Jednym z nielicznych pozytywnych momentów tego spotkania była emocjonująca końcówka, kiedy to niespodziewanie Metro objęło prowadzenie po 3 punktowych blokach (23:22). W grze na przewagi to jednak przyjezdni zachowali więcej zimnej krwi, dzięki czemu zwyciężyli w tym secie 28:26 i w całym spotkaniu 3:0.
Już na początku meczu z Augustowem siatkarze KS Metro zaprezentowali się znacznie lepiej niż dzień wcześniej. Duża w tym zasługa Mateusza Cackowskiego, który – przynajmniej w pierwszej połowie spotkania – wziął na siebie ciężar gry i kończył większość piłek. Na całym dystansie seta wynik oscylował wokół remisu, a drużyny co jakiś czas wymieniały się prowadzeniem. Ostatecznie, po emocjonującym finiszu i grze na przewagi, zakończył się on budzącą wątpliwości decyzją sędziego, który nie dopatrzył się bloku po ataku miejscowych, co poskutkowało ich przegraną 24:26.
Podrażnieni takim obrotem spraw gospodarze do drugiej partii przystąpili bardzo zmobilizowani. Już na starcie – po świetnej serii zagrywek Cackowskiego – objęli prowadzenie 6:2. Z kolei postawa rywali daleka była od ideału, a dość częste pomyłki sprawiły, że ich straty wzrosły do siedmiu oczek – po nieczystym rozegraniu Kamila Danielczyka było już 10:3. Zawodnicy KS Metro grali bardzo cierpliwie i nawet na chwilę nie stracili koncentracji, dzięki czemu, mimo różnych zabiegów grającego trenera drużyny przeciwnej, Wojciecha Iwanowicza, zdołali utrzymać wysoką przewagę i spokojnie wygrywając tę partię 25:18 wyrównali stan rywalizacji.
Trzeci set początkowo układał się pod dyktando miejscowych, w szeregach których coraz częściej punktował Rafał Berwald. Gdy przyjmujący warszawskiej drużyny sprytnie zablokował piłkę przechodzącą, na tablicy wyświetlał się wynik 7:4. Przeciwnicy nadal popełniali sporo prostych błędów, przez co ich straty ciągle rosły – po kolejnym niedokładnym przyjęciu różnica ta wynosiła już 6 oczek – 15:9. Później jednak do głosu doszedł Iwanowicz, który kończył większość skierowanych do niego piłek. Coraz większa skuteczność tego zawodnika sprawiła, że z każdą minutą dystans punktowy zmniejszał się (19:16, 21:19), aż w końcu przyjezdni doprowadzili do remisu po 23. Później jednak grający trener popełnił dwa niewymuszone błędy – najpierw zepsuł zagrywkę, a po chwili przekroczył linię ataku, przez co drużyna z Augustowa musiała zejść z parkietu pokonana.
Ostatni set to już całkowita dominacja gospodarzy. Zaczęło się od prowadzenia 3:0, które -między innymi za sprawą skutecznych zagrań Marcina Kamińskiego – błyskawicznie urosło do 9 oczek. Przyjezdni mieli problem ze skończeniem ataku, a gdy 2 punkty bezpośrednio z zagrywki dorzucił Cackowski, było już 11:2. Kiedy wydawało się, że mecz w szybkim tempie zmierza do końca, nagle przy stanie 19:11 siatkarze KS Metro utknęli w jednym ustawieniu. Błędy własne sprawiły, że ich przewaga stopniała do zaledwie trzech punktów – 19:16. Zdołali jednak uporządkować swoją grę i efektownym dwublokiem Kamiński-Cackowski zatrzymali atak Iwanowicza, czym przypieczętowali zwycięstwo zarówno w tej partii jak i całym pojedynku – 25:20. Tym razem nagrodę MVP otrzymał środkowy Metra, Marcin Kamiński.
Wygrana z Augustowem sprawiła, że ekipa z Ursynowa powiększyła swój dorobek o trzy kolejne oczka i z 13 punktami na koncie zajmuje obecnie trzecie miejsce w ligowej tabeli. Podopieczni trenerskiego duetu Lubiejewski-Walendzik w najbliższą sobotę wyruszą do Wyszkowa, gdzie o godzinie 17.00 zawalczą o kolejne zwycięstwo z tamtejszym Camperem. Niestety, także w tym meczu na boisku zabraknie Pawła Szczepaniaka, który pauzuje z powodu fatalnego urazu stawu skokowego.
Relacja: Daria Mikołajczak
Zdjęcia: Anna Klepaczko / LUMIKA
Źródło: KS Metro Warszawa