Udana inauguracja Polonii
W sobotę zakończyło się trwające ponad cztery miesiące oczekiwanie na kolejny mecz warszawskiej Polonii. Na K6 przyjechał Ursus, który wiosnę zainaugurował już tydzień temu, ogrywając 3:2 Pelikana Łowicz
Jeszcze na kilka godzin przed meczem wątpliwe było, czy piłkarze w ogóle wybiegną tego dnia na murawę. Piątkowa śnieżyca nie oszczędziła stadionu Polonii i potrzebna była ekspresowa akcja odśnieżania, zarówno boiska jak i trybun. Akcja bardzo udana, bo murawa, biorąc pod uwagę warunki, była bez zarzutu.
Samo spotkanie było dużą niewiadomą. Polonia nie grała o punkty od czterech miesięcy, Ursus znajdował się wysoko w tabeli, a tydzień temu wygrał, jednak zaprezentował dwa oblicza. Jakiekolwiek prognozy na to spotkanie lekko przypominały wróżenie z fusów.
Mecz od samego początku toczony był w dobrym tempie, zważając na paraliżujący mróz. Piłkarze obu drużyn jednak niewiele sobie z niego robili i ochoczo angażowali się w akcje zaczepne. Po 10 minutach żadna z ekip nie zdołała zbudować przewagi, kiedy to błyskawiczną akcję rozegrali gospodarze. Rozpoczął ją dyrygent orkiestry o nazwie Polonia Warszawa- Mariusz Marczak. Zagrał on przytomnie na lewe skrzydło, gdzie duet Sauczek-Wojdyga wymanewrował obrońców, ten drugi zagrał mocnego pasa wzdłuż bramki, a z najbliższej odległości nogę dostawił Pieczara. Było 1:0, a Krystian Pieczara potrzebował ledwie 10 minut na boisku, żeby zdobyć pierwszą bramkę po powrocie do klubu.
W kolejnych minutach to Ursus miał więcej z gry. Podopieczni trenera Ariela Jakubowskiego chcieli jak najszybciej wyrównać stan meczu. Mieli kilka groźnych stałych fragmentów, z którymi Polonia sobie poradziła. Na wyróżnienie zasłużył rozgrywający dopiero drugi mecz w tym sezonie bramkarz, Jan Balawejder, który kilkukrotnie ratował Polonię od straty gola. Nie udało mu się to jednak w 26. minucie, kiedy to po świetnym podaniu Patryka Kamińskiego i błędzie obrońców, w doskonałej sytuacji znalazł się Mateusz Muszyński. Napastnik Ursusa zachował zimną krew i pięknym lotem doprowadził do remisu. Do przerwy wynik już nie uległ zmianie.
Druga część meczu zaczęła się podobnie do pierwszej - ciekawymi akcjami pod obiema bramkami. I dokładnie tak jak w pierwszej połowie, Polonia wyszła na prowadzenie po 10 minutach gry. Znów błysnęli gracze lewej flanki Czarnych Koszul. Sauczek podaniem wprowadził w pole karne Wojdygę, kapitan Polonii świetnie opanował piłkę, a gdy znalazł się przed bramkarzem wykończył akcję. Łapiąc go na wykroku wprowadził w euforię bardzo głośno dopingujących fanów Czarnych Koszul.
Mimo wielu dogodnych sytuacji obu drużyn spotkanie zakończyło się rezultatem 2:1. Polonia pokazała to czego brakowało na jesieni - wyrachowanie w końcówce. Dzięki temu bez większych nerwów udało jej się dotrwać do końca meczu z korzystnym wynikiem. Patrząc na przebieg meczu, Polonia wygrała zasłużenie i awansowała na szóstą pozycję w tabeli.
Zdjęcie: kspolonia.pl