Miedziowi bez punktów – kryzys w Legii trwa
Spotkanie lidera tabeli z mistrzem Polski stanęło pod znakiem protestu kibiców Legii przeciwko miernej postawie zawodników ich ukochanego klubu. Klub z Łazienkowskiej przy milczących trybunach skończył ten mecz w dziesiątkę.
Po odśpiewaniu hymnu klubu na "Żylecie" zawisł transparent „Zawsze chcieliśmy, by wasza gra była taka jak nasz doping. Dziś nasz doping będzie taki, jak wasza gra.” Na trybunie gromadzącej najbardziej fanatycznych kibiców zapadła cisza, przerywana tylko gwizdami, gdy z sektora gości dało się słyszeć przyśpiewki obrażające Legię.
W piątej minucie pomocnik miedziowych Jarosław Kubicki sprawdził refleks Malarza, który sparował piłkę na rzut rożny dla Zagłębia. Chwile później dryblingiem po lewej stronie popisał się Pereira, co spowodowało wywalczeniem rzutu rożnego. W 10 minucie na pozycje wychodził Kucharczyk, jednak został czysto powstrzymany przez stopera Zagłębia.
W 17 minucie w polu karnym Wożniak dostał podanie od Czerwińskiego i posłał głową piłkę prosto w wyciągnięte przed siebie ręce Arkadiusza Malarza. Nastąpił moment lepszej gry Zagłębia, które przecierało się skrzydłami pod bramkę wojskowych.
Na „Żylecie” pojawił się nowy transparent „Kopacze, czy wam nie wstyd?!”, a na boisku przyszedł czas na pierwszą składną akcję Legii. Malarz do Jodłowca, ten do Pasquato, następnie Kucharczyk, wrzutka na pole karne tego ostatniego i Sadiku wyskoczył do piłki, lecz nie trafił. Niespodziewanie mecz stał się dynamiczny, w ciągu kilku minut obie drużyny miały więcej akcji bramowych niż przez poprzednie 20 minut razem wziętych. Blisko straty gola była Legia, piłkę z linii bramkowej wybijał Broź.
W 35 minucie strzału z dystansu próbował Pasquato, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Martina Polacka. Ręce złożyły się do oklasków na 3 minuty przed końcem pierwszej połowy. Kucharczyk wrzucił piłkę do Pasquato, który z kilku metrów uderzył z przewrotki – niecelnie!
W drugiej połowie kibice podziękowali Dariuszowi Mioduskiemu, wywieszając kolejny transparent „Prezesie, dziękujemy, że Legia weszła na wyższy poziom! Zawsze mocniej!”. Na boisku niestety wcale nie zrobiło się mocniej, aż do 56 minuty, gdy po rajdzie Kucharczyka i Sadiku na pełnej prędkości ten pierwszy podał piłkę do Albańczyka, który bez problemu umieścił piłkę w siatce Zagłębia. 1:0 dla Legii.
W 63 minucie Legia ponownie się przebudziła i skończyło się to straconą bramka Zagłębia. Po zamknięciu gości w hokejowym zamku piłka trafiła do Szymańskiego, który z 14 metra uderzył na bramkę. Piłka zrykoszetowała od obrońcy i zatrzepotała w siatce.
Drugą żółta kartkę,a w konsekwencji czerwoną otrzymał w 82 minucie Michał Pazdan. Legia kończyła mecz w dziesiątkę. Sędzia doliczył siedem minut czasu gry. Wystarczająco dużo, żeby zmienić losy meczu. Chwilę później zebrani na stadionie kibice usłyszeli, że sędzia sprawdza zapis wideo w systemie VAR. W wyniku czego sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny dla Zgłębia za zagranie ręką w polu karnym. Do piłki podszedł Starzyński i było 2:1. Legia próbowała przypieczętować zwycięstwo, ale dośrodkowanie Kucharczyka wylądowało w rękach bramkarza.
Mecz lidera tabeli z mistrzem Polski był typowym meczem walki, co jest adekwatnym określeniem, ponieważ długimi fragmentami, piłkarze kopali się po czołach. Gdy nie kopali się po czołach, to stali w miejscu, a gdy przypominali sobie, jak się gra w piłkę, ręce zebranych na stadionie kibiców składały się do oklasków. Po tych nielicznych chwilach widać, że Legia ma zawodników, aby prezentować doskonały football, musi tylko zdiagnozować na czym polega problem i go rozwiązać.