„Zdajemy sobie sprawę, że to historyczne, bardzo ważne zwycięstwo dla wszystkich, związanych z Legią”
We wczorajszym klasyku piłkarze Legii Warszawa pokonali łódzki Widzew. – To nie było łatwe zwycięstwo – powiedział po meczu Goncalo Feio. Co jeszcze mówił portugalski szkoleniowiec stołecznego klubu?
Trener Goncalo Feio po meczu bardzo chętnie odpowiadał na pytania dziennikarzy.
- Zdajemy sobie sprawę, że to historyczne, bardzo ważne zwycięstwo dla wszystkich, związanych z Legią. Widzieliśmy przed tym meczem, że od 27 lat Legia nie przegrała tych derbów u siebie – teraz będzie 28. To nie było łatwe zwycięstwo – szczególnie przy wsparciu kibiców, kiedy wszystko się skleja, to będą mecze, które będziemy wygrywać. W trakcie ligi wszyscy mają po trzy, cztery mecze rozegrane od przerwy reprezentacyjnej, a my mamy piąty, to nie każde zwycięstwo będzie mogło być spektakularne. Posłuchałem trenera przeciwnika, który mówił, że drużyna dzisiaj zrobiła wystarczająco, żeby wygrać. To futbol, i każda drużyna może wygrywać, ale dzisiaj wygrała lepsza. Legia robiła wystarczająco, żeby ten mecz wygrać, i go wygrała. Za to chciałbym pogratulować. Widzew taktycznie zrobił to, co wiedzieliśmy, że będzie robił. Widzew dzisiaj zrezygnował z czegoś, z czego nie rezygnuje, czyli z pressingu. Zrezygnowali, albo nie dali rady. Mogliśmy lepiej atakować przestrzeń.
- Chciałbym, żeby rytm naszej gry, szybkość naszych podań, nasze decyzje były trochę szybsze. Konsekwencją naszej dominacji była piękna bramka jedenego z naszych liderów, Bartosz Kapustka. Najgorszy moment w meczu, kiedy prowadzisz 1:0 w meczu u siebie, nie powinniśmy stracić się bramkę. W drugiej połowie byliśmy co raz bardziej skuteczni. Dominacja była po naszej stronie, byliśmy bliżej bramki, która ostatecznie przyszła ze stałego fragmentu gry. Kontynuujemy ten maraton, cieszymy się z tego, i więcej w czwartek.
- Mój cel to nie jest rotowanie składu. Mój cel to wygranie meczu. Wystawiam skład, który w naszym odczuciu jest idealny, żeby ten mecz wygrać. Rywalizacja odbywa się na jasnych zasadach. Ci, którzy grają dobrze, to wybronią swoją pozycję. Ci, którzy wchodzą i pokazują się z dobrej strony, będą mieli szansę grać. Czemu miałbym rotować akurat w Pucharze Polski, jednym z najważniejszych meczów sezonu? Nie da się tam naprawić, jeżeli się nie wygra. Teraz odbywa się rywalizacja. Cieszę się, że piłkarze, którzy grają, ciężko pracują.
- Chcę przygotować tych, co nie grają. Jestem przekonany, że każdy kolejny piłkarz, który wejdzie do składu, wybroni swoją pozycję. Inwestujemy w nich czas. Każdy z nich wraca silniejszy do składu.
- Trener powinien podejmować takie decyzje, żeby zawodnicy czuli się lepsi. Ja jestem trenerem taktycznym, nie mam problemu z żadną taktyką, bo się na taktyce znam. Nie jestem trenerem jednej taktyki.
- Chcę wyciągać z każdego piłkarza najlepszą wersję siebie. Dawno ogłosiłem, że będziemy mieli dwa systemy, i że stopniowo będzie ten drugi system wchodzić. Uważam, że to najtrudniejszy moment dla drużyny w tym sezonie, i w takich momentach muszą pojawiać się trenerzy. Powiedziałem zawodnikom, w jakim kierunku będziemy teraz iść. Musimy żyć tu i teraz, i wyciągać cały czas z tego maksa.
- Do tych pozycji Vinagre i Wszołka nie miałem żadnych wątpliwości. Mówimy o bokach obrony, oni funkcjonują w zupełnie innej dynamice. Znowu wracam do tego, jaka jest odpowiedzialność trenera. Jest to wyciągać maksa z potencjału ludzkiego, jaki klub posiada. Idziemy w dobrą stronę. Jest to kwestia pracy sztabu. Każdy zawodnik ma trenera indywidualnego, ścieżki rozwoju. Jest tego tyle, jest kompleksowo.
- Praca trenera jest jednym wielkim „case study” – pracą badawczą nad ludźmi. To trzeba wszystko indywidualizować. Trzeba analizować liczby, nie tylko pod względem motoryki, ale i performance. Nasza praca ze sztabem to wiedzieć jak najwięcej o tej drużynie i w jakim kierunku możemy im pomóc.
- Pomimo tego, że stworzone są różne mity na ten temat, ja uważam, że każdy piłkarz, trener i klub powinien dążyć do tego, żeby grać co trzy dni. Oznacza to, że reprezentujemy kraj w Europie, że coraz bliżej nam do „topu”. Wiadomo, że jest też ciężej. Najważniejsza jest głowa. W Legii mamy naprawdę rozwinięty sposób na sprawy regeneracyjne. Ale potem wchodzimy w sprawy świeżości mentalnej, percepcyjnej. Tu jest utrudnienie, szczególnie grając. Nie ma klubu na świecie, który gra tyle derbów co Legia.
- Wymagania, które wychodzą z reprezentowania największego klubu w Polsce. Liga staje się ligą taktyczną, jest wyzwanie przygotowania do meczu. Ja nigdy nie będę robił z tego wymówki, ale nawet teraz patrząc w przód. Lech ma cały tydzień na przygotowania do meczu z nami. W czwartek gramy mecz w Conference League, potem mamy treningi regeneracyjne, a potem mamy wyjazd. Procesy, rozwoje, treningi. Ja gdybym miał wybór, to bym całe życie chciał grać co trzy dni. Całe życie. Do końca sezonu? Fenomenalnie.
- Nie dopuszczamy do siebie myśli o zmęczeniu, fizycznym i mentalnym. Będziemy zmęczeni, kiedy życie nam na to pozwoli. Jest to wyzwanie i utrudnienie, szczególnie w lidze, gdzie niewiele drużyn ma to samo wyzwanie. Idziemy w kierunku, gdzie więcej drużyn będzie reprezentować Polskę w Europie, ale na razie jest jak jest.
- Maxi Oyedele wrócił z reprezentacji z kontuzją nabytą w meczu z Chorwacją. Nasz sztab medyczny próbował wyciszyć tę kontuzję, wydawało, że pójdzie to w dorbym kierunku, ale po minutach z Miedzią, okazuje się, że Maxi nie da rady rywalizować na swoją pozycję. Jego nieobecność dzisiaj spowodowana jest zdrowiem. Mamy obraz na sytuację, do jutra trwają kolejne konsultację, powinniśmy mieć informację jak będziemy postępować dalej z jego leczeniem. Jest to bardzo trudne dla Maxiego, który robił wszystko, żeby nam pomagać i grać. Boli go to, natomiast zrobimy wszystko, żeby wrócił z powrotem był jak najszybszy i najsilniejszy.
- Optymalnie byłoby być na pierwszym miejscu z kompletem punktów. Szczerze, nie patrzę na tabelę. Wiem, że mistrz Polski będzie zdecydowany w ostatnich ośmiu kolejkach. Punkty, które traciliśmy, robią tę różnicę. Ale to Ekstraklasa. Byłem w Legii w momentach, kiedy do lidera mieliśmy 12 punktów straty, i zostawaliśmy mistrzem Polski. Czas poświęcony na patrzenie na tabele poświęćmy na poprawianie siebie i ludzi, z którymi pracujemy.
- Nigdy w życiu nie pauzowałem, nigdy mi się to nie zdarzyło. Mam nadzieję, że teraz też tak nie będzie, z prostych względów – nie zasłużyłem na tę kartkę. Klub będzie odwoływał się od tej dezycji. Po pytaniu, czemu dostałem kartkę, otrzymałem odpowiedź, że „nie wiem, zostałem zawołany, a ponieważ trener jest odpowiedzialny za kartkę, to dostał kartkę”. Mam nadzieję, że nie zabiorą nam meczu w Poznaniu, ale musimy czekać.
- Mam ogromne zaufanie do ludzi, z którymi pracuję. Jeśli będę pauzować, praca będzie odbywała się dokładnie tak samo. W przypadku uznania tej kartki będę oglądać mecz nawet z lepszej perspektywy. W piłce najważniejsi są piłkarze, więc nie ważne co się stanie, będziemy na to przygotowani. Wiem, że nie zasłużyłem na tę kartkę.
Legia Warszawa – Widzew Łódź 2:1 (1:1)
Bramki: Bartosz Kapustka (36), Paweł Wszołek (83) – Sebastian Kerk (41)
/Marcin Kalicki/
Fot. Mateusz Kostrzewa/Legia.com