„Zawsze jak wygramy przekonująco, to mam wrażenie, że dobrze wypełniłem swój obowiązek”
„Piłkarzom należą się gratulacje” – powiedział Goncalo Feio, trener Legii po wygranym meczu rewanżowym z walijskim Caernarfon Town FC. Co jeszcze mówił szkoleniowiec stołecznego klubu?
Po wygranej w pierwszym meczu Ligi Konferencji 6:0 w rewanżu legioniści pokonali rywali 5:0. Wysoka wygrana bez straty gola bardzo ucieszyła kibiców, ale i trenera Legii, który chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy. Co powiedział Goncalo Feio po meczu w Walii?
– Piłkarzom należą się gratulacje. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale zawsze jak wygramy przekonująco, to mam wrażenie, że dobrze wypełniłem swój obowiązek. Osobiście tak się czuję i myślę o kolejnym meczu. Rozmawialiśmy o tym przed spotkaniem, że przy odpowiednim ułożeniu meczu, łatwiej będzie debiutować nowym i młodym piłkarzom. Takie momenty wzmacniają nas. Jesteśmy lepszą drużyną, jeśli każdy zawodnik, który dołącza pokazuje jakość. Ale nie byłoby to możliwe, bez pracy tych bardziej doświadczonych, którzy tworzą odpowiednie środowisko. Piłka to sport zespołowy.
– Nie powiedziałbym, że przespaliśmy pierwszą połowę. Mecz ma 90 minut, ktoś to wymyślił, nie ja. Jeżeli będziemy wygrywać wszystkie mecze w drugich połowach do końca sezonu, to będę zadowolony. Z punktu widzenia piłkarskiego druga połowa była lepsza, na miarę oczekiwań. Nie zamierzam kłamać, nie byłem zadowolony z poziomu piłkarskiego w pierwszej połowie. Weźmy jednak pod uwagę, że trudno gra się na obcym terenie z przeciwnikiem, który gra długie piłki, szarpie. Kluczem są wtedy atuty piłkarskie. W pierwszej połowie nie byliśmy w stanie ich pokazać. W przerwie było mniej krzyku, a więcej merytoryki i próby pomocy piłkarzom. Największa w tym zasługa zawodników. Strzeliliśmy pięć goli, a myślę, że jakbyśmy dołożyli kolejne dwa, to też byłoby to sprawiedliwe. Najbardziej cieszę się z czystego konta, drużyna też na tym rośnie. To budujące.
– Sergio Barcia pokazał swoją charakterystykę - to stoper, który swobodnie czuje się z piłką. Ma dużą wizję i kulturę gry. Często mamy wysoko ustawioną linię obrony, defensorzy muszą biegać szeroko i wysoko. Sergio jest bardzo mobilny, łatwo zmienia kierunki i jest agresywny w pojedynkach. Dziś to pokazał. Pamiętam naszą jedną z pierwszych rozmów - chcieliśmy żeby zaczął strzelać gole po stałych fragmentach i dziś to się stało. To stoper o takiej jakości, że może stanowić ważny punkt drużyny.
– Pozytywnie oceniam występ Morishity. Mori dał nam to, czego szukaliśmy, gdy miał przestrzeń. Napędzał akcje. Nie lubię takich porównań, ale myślę, że można zestawić jego poruszanie z poruszaniem się Luquinhasa. Tego szukaliśmy. Prezentował się też dobrze przy wykonywaniu stałych fragmentów gry. To był pozytywny występ. Należy jednak twardo stąpać po ziemi i wziąć pod uwagę na tle kogo graliśmy. Trzeba doceniać to co, zrobiliśmy do tej pory, ale też pozostać takimi samymi. Wyciągać wnioski i konsekwentnie się rozwijać z meczu na mecz. To nie był jednorazowy eksperyment z tą pozycją Morisihity. To kolejna możliwość zestawienia piłkarzy.
– Młodzi piłkarze ciężko pracują, aby do takich momentów doszło. MIałem rozmowę z Ziółkowskim czy innymi, którzy już zadebiutowali - to pierwszy krok. Nikt nie dostał nic za darmo. Widzieliście, jak pracowali na obozie. Natomiast to są tylko pierwsze kroki. Jan Ziółkowski regularnie gra, to musi być cel pozostałych. Jak jesteś młody, to wydaje się, że masz czas. To nieprawda. Czas ucieka. Trzeba pracować, by być regularną częścią drużyny, potem regularnie wchodzić, a potem regularnie zaczynać mecze od pierwszej minuty. Tego im życzę. Trzeba też docenić wszystkich, którzy tworzą pozytywne środowisko dla tych piłkarzy. Drużynę, sztab, Akademię, wszystkie działy. Cieszymy się wszyscy, że kolejni młodzi piłkarze debiutują. Natomiast to pierwszy krok, a wyzwanie przed nimi jest takie, by pracować w taki sposób, by regularnie stanowić o sile drużyny.
– Każdy z młodych piłkarzy jest na innym etapie. Mówiliśmy o Janku, Urbi miał ostatnio uraz, ale w poprzednim sezonie, od kiedy jestem trenerem, występował regularnie. Jednego piłkarza chciałbym zasygnalizować - Mateusza Szczepaniaka. Zadebiutował tydzień temu bardzo udanie, ale przy agresywnym wejściu przeciwnika doznał urazu stawu skokowego. On i sztab walczyli, by być gotowym na ten mecz. Pracowali po kilka godzin dziennie i w nocy. Doprowadziliśmy go do stanu, gdzie mógł być na ławce. Swoim podejściem i pracą zasługiwał, aby dziś zagrać, ale nie mogłem ryzykować, aby wypadł na dłużej. Chciałbym go wyróżnić i powiedzieć, żeby wszyscy wiedzieli, że nie zagrał, bo chciałem chronić jego zdrowie, a nie dlatego, że coś jest nie tak z jego poziomem piłkarskim.
– Przy okazji chciałbym pochwalić cały sztab medyczny, przygotowania fizycznego, fizjoterapeutów. W tej chwili oprócz Elitima wszyscy piłkarze trenują, włącznie z Marco Burchem. Zazwyczaj mówi się o tych ludziach, gdy jest źle, a trzeba pamiętać też o nich w takim momencie. Trzeba wiedzieć, kto pracuje, by ludzie byli gotowi.
– Miguel Alfarela i inna grupa piłkarzy została Warszawie i przygotowują się do meczu z Piastem Gliwice. Od jutra jesteśmy wszyscy razem. Miguel dziś nie mógł być z nami, bo nie był zgłoszony do rozgrywek, ale będzie gotowy do gry w niedzielę.
Caernarfon Town FC - Legia Warszawa 0:5 (0:0)
Bramki: Bartosz Kapustka (46), Artur Jędrzejczyk (50), Tomas Pekhart (53), Jean-Pierre Nsame (72), Sergio Barcia (83)
Żółte kartki: Morgan Owen, Gruffydd John, Paulo Mendes – Artur Jędrzejczyk
Składy:
Caernarfon: Stephen McMullan, Morgan Owen, Ryan Sears, Gruffydd John, Mathew Jones (74 – Osian Evans), Josef Faux (60 – Matthew Hill), Paulo Mendes (60 – Sam Downey), Daniel Gosset, Louis Lloyd, Darren Thomas (56 – Marc Williams), Zack Clarke (56 – Adam Davies).
Legia: Gabriel Kobylak, Artur Jędrzejczyk, Radovan Pankov (57 – Jan Ziółkowski), Sergio Barcia, Kacper Chodyna, Bartosz Kapustka (57 – Wojciech Urbański), Jurgen Celhaka (57 – Jakub Adkonis), Ryoya Morishita, Patryk Kun, Tomas Pekhart (57 – Jean-Pierre Nsame), Jordan Majchrzak (74 – Jakub Żewłakow).
Fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com