AZS UW traci pozycję lidera
W najciekawszym bez wątpienia pojedynku 12 kolejki I ligi piłkarzy ręcznych gr. C ekipa lidera AZS UW Warszawa zremisowała na wyjeździe z SPR Pabiks Pabianice 33:33. W rzutach karnych lepsi okazali się pabianiczanie, którzy zwyciężyli 4:1. Zdobycie w Pabianicach tylko jednego punktu kosztowało zawodników ze stołecznej Ochoty utratę pozycję lidera na rzecz Enea Orląt Zwoleń
Konfrontacja zawodników Piotra Obrusiewicza i Sławomira Monikowskiego z zespołem z Pabianic elektryzowała fanów obu ekip już od kilku dni. Miało on swój dodatkowy smaczek z uwagi na fakt, iż w ubiegłym sezonie to stołeczni szczypiorniści na finiszu rozgrywek pozbawili Pabiks udziału w Turnieju Mistrzów pokonując ich w Balon Arenie 42:40. Gospodarze mieli zatem coś do udowodnienia. Ale to zespół z Warszawy przystępował do gry jako lider i miał ochotę zgarnąć pełną pulę.
Rywalizacja toczona przy ogłuszającym dopingu z obu stron zaczęła się od mocnej wymiany ciosów z obu stron. Po pięciu minutach gry licznie zgromadzona publiczność mogła zobaczyć już dziesięć trafień. Akademicy prowadzili 6:4, a dwoma trafieniami popisał się Igor Bykowski. Kolejne minuty gry zawodnicy obu ekip w dalszym ciągu rozgrywali na dużej intensywności. Po trzech z rzędu trafieniach Huberta Mielczarka pabianiczanie wyszli na prowadzenie 8:7 i do 25 minuty spotkania je utrzymywali. W pewnym momencie przewaga gospodarzy wynosiła już nawet trzy trafienia ale popularny „Samuraj” czyli Miłosz Zawadzki oraz Maciej Filipowicz doprowadzili do zmniejszenia straty a następnie do remisu. Końcówka pierwszej połowy znowu przypominała to co działo się na początku meczu. Akademicy i gracze SPR Pabiksu Pabianice wymieniali wzajemnie ciosy i ta część hitu 12 kolejki zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy 18:17.
W drugą połowę rywalizacji lepiej weszli akademicy, którzy po trafieniach Kacpra Proczka i Maksymiliana Śliwińskiego wyszli na jednobramkowe prowadzenie 19:18. Następne bramki po prostych błędach gości padły łupem pabianiczan. Po trafieniu Kacpra Okapy po pięciu minutach drugiej połowy objęli prowadzenie 22:19. Akademicy potrafili jednak doprowadzić do remisu. W 41 minucie szybką kontrę skutecznie sfinalizował Piotr Kuć i na tablicy wyników było 24:24. Na taki obrót spraw zareagował szkoleniowiec gospodarzy Michał Przybylski, który poprosił o czas. Reakcja gospodarzy była taka jakiej oczekiwał trener Pabiksu. Jego zawodnicy odzyskali prowadzenie,w dodatku karę dwóch minut otrzymał Maciej Filipowicz. Jednak to nie Pabiks miał zwycięstwo niemal na wyciągnięcie ręki. Gospodarze zaczęli seriami popełniać błędy, które bezlitośnie wykorzystywał duet Miłosz Zawadzki i Maksymilian Śliwiński. Na sześć minut przed końcem akademicy prowadzili 32:27. Gdy wydawało się, że trzy punkty pojadą do Warszawy najpierw Śliwiński otrzymał karę dwóch minut a następnie po gradacji kar udział w meczu zakończył Maciej Filipowicz. Na tym nieszczęście akademików się nie skończyło bo trzecie wykluczenie otrzymał Piotr Kuć. Tak korzystnego obrotu sprawy sytuacji pabianiczanie nie mieli prawa zmarnować. I nie zmarnowali. Gdy AZS UW wrócił do gry w pełnym składzie Marek Starzec doprowadził do remisu i było 32:32. Ostatnie sekundy mogły dać zwycięstwo Pabiksowi, ale Starzec przy wyniku 33:33 stracił piłkę. Akademikom z kolei zabrakło już czasu na skuteczne zakończenie swojej akcji. Doszło zatem do serii rzutów karnych, w których to lepsi okazali się podopieczni Michała Przybylskiego. Pabianiczanie zdobyli więc dwa punkty i awansowali na trzecie miejsce w tabeli. Dla zawodników z Balon Areny zdobyty w Pabianicach punkt pozostawia z pewnością spory niedosyt. Dodatkowo porażka w rzutach karnych spowodowała, że to zespół ze Zwolenia przewodzi aktualnie ligowej stawce z punktem przewagi nad AZS UW.
fot. KK