Wisła lepsza w derbach Mazowsza
Na Stadionie Miejskim im. Marszałka Józefa Piłsudskiego Legia Warszawa podejmowała w ramach rozgrywek Lotto Ekstraklasy Wisłę Płock. Pierwsze w tym sezonie derby Mazowsza zdecydowanie wygrali "Nafciarze" pokonując "Wojskowych" 4:1.
- Oczywiście moim priorytetem jest wygrana. Nad tym pracowaliśmy i na tym się skupialiśmy. Jestem bardzo zadowolony z postawy moich piłkarzy, z mentalności moich zawodników. Pokazali, że naprawdę chcą walczyć. Myślę, że udało nam się popracować nad wieloma elementami ofensywnymi i defensywnymi. Czuję, że piłkarze są odpowiednio przygotowani. Mam pomysł na ten mecz, ale też nie chcę wszystkiego mówić na konferencji. Chciałbym też powiedzieć, że Wisła prezentuje dobrą piłkę i ich jakość ich gry nie jest odzwierciedlona w punktach, które mają w ligowej tabeli. Będzie to dla nas trudny, niebezpieczny mecz. Nie lubię tego typu spotkań, ponieważ takie drużyny są nieprzewidywalne. Dużo się mówi, że takie drużyny nie wygrywają, są nisko w tabeli, a są to bardzo groźne drużyny i musimy być skoncentrowani. Wiemy dokładnie co robić, aby nie być zaskoczonym. Musimy być w stu procentach skoncentrowani. Uważam, że treningi powinny być na wysokiej intensywności. To mój sposób pracy. Ważne jest to po to, abyśmy byli przyzwyczajeni do różnych faz meczu. Musimy być przygotowani do pressingu, do gry piłką. Musimy kontrolować intensywność i znaleźć balans. Teraz piłkarze zaczęli trenować w inny sposób i to normalne, że są trochę zmęczeni. Szanuję styl pracy innych trenerów, ale mój styl jest taki, wierzę w ten proces i uważam, że dzięki niemu będziemy gotowi zrealizować nasze cele. Dużo pracy przed nami, to dopiero początek drogi. Cieszy mnie to co widzę, jak wszyscy reagują, natomiast jeszcze wiele pracy przed nami - powiedział na konferencji przedmeczowej Ricardo Sa Pinto, trener Legii.
Jednak zapowiedzi to jedno, a gra to drugie. Boisko zweryfikowało to, gdzie obecnie znajdują się legioniści i nie jest to miejsce, w którym być powinni. Mecz przy ul. Łazienkowskiej lepiej rozpoczęli gości. Po jednej z akcji dośrodkowanie Giorgiego Merebaszwilego wykorzystał Ricardinho i po jedenastu minutach było już 1:0. Legii ciężko przychodziło stwarzanie sobie klarownych sytuacji. Wiśle wprost przeciwnie. W czterdziestej minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego Arkadiusza Malarza pokonał były legionista Dominik Furman.
Druga połowa nie przyniosła wielkiej zmiany w grze obydwu drużyn. Wisła nadal dążyła do strzelenia kolejnych bramek, Legia nieporadnie próbowała skonstruować akcję podbramkową, ale dobrze spisywali się obrońcy i pomocnicy gości. Pięć minut po wznowieniu gry wynik na 3:0 podwyższył ponownie Ricardinho. Gdy wydawało się, że już gorzej być nie może po godzinie gry z boiska wyleciał stoper "Wojskowych" Inaki Astiz. Hiszpan za faul otrzymał drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną. W siedemdziesiątej czwartej minucie reprezentant Polski Krzysztof Mączyński sfaulował rywala w polu karnym, a sędzia Jarosław Przybył nie miał wątpliwości. Jedenastkę na gola pewnie wykorzystał rezerwowy dzisiaj Nico Varela. Rozmiary porażki zmniejszył Carlitos, który z rzutu wolnego pokonał niemieckiego bramkarza Wisły. Swoje sytuacje w drugiej połowie mieli jeszcze Kante, Wieteska i Kulenović, ale żaden z nich nie pokonał golkipera gości. Mecz skończył się zdecydowanym zwycięstwem.
- Przeciwnik wykorzystał nasze słabsze momenty. Wynik jest wyższy, niż zasługiwała na to Wisła. Jeżeli od 1. minuty brakuje zaangażowania, tak właśnie może się to potoczyć. W drugiej połowie stworzyliśmy sobie szanse, nie zdobyliśmy jednak bramek. Musimy zaakceptować ten wynik i oczekiwać na Legię taką, jaką chcielibyśmy oglądać - zakomunikował po meczu trener "Wojskowych" Ricardo Sa Pinto.
Legia Warszawa - Wisław Płock 1:4 (0:2)
Bramki: Carlitos (83), Ricardinho (11, 49), Dominik Furman (40), Nico Varela (74-k)
Czerwona kartka: Inaki Astiz (62-za dwie żółte)
Żółte kartki: Artur Jędrzejczyk, Inaki Astiz, Kasper Hamalainen - Adam Dźwigała, Marcin Warcholak.
Składy:
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz, Artur Jędrzejczyk, Inaki Astiz, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia (60-Sandro Kulenović), Michał Kucharczyk, Cafu, Domagoj Antolić (67-Krzysztof Mączyński), Kasper Hamalainen (46-Cristian Pasquato), Jose Kante, Carlitos.
Wisła Płock: Thomas Dahne, Alan Uryga, Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Marcin Warcholak, Mateusz Szwoch (81-Oskar Zawada), Damian Rasak, Dominik Furman, Damian Szymański, Giorgi Merebaszwili (29-Nico Varela), Ricardinho (60-Jakub Łukowski).
Fot. Jakub Prondzynski/legia.com