Wegańsko i kolorowo
Wczesnym, niedzielnym popołudniem na pierwszym piętrze Klubu Medyka przy Oczki 1a, było tłumnie gwarno i kolorowo. Wege Bazar to doskonałe miejsce do biesiady dla zwolenników kuchni wegetariańskiej czy wegańskiej, których w ostatnim czasie jest coraz więcej.
Podczas listopadowej edycji królowały stoiska ze słodkościami: ciasta, baklawy chałwy czy wegańskie czekolady. Nie zabrakło też specjałów kuchni azjatyckiej: wyśmienitych zup czy gołąbków z kimchi przyrządzanych na miejscu. Organizatorzy zadbali też o miejsce do konsumpcji - w dwóch obszernych i przytulnych kątach można było usiąść wygodnie i raczyć się specjałami, bądź poprosić o dania na wynos. Ogromną popularnością cieszyły się wegańskie hot dogi kolorowe i pyszne. Bułki różowe czarne i graham dopełniała parówka z soi ekologicznej, grillowana na miejscu, a dodatków było tak wiele, że nawet rosłemu mężczyźnie trudno było utrzymać specjał w jednej ręce.
Wiele osób przybyło na Oczki po znane już sobie produkty do domu. Półlitrowe słoiki z kimchi od Kimchi Polska, czy sok z kiszonych pomidorów od Zakiszony ma swoją rzeszę wiernych fanów. Na jednym ze stoisk z pestek lnu, do spróbowania tłoczony był na miejscu olej lniany. Ruch korby małej tłoczni wzbudzał największe zainteresowanie wśród najmłodszych uczestników bezmięsnej imprezy, a odpowiednia wielkość butelek dla olei tłoczonych na zimno (czas przechowywania bez konserwantów) wabiły świeżością świadomych zdrowia kupujących.
Ale Wege Bazar to nie tylko strawa dla ciała, to również zmiana konsumpcyjnych przyzwyczajeń, ukłon wobec natury. Na dwóch stoiskach, dwie superdziewczyny zaproponowały swoje ręcznie robione eko, w większości wegańskie opakowania m.in. do żywności. W takim miejscu jak Wege Bazar, nie trzeba przypominać o idei NO WASE, ale my chcemy powiedzieć kilka słów. Kiedy kupujemy w marketach, czy osiedlowych sklepach produkty od chleba po ziemniaki bezwiednie sięgamy po foliówki, które lądują po chwili na śmietniku. A można inaczej. Iga z isjacaszek proponuje z kolorowej bawełny, ręcznie powlekane woskiem pszczelim lub sojowym (wersja dla wegan) woskowijki, czyli takie woreczki, które pokryte naturalnym impregnatem służyć będą nam kilka miesięcy. Są przede wszystkim twoje, wiesz, że nikt inny ich nie brał do rąk, a naturalny sposób procesu impregnacji, daje pewność, że spłukanie czystą wodą, bez detergentów są gwarancją zdrowia, wolnych od alergenów, tylko przez nas dotykanych opakowań, które pozwalają zadbać o ilość odpadów, na naszej ziemi, czyli w naszym domu.
Natomiast u Aderelui, w burzy kasztanowych dredów królowały worki, torby, tzw. nerki i przedmioty przesycone energią barw, faktur i radości. Nie sposób wbić się w kolejkę do Aradelua, bo zaraża radością, wciąga kupującego w rozmowę, bo każdy stworzony przez nią przedmiot powstał z pasją, o każdym detalu mówi w sposób, który zaraża pozytywnymi wibracjami. Jak z workiem od niej nie nieść z marketu do domu uśmiechniętych jabłek, które obijają się o szczęśliwe ogórki - nie wiem…
Więc coż, jak jeszcze nie byliście, polecamy Wege Bazar, następna edycja już w grudniu.