W środku Warszawy kobiecie skradziono świnię
Wielu warszawiaków mogło się natknąć w ostatnich miesiącach na kobietę, która spacerowała ze świnią na smyczy. Zwierzę zostało skradzione, właścicielka obawia się, że jej pupil może teraz zostać przerobiony na kotlety. Jakkolwiek to brzmi, sprawa ma jednak drugie dno.
"Cześć, proszę o pomoc. Wczoraj byłam ze świnią na Starym Mieście. Jak wracałyśmy do domu, ona wolniej szła po schodach. Jakiś facet powiedział, że on chce trzymać smycz i że ja mam kupić jedzenie dla świni. On dał mi jego numer, więc myślałam, że jest ok. Jak wróciłam, ich nie było. Zadzwoniłam, kobieta powiedziała, że pomyliłam numer. Potem słyszałam krzyk świni. Potem dziewczyna mi powiedziała, że odjechali tramwajem 23 ok. 19, zgłosiłam to na komendzie" - napisała na Facebooku pani Alicia (pisownia oryginalna).
Właścicielka obawia się, że świnka może teraz trafić do rzeźni. Jest to świnia hodowlana, ale pani Alicia nigdy nie zamierzała jej zjeść.
Wokół sprawy pojawiły się jednak kontrowersje. Wielu internautów pod postem właścicielki twierdzi, że świnia była źle traktowana. Wielokrotnie miała właścicielce uciekać. W ubiegły weekend świnię zauważono, gdy samotnie spacerowała po nadwiślańskich bulwarach. Świadkowie powiadomili wtedy policję, która ujęła zwierzę i oddała je właścicielce.
Jak informuje portal o2.pl, w 2020 roku właścicielka przywiązała świnię do drzewa w okolicy stacji PKP Sulejówek Miłosna. Miała to zrobić niedługo po zakupie parzystokopytnego od pewnego rolnika z warmińsko-mazurskiego. Kobieta usprawiedliwiała się wtedy, że właściciel wynajmowanego przez nią mieszkania nie zgadzał się na sprowadzanie do domu świniowatych.
O tym, że pani Alicia źle traktuje zwierzę, pisała również prasa zagraniczna. Brytyjskie media donosiły, że zwierzę było trzymane w bardzo małym mieszkaniu w Londynie, gdy przebywało tam ze swoją właścicielką. Zwierzę trafiło wtedy pod opiekę organizacji RSPCA.
Fot. Facebook