Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Ż. przyznał się do zarzucanych mu czynów
Łukasz Ż., który wczoraj został przywieziony do kraju przez policję z terenu Niemiec został dziś przesłuchany w prokuraturze. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wiadomo, że mężczyzna kierował będąc pod wpływem alkoholu
Do dramatycznego wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Ż. usłyszał zarzuty spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym i ciężkimi obrażeniami u części pasażerów, a następnie ucieczki z miejsca zdarzenia.
Wiadomo, że mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, jednak odmówił składania wyjaśnień.
Volkswagen, za którego kierownicą miał siedziećj Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne.
Z wyniku wypadku zginął 37-letni mężczyzna, ojciec dwójki dzieci. Podróżujący z nim żona i dwójka dzieci trafili do szpitala. Do szpitala trafiła również kobieta jadąca w Volkswagenie.
W Volkswagenie oprócz Łukasza Ż. oraz kobiety, podróżowało trzech mężczyzn, którzy byli pijani. Mężczyźni zostali zatrzymani. Jak przekazała prokuratura będąc świadkiem wypadku nie udzielili pomocy, a ponadto utrudniali postępowanie pomagając uniknąć odpowiedzialności Łukaszowi Ż. Mieli inicjować jego ucieczkę.
Łukasz Ż. zbiegł z miejsca wypadku. Został zatrzymany w Lubece w Niemczech. Wczoraj został sprowadzony do kraju.
Wiadomo, że Łukasz Ż. już wcześniej miał zatargi z prawem. Był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkakrotnie za jazdę bez uprawnień, a ponadto za oszustwa i posiadanie narkotyków. W konsekwencji otrzymał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
fot. pixabay