Remis Legii w europejskich pucharach na otarcie łez
Piłkarze stołecznej Legii zremisowali w wyjazdowym meczu 3. rundy eliminacji Ligi Europy z luksemburskim Football 91 Dudelange 2:2. Remis na Stade Jos Nosbaum oznaczał awans do kolejnego etapu drużyny gospodarzy.
- W pierwszych dniach skupiłem się na poznaniu drużyny i zrozumieniu sytuacji, w której się znalazła. Chcę być sobą przez cały czas. Krok po kroku musimy budować nasze relacje z piłkarzami - powiedział Ricardo Sa Pinto, trener Legii na konferencji przed rewanżem z Dudelange. - To trudna sytuacja dla wszystkich, zarówno dla mnie jak i dla piłkarzy. Jest wiele nowych pomysłów, pojawiają się nowe informacje. Jako trener muszę znaleźć odpowiedni sposób, aby wszystko przekazać piłkarzom. W pierwszych dniach skupiłem się na poznaniu drużyny i zrozumieniu jej sytuacji. Chcę być przez cały czas sobą. Krok po kroku musimy budować nasze relacje. Chcę także zbudować wśród moich zawodników pewność siebie, pasję i radość. Nie jest to łatwe, ale skupialiśmy się na tym nie tylko na boisku, ale i poza nim. Po pierwszych dniach w nowym klubie mogę powiedzieć same dobre rzeczy. Środowisko jest świetne, a piłkarze dają z siebie wszystko, aby zintegrować się ze mną i sztabem. Trenują ciężko i mają doskonałe podejście. Podczas treningów byli bardzo skupieni. Tego oczekiwałem i bardzo mnie to cieszy. Najważniejsze, że widzę w nich chęć odwrócenia sytuacji, w której się znaleźliśmy. Proszę mi uwierzyć, że wiele razy zdarzało mi się odrabiać straty z pierwszego spotkania w trakcie mojej kariery zarówno piłkarskiej, jak i trenerskiej. Było jednak wiele radosnych momentów i jestem przekonany, że uda nam się odwrócić losy dwumeczu. Poznaliśmy już zespół Dudelange i przygotowaliśmy się do tego meczu. Nawet, jeżeli ludzie mówią, że to tylko drużyna z Luksemburga, oni pokazali jakość. Mieli pomysł na mecz i udowodnili to na boisku. Musimy przede wszystkim naprawić błędy z pierwszego spotkania, jeżeli chcemy grać dalej. Szanujemy przeciwnika, ale ufamy sobie. Nie jest łatwo zmienić wszystko w trzy dni. Piłkarze jednak mają cechy, których, moim zdaniem, nie pokazywali w poprzednich meczach. Analizowaliśmy pierwszy mecz z Dudelange. Z taką odpowiedzialnością nie jest łatwo przeprowadzić wiele zmian w tak krótkim czasie. Piłkarze pokazali mi jednak, że podchodzą do rewanżu w odpowiedni sposób. Oni nie są zadowoleni z pierwszego spotkania i dobrze rozumieją sytuację. Pokazali mi koncentrację i ogromny wysiłek. Staraliśmy się skupić na poprawie mankamentów. Wiemy, że łatwo jest mówić o tym, co jest na papierze. Później jednak trzeba przenieść to na boisko. Jestem pewny, że będzie to inne spotkanie. Nie chcę mówić tu tylko o nadziei ale wierzę, że jesteśmy w stanie awansować. Wiele osób bagatelizuje luksemburskie drużyny mówiąc, że pracują po godzinach. Oni jutro nie będą mieli żadnej presji, mogą więc cieszyć się grą. Na nas spoczywa ogromna presja - dodał szkoleniowiec "Wojskowych".
Pierwsza połowa podobnie, jak w meczu w Warszawie rozpoczęła się znakomicie dla Dudelange. Najpierw w siódmej minucie piłkę do bramki strzeżonej przez Arkadiusza Malarza skierował Patrick Stumpf, a następnie dziesięć minut później wynik podwyższył Stelvio Cruz. Legia prowadziła grę, częściej była przy piłce, lecz to gospodarze potrafili skuteczniej wykorzystać stwarzane przez siebie sytuacje. W trzydziestej trzeciej minucie bramkę kontaktową dla warszawian zdobył Jose Kante.
Drugie czterdzieści pięć minut to kolejne próby rozegrania piłki przez legionistów i kontrataki Football 91 Dudelange. Drugą bramkę gościom udało się strzelić dopiero w osiemdziesiątej szóstej minucie. Piłkę strzałem zza pola karnego do bramki gospodarzy ponownie skierował Jose Kante. Choć Legia rzuciła się do szaleńczych ataków, a trener Sa Pinto wpuścił na boisko dawno nie widzianego Eduardo da Silvę wynik nie uległ już zmianie. Remis w meczu wyjazdowym i wygrana piłkarzy z Luksemburga w spotkaniu na Łazienkowskiej dały awans do kolejnej rundy drużynie Dudelange. Choć w drugim spotkaniu to Legia była lepsza to nie wykorzystała stworzonych sobie sytuacji. Już po zakończeniu spotkania czerwoną kartką ukarany został przez bułgarskiego sędziego Iwajło Stojanowa Michał Kucharczyk. To koniec tegorocznej przygody z europejskimi pucharami. Teraz legioniści muszą skupić się na rozgrywkach ligowych i Pucharze Polski.
Football 91 Dudelange - Legia Warszawa 2:2 (2:1)
Bramki: Patrick Stumpf (7), Stelvio Cruz (17) - Jose Kante (33, 86)
Czerwona kartka: Michał Kucharczyk (po końcowym gwizdku sędziego)
Żółte kartki: Edisson Jordanov, Kevin Malget, Marc-Andre Kruska - Jose Kante
Składy:
Football 91 Dudelange: Jonathan Joubert, Edisson Jordanov, Kevin Malget, Stelvio Cruz, Jerry Prempeh, Aniss El Hriti, Patrick Stumpf (74 - Milan Bisevac), Marc-Andre Kruska (78 - Bryan Melisse), Clement Couturier, Dominik Stolz (90 - Daniel Sinani), David Turpel.
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz, Mateusz Wieteska, Chris Philipps (46 - Sebastian Szymański), Michał Pazdan, Adam Hlousek, Michał Kucharczyk, Krzysztof Mączyński (77 - Eduardo da Silva), Cafu, Dominik Nagy (69 - Kasper Hamalainen), Jose Kante, Carlitos.
Fot. Jacek Prondzynski/legia.com