Bitwa o wieniec w miesięcznicę katastrofy smoleńskiej
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w sobotę 10 sierpnia złożył kwiaty pod pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej na placu Piłsudskiego w Warszawie. Jak co miesiąc, jego działanie spotkało się ze sprzeciwem osób protestujących przeciwko rządom PiS-u oraz propagowanej przez partię narracji, dotyczącej tragicznych wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku.
W sobotę rano Jarosław Kaczyński udał się pod pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Spotkał się tam z tłumem protestujących przeciwko ,,kłamstwom smoleńskim’’, a także polityce Prawa i Sprawiedliwości. Członkami protestu były osoby należące do Lotnej Brygady Opozycji oraz obywatele RP. Kiedy Prezes PiS-u wracał do samochodu, który, zgodnie z zarzutem uczestnika wydarzenia, zatrzymał się w niedozwolonym miejscu, usłyszał od demonstranta słowa: ,,Jarek, skończ te łgarstwa’’. Polityk w odpowiedzi nazwał mężczyznę ,,Putinowską szmatą’’.
Na miejscu pojawili się funkcjonariusze policji, którzy otoczyli pomnik barierkami. Protest trwał aż do godzin wieczornych. Nocą Jarosław Kaczyński pojawił się tam ponownie w towarzystwie innych polityków PISu - Antoniego Macierewicza, Marka Suskiego, Janusza Kowalskiego, a także byłego prezesa TVP - Jacka Kurskiego. Działacze partyjni wdali się w szarpaninę ze swoimi przeciwnikami politycznymi i próbowali zniszczyć wieniec, na którym widniała tabliczka z napisem: ,,Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Naród polski. Spoczywajcie w pokoju’’. Mimo zaistniałego sporu, zniszczony wieniec ostatecznie wrócił na miejsce, w którym znajdował się poprzednio.
Policja analizuje materiał dowodowy w związku z wniesionymi zgłoszeniami m.in. dotyczącymi naruszenia nietykalności cielesnej parlamentarzystów.
Karolina Najda