„Zostaję w Sparcie! Lepszego miejsca na siatkarskiej mapie Polski po prostu nie ma”
Siatkarze Sparty Grodzisk Mazowiecki awansowali do 1. Ligi. O sezonie i decydujących starciach w tegorocznych rozgrywkach z kapitanem, libero, jednym z liderów drużyny – Dariuszem Bonisławskim rozmawia redaktor Marcin Kalicki.

Marcin Kalicki: Jaki to był sezon dla drużyny z Grodziska Mazowieckiego?
Dariusz Bonisławski: Sezon 2024/2025 był dla nas wszystkich bardzo długi, kosztował nie tylko nas zawodników, ale również cały sztab szkoleniowy i Zarząd ogrom pracy. Ogrom pracy, który jak najbardziej się opłacił i tylko potwierdza, że jeśli czegoś naprawdę bardzo się chce i dąży się do tego ze wszystkich sił to ten cel jak najbardziej można osiągnąć! 11 maja 2025 już na zawsze zapisze się w naszych pamięciach!
W rywalizacji o awans do 1. Ligi dotarliście do turnieju finałowego, który rozgrywaliście we własnej hali. To duży przywilej?
Tu czapki z głów przed naszym Zarządem, który podejrzewam, że nie jedną noc zarwał, aby ten turniej zorganizować i dopiąć wszystko na ostatni guzik. Stworzono dla nas zawodników idealne warunki. Z resztą niech to głośno wybrzmi, że nie tylko sam turniej finałowy, ale cała organizacja tego klubu stoi na najwyższym poziomie. My jako zawodnicy mogliśmy przez cały sezon skupiać się tylko i wyłącznie na aspekcie sportowym, a to, że finałowy turniej mogliśmy rozegrać u siebie to była wisienka na przysłowiowym torcie. Na każdym meczu komplet fantastycznych kibiców. Bez nich ten sukces byłby dużo trudniejszy do osiągnięcia. Napiszę jednym zdaniem: To miasto, ci ludzie zasłużyli na 1. Ligę jak nikt inny!
Pierwszy mecz z BS Żagań WKS Sobieski zakończył się pewny zwycięstwem Sparty...
Z Żaganiem zagraliśmy już w turnieju półfinałowym, gdzie po średnim naszym meczu udało nam się wygrać w pięciu setach. Wiedzieliśmy na co stać przeciwników, znaliśmy ich słabsze i mocniejsze strony, co udało nam się w pełni wykorzystać i dość pewnie wygrać 3:0.
Co czuliście po porażce w drugim meczu z WKS Wieluń, mimo iż mieliście piłki meczowe?
Drugi mecz z Wieluniem to pełna nasza dominacja przez pierwsze dwa sety (wygrana do 13 i 19 – przyp. red.) i 95% trzeciego... do stanu 24:22. Niestety to jest przykład jak brutalny potrafi być sport. Byliśmy jedną piłkę od awansu. Niestety ciężko wytłumaczyć to co się stało. Moim zdaniem to tylko i wyłącznie pech zadecydował, że nie zamknęliśmy tego meczu w trzech setach. Po przegranej trzeciej partii nasza gra trochę się posypała, a Wieluń złapał wiatr w żagle. Próbowaliśmy jeszcze ze wszystkich sił odwrócić losy tie-breaka, ale nie udało się. Muszę szczerze przyznać, że nie było łatwo „oczyścić” głowy po takim meczu, ale od początku sezonu powtarzałem chłopakom, że ja nigdy w nas nie zwątpię, że mamy tak mocny zespół, że co by się nie działo, to zawsze mamy mieć uniesione głowy i walczyć do samego końca. Uważam, że sportowo byliśmy najlepsi na tym turnieju i to chciałem, aby koledzy zakodowali sobie to przed niedzielnym meczem z Augustowem, żeby nikogo się nie obawiali, bo to my wygraliśmy grupę i już raz wygrywaliśmy u siebie z Neckiem.
Ostatnie – decydujące spotkanie to pojedynek z dobrze Wam znanym Necko Augustów, z którym przez całą rundę zasadniczą walczyliście o zwycięstwo w grupie 2. Jaki to był mecz?
Od początku finałowego meczu wiedliśmy prym. Widziałem w oczach chłopaków ogień, wiedziałem, że będziemy walczyć o każdą piłkę i że się nie poddamy, bez względu na to co się będzie działo. Pierwszego seta wygraliśmy dość gładko, co być może trochę przełożyło się na kolejną partię. W drugiej odsłonie popełniliśmy kilka błędów, które bezlitośnie wykorzystali przeciwnicy i ta partia padła ich łupem.
To co wydarzało się w trzecim secie mogę określić mianem prawdziwej spartańskiej bitwy, w której augustowianie mieli już chyba nawet pięć punktów przewagi. Natomiast obiecywaliśmy wszystkim kibicom, że zawsze będziemy walczyć do końca. Na jednym z czasów, przy kilkupunktowej stracie padło kilka mocnych słów, które wyzwoliły u chłopaków dodatkowe pokłady energii i to co zrobiliśmy w końcówce tej partii przejdzie chyba do historii grodziskiej siatkówki. Najpierw odrobiliśmy straty, a następnie w walce na przewagi odnieśliśmy zwycięstwo. Już wtedy czułem, że nic nas nie zatrzyma. Wróciliśmy do naszej najlepszej gry i bardzo pewnie wygraliśmy kolejnego seta i cały mecz 3:1. Tak jak wcześniej wspomniałem jak bardzo brutalny potrafi być sport, tak mecz z Augustowem pokazał, że równie co brutalny może być fantastyczny. I taki był dla nas Spartiatów cały weekend – fantastyczny. Wróciliśmy z tarczą!
Dla Ciebie mecz z Necko był podwójnie szczęśliwy. Nie tylko wygraliście i zapewniliście sobie awans, ale zostałeś doceniony także indywidualnie otrzymując statuetkę MVP meczu...
Co do indywidualnej nagrody, to bardzo miły gest w moją stronę, ale nie miał kompletnie znaczenia przy tym co osiągnęliśmy jako drużyna! Cała czternastka prezentowała najwyższą formę. Ja mogę tylko napisać, że czuję wielką dumę, że mogłem być kapitanem tak wspaniałej drużyny. To jaką udało nam się stworzyć atmosferę jest nie do opisania.
Zostajesz w Sparcie na kolejny sezon?
Co do planów na przyszły sezon – tak zostaję w Sparcie! Lepszego miejsca na siatkarskiej mapie Polski po prostu nie ma!
Czy beniaminek z Grodziska Mazowieckiego zdoła zawojować 1. Ligę?
Beniaminek z Grodziska może obiecać, że tak jak walczył w turnieju finałowym tak będzie walczył o każdy mały punkt w 1. Lidze! Już nie mogę się doczekać pierwszych meczów przy tak wspaniałej publiczności.
Teraz czas na odpoczynek. Jakie plany ma kapitan Sparty na najbliższe tygodnie?
Jak najwięcej czasu chcę spędzić z moją rodziną. Z żoną Ewą i moją roczną córeczką Julcią. Malutka tak szybko dorasta, że każda minuta spędzona z nią jest dla mnie wspaniała!
Dziękuję za rozmowę.
Fot. Paweł Oleksiak Fotografia/UKS Sparta Grodzisk Mazowiecki