UEFA wszczęła postępowanie w sprawie oprawy meczu z FC Astana. Legia Warszawa nie chce komentować tej sytuacji.
Wokół oprawy meczu Legii Warszawa i FK Astana powstało wiele kontrowersji. Zarówno napis, jak i rysunek towarzyszący, nie przypadł do gustu zagranicznym mediom, ale nie tylko. Sprawa napisu podzieliła również polskich obserwatorów sceny sportowej i politycznej. Niektórzy uznali ją za piękną, inni sugerowali, że przekaz był zdecydowanie zbyt mocny.
Nikt nie odmawia szlachetności minucie ciszy, która miała upamiętnić historyczne wydarzenie, jednak oprawę, która towarzyszył a międzynarodowej rozgrywce, trudno nazwać dyplomatycznym. Może gdyby „Niemców” zastąpić „nazistami”, zgodnie zresztą z faktami, nie wzbudziłby aż takich kontrowersji? Reakcja na oprawę nie byłaby z pewnością tak silna, gdyby nie fakt, że mieliśmy do czynienia z rozgrywką międzynarodową.
W UEFA funkcjonuje przepis, że podczas meczu nie mogą być eksponowane treści, które nie są związane z meczem. Pozostaje pytanie, czy UEFA było informowane o tym, że na stadionie pojawią się treści mające upamiętnić Powstanie Warszawskie, a więc nie związane z meczem.
Nie do końca również wiadomo, jaki wpływ na oprawę miał klub, i czy – w przypadku, gdyby Legia Warszawa faktycznie będzie zmuszona do zapłacenia kary - kibice poczują się w obowiązku wsparcia finansowego własnej drużyny. Informator Stolicy usiłował uzyskać powyższe informacje od Rzecznika prasowego Legii Warszawa, jednak przedstawiciele klubu nie chcą komentować sytuacji.