Bez niespodzianki w Zwoleniu
W meczu 12 kolejki I ligi piłkarzy ręcznych gr. C zespół AZS AWF Warszawa przegrał na wyjeździe z wiceliderem rozgrywek Enea Orlętami Zwoleń aż 17:38
W starciu zajmujących 11 lokatę w ligowej tabeli akademików z gospodarzami, którzy przed rozpoczęciem kolejki tracili zaledwie jedno oczko do lidera z warszawskiej Ochoty trudno było o niespodziankę. Przypuszczenia te potwierdziły wydarzenia na parkiecie, które pokazały, że podopieczni Pawła Olewniczaka w konfrontacji z faworytem mieli niewiele do powiedzenia.
Szkoleniowiec stołecznych szczypiornistów słusznie założył przed meczem, że wywiezienie choćby punktu z południowego Mazowsza jest misją z gatunku ekstremalnie trudnych. Być może z tego powodu do Zwolenia udało się jedynie dwunastu zawodników, głównie tych, którzy w trwającym sezonie grali mniej lub wcale. Do składu wrócił co prawda Jakub Grzanowski, ale bez wsparcia kontuzjowanych filarów zespołu czyli Filipa Cieplucha oraz Oskara Niedziółki niewiele mógł zdziałać.
Początek rywalizacji pokazał, że wicelider dysponuje olbrzymią siłą ofensywną. Tymon Kamiński do spółki z Kacprem Tuszyńskim błyskawicznie wyprowadzili gospodarzy na wysokie prowadzenie 11:3. Bezradni goście niewiele mogli przeciwstawić faworytowi, co spowodowało, że w 14 minucie meczu trener Paweł Olewniczak poprosił o przerwę. Nie poprawiła jednak gry akademików, którzy do końca pierwszej połowy uzyskali jeszcze tylko dwa trafienia. Gdyby nie kilka dobrych interwencji Michała Pająka to wynik do przerwy byłby dla przyjezdnych jeszcze bardziej nieprzyjemny. Ostatecznie zawodnicy obu ekip opuszczali parkiet przy stanie 18:5 dla zespołu ze Zwolenia.
Po przerwie ekipa wicelidera szybko zdobyła dwie bramki co spowodowało pewne rozluźnienie w ich poczynaniach. Zawodnicy Błażeja Smyrgały zmarnowali kilka szans na podwyższenie prowadzenia, czego akademicy z Bielan nie potrafili jednak wykorzystać. Podobnie jak przed przerwą razili brakiem skuteczności przez co Emil Wiejak poprawiał statystyki skutecznych interwencji. Pierwsze trafienie w drugiej połowie meczu uzyskał dopiero w 38 minucie obrotowy Jakub Bądzelewski. W tym momencie Orlęta prowadziły 23:6. Zawodnicy gospodarzy całkowicie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Skuteczny był Michał Sałbut, autor pięciu bramek a także Tymon Kamiński, który zakończył spotkanie z siedmioma trafieniami na koncie. W zespole z Warszawy ochotę do gry przejawiali Kacper Arlitewicz oraz debiutant Aleksy Podgórski. Obaj zaliczyli po dwa trafienia. Do końca spotkania emocji było jak na lekarstwo. Gospodarze nie forsowali tempa i nie dążyli za wszelką cenę do przekroczenia bariery czterdziestu bramek. Z kolei akademicy walczyli aby zbliżyć się do zdobycia dwudziestu bramek, lecz nie mieli tego dnia atutów aby ten cel realizować. Po bardzo jednostronnym widowisku ulegli graczom ze Zwolenia aż 17:38.
fot.KK