mobile
REKLAMA

Druga wygrana ze Startem. Legia bliżej mistrzostwa

Trzeci mecz finałowy Orlen Basket Ligi zakończył się zwycięstwem koszykarzy Legii. Warszawianie w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą ze Startem Lublin 2:1.

Marcin Kalicki
Druga wygrana ze Startem. Legia bliżej mistrzostwa

Mecz rozpoczął się od trzech punktów zdobytych przez Ojarsa Silinsa, ale Start szybko odpowiedział dwoma skutecznymi wejściami pod kosz. Pierwsze minuty toczyły się pod dyktando legionistów, którzy wyszli na kilkupunktowe prowadzenie, m.in. dzięki akcji 2+1 Kamerona McGusty’ego. Z każdą kolejną minutą gra była bardziej wyrównana, a po pięciu minutach mieliśmy remis 13:13, gdy kolejną kontrę wykorzystał Michał Krasuski. Trener Legii Heiko Rannula zareagował błyskawicznie, prosząc o przerwę na żądanie. Tuż po niej bardzo szybko trzy faule złapał E.J. Onu, co zmusiło szkoleniowca Zielonych Kanonierów do szybkiej zmiany powrotnej Mate Vucicia. W tej części meczu najwięcej energii wśród gospodarzy wykazywał świeżo upieczony tata, Aleksa Radanov, ale w zespole gości równie dobrze prezentowali się Manu Lecomte i Tyran de Lattibeaudiere. Świetne wejście na parkiet zaliczył Kiefer Sykes, trafiając dwie „trójki” z rzędu. Ostatecznie Legia prowadziła po pierwszej, ofensywnej kwarcie 29:27.

Drugą część warszawianie zaczęli od pięknej, zespołowej akcji zakończonej „trójką” przez McGusty’ego. Szybko odpowiedział wejściem pod kosz równie dobrze dysponowany C.J. Williams. Obydwie ekipy utrzymywały świetną skuteczność, raz za razem finalizując akcje. Punkty dla Legii zdobył m.in. Dominik Grudziński, który po raz pierwszy w serii pojawił się na parkiecie. Chwilę później ten sam zawodnik zaliczył efektowny blok! Start był jednak równie napędzony jak Legia i na nieco ponad pięciu minut przed przerwą doprowadził do wyrównania po trafieniu zza łuku Filipa Puta. Szkoleniowiec gospodarzy wykorzystał w tym momencie drugi „czas”. Tuż po nim punkty zdobył Vucić, ale kolejną „trójką” odpowiedział Put, dając gościom prowadzenie. Po chwili powiększył je efektowną akcją de Lattibeaudiere, ale natychmiast nadeszła odpowiedź Michała Kolendy i na tablicy wyników znów był remis. Niesamowitą serię złapał jednak Put, notując trzeci celny rzut zza łuku. Spotkanie w dalszym ciągu toczyło się w niesamowitym tempie, które w końcówce kwarty nieco lepiej wytrzymali zawodnicy z Lublina, prowadząc po pierwszej połowie różnicą czterech „oczek”. 

W pierwszych dwóch minutach trzeciej kwarty obydwaj finaliści utrzymywali tempo w ataku, ale później w ofensywne poczynania wkradło się nieco więcej niedokładności, a kilkupunktową przewagę utrzymywali gracze Startu, dowodzeni przez znakomicie dysponowanego Lecomte’a. Legia zatrzymała się w ataku, goście nie byli jednak w stanie odskoczyć na więcej niż sześć punktów. Tempo gry w ataku spadło, a coraz większe znaczenie dla wyniku zyskiwała defensywa. Legioniści mieli w tej części meczu problemy z faulami, które bezlitośnie wykorzystywał przede wszystkim Lecomte. W ekipie Zielonych Kanonierów z każdą minutą rozkręcał się za to McGusty, utrzymując zespół blisko remisu. Końcówka kwarty stała pod znakiem twardej walki o każdy punkt, czego efektem był m.in. czwarty faul Onu, ograniczający trenerowi Rannuli pole manewru w decydujących fragmentach spotkania. Przed czwartą kwartą Start prowadził 73:69. 

Tę część rozpoczął efektownym wsadem de Lattibeaudiere, ale szybko odpowiedział Kolenda. Po udanej kontrze i punktach bardzo skutecznego Andrzeja Pluty przewaga lublinian zmalała do dwóch „oczek”. Szybka odpowiedź zza łuku równie dobrego Williamsa zmusiła trenera Rannulę do kolejnego „czasu”. Po nim legioniści dzięki świetnej serii McGusty’ego wyszli na pierwsze prowadzenie od bardzo długiego czasu i tym razem to szkoleniowiec Startu Wojciech Kamiński poprosił o przerwę na żądanie. Po niej fantastyczne wejście pod kosz zaliczył Vucić, punktując 2+1. Legioniści uszczelnili obronę, ale brakowało im cierpliwości w ataku, przez co na trzy minuty przed końcem przewaga gospodarzy wynosiła tylko dwa punkty. Po świetnym wejściu Lecomte’a i wykorzystanych rzutach osobistych na tablicy był remis 83:83. Wtedy niesportowy faul na Plucie zaliczył Lecomte, a reprezentant Polski wykorzystał obydwa rzuty wolne. Po nich legioniści mieli piłkę w ataku i wykorzystali to bezlitośnie, trafiając za trzy rękami Silinsa! Przy przewadze Legii +5 na 1:05 przed końcową syreną trener Startu wziął czas, wiedząc, że to dla jego ekipy ostatni moment by gonić wynik. Legia wybroniła kolejną akcję rywali, a następnie zaliczyła dwie zbiórki w ataku. Mecz „zamknął” dwoma celnymi rzutami osobistymi McGusty, a Legia objęła prowadzenie 2:1 w serii!

Legia Warszawa – PGE Start Lublin 90:86 (29:27, 23:29, 17:17, 21:13)

Składy:

Legia: Kameron McGusty, Andrzej Pluta, Ojars Silins, Mate Vucić, Michał Kolenda, Aleksa Radanov, Kiefer Sykes, E.J. Onu, Dominik Grudziński, Maksymilian Wilczek.

Start: C.J. Williams, Emmanuel Lecomte, Filip Put, Tyran de Lattibeaudiere, Ousmane Drame, Courtney Ramey, Michał Krasuski, Bartłomiej Pelczar, Tevin Brown, Michał Turewicz -, Wiktor Kępka -, Roman Szymański -.

Czwarte spotkanie odbędzie się w Hali Bemowo przy ul. Obrońców Tobruku 40 w najbliższy poniedziałek o godz. 20:00.

/Marcin Kalicki/

Fot. Piotr Koperski/LegiaKosz

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda