mobile
REKLAMA

MOS Wola pokonał Czołg AZS Uniwersytet Warszawski

Pięciosetowy pojedynek oglądali licznie zgromadzeni kibice w hali przy ulicy Rogalińskiej. Miejscowy MOS Wola pokonał Czołg AZS Uniwersytet Warszawski 3:2 (25:17, 25:18, 18:25, 25:27, 15:12).

Marcin Kalicki
MOS Wola pokonał Czołg AZS Uniwersytet Warszawski

Po gładko wygranych dwóch pierwszych partiach siatkarze trenerów Krzysztofa Wójcika i Konrada Copa nieco spuścili z tonu i przegrali kolejną partię 18:25. Wydawało się, że czwarty set może być tym ostatnim. Dobrą grę Wolanie przeplatali ze słabszymi momentami. Siatkarze drużyny Czołg AZS UW zachwali więcej zimnej krwi w końcówce tej partii i wygrali ją na przewagi 27:25. W tie-breaku na właściwe tory wróciła ekipa z Woli, która pokonała w piątym secie swoich rywali 15:12, a w całym meczu 3:2.

Mecz specjalnie dla Informatora Stolicy podsumowali dwaj wyróżniający się zawodnicy MOS Wola Warszawa. – Ze względu na słaby początek sezonu wiedzieliśmy, że musimy punktować pod koniec kolejki. Świetnie zaczęliśmy i prowadziliśmy już 2:0, ale ponownie przespaliśmy trzeciego seta i zamiast dopiąć swego, doprowadziliśmy do tie-breaka. Oczywiście cieszy nas to, że w końcu zaczynamy wygrywać tie-breaki, ale znowu pozostaje niedosyt z traconych punktów. Jesteśmy chyba najmłodszym zespołem w lidze i jeśli nauczymy się utrzymać koncentrację i poziom, jaki prezentowaliśmy na początku spotkania to możemy walczyć z każdym – powiedział Brian Malangiewicz.

– Mecz z AZS UW był dla oby drużyn meczem o „sześć” punktów. Przed tym spotkaniem w tabeli różnił nas jeden punkt na naszą korzyść. Nie ukrywamy, że naszym celem na ten sezon jest gra w fazie play-off, dlatego mecze z bezpośrednimi rywalami w tabeli są niezwykle ważne. Wiedzieliśmy, że wygrywając ten mecz „wskoczymy” do ósemki. Byliśmy bardzo zmobilizowani i to było widać w dwóch pierwszych setach. Graliśmy świetnie, nie dając rywalom dojść do słowa ani na moment. Śmiało mogę powiedzieć, że były to dwa najlepsze sety w naszym wykonaniu w obecnym sezonie. Niestety po raz kolejny po dwóch łatwo wygranych partiach zgubiliśmy koncentrację i pozwoliliśmy AZS-owi rozpędzić się, co poskutkowało tym, że to oni wygrali trzeciego seta. W czwartym mieliśmy ponownie wszystko pod kontrolą i wydawało się, iż jednak „zamkniemy” ten mecz w czterech setach. Niestety nasze błędy w końcówce doprowadziły do tie-breaka. To był już szósty tie-brek dla nas w tym sezonie. Na szczęście tym razem wygrany. Myślę, że z meczu na mecz widać, że łapiemy odpowiedni rytm. Jesteśmy młodą drużyną i te długie, pięciosetowe pojedynki fizycznie nie wyczerpują nas, aż tak, jak rywali, a uczą nas bardzo dużo. Jesteśmy w dobrej dyspozycji fizycznej, ale także mentalnie odżyliśmy po słaby początku. Przed nami mecz z Wołomine, który jest niemniej ważny niż ten z Uniwersytetem Warszawskim, dlatego już od dziś myślimy tylko i wyłącznie o tym spotkaniu – dodał Grzegorz Pacholczak, kapitan wolskiego zespołu.

MOS Wola Warszawa – Czołg AZS UW Warszawa 3:2 (25:17, 25:18, 18:25, 25:27, 15:12)

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda