Formalność na Łazienkowskiej
W meczu z mistrzem Finlandii stołeczny klub urządził sobie trening strzelecki. Legia gromi IFK Mariehamn 6:0.
Kibice zebrani na trybunach nie mieli wątpliwości, że mistrz Finlandii nie postawi Legii twardych warunków, pewność tę podzielali również dziennikarze, piszący w prasie, że na mistrzów Polski już czeka FK Astana – kazachski mistrz. Na trybunie przeznaczonej dla gości naliczyłem 21 fanów IFK Mariehamn. Frekwencja na stadionie nie dopisała, widać było sporo prześwitów, ale czemu się dziwić, skoro po takiej zaliczce na wyjeździe, awans był przesądzony.
Od pierwszy minut mistrz polski grał swoje swobodnie rozgrywając piłkę w środkowej części boiska i przesuwając się pod bramkę wyspiarzy, jednak to Finowi w czwartej minucie zagrozili bramce Legii, gdy po rajdzie prawą stroną dośrodkował Maenpay i na bramkę gospodarzy główkował Spana. Wojskowi natychmiast odpowiedzieli. Guilherme przebił się środkiem, podał na skrzydło do Szymańskiego, który uderzył koło słupka. Minutę po tej akcji ponownie Guilherme ruszył środkiem i huknął zza pola karnego, kierując piłkę w okienko bramki pilnowanej przez Marca Nordqvista. 1:0 dla Legii!
Szybko zdobyta bramka w niewiadomy sposób wywołała serię błędów w obronie Legii, chwilami było gorąco pod bramką stołecznej drużyny, jednak trybuny nie milkły, nikt nie łapał się za głowę. Ogłuszający śpiew kibiców wypełnił obiekt przy Łazienkowskiej. Tymczasem na boisku obie drużyny długimi momentami rozgrywały piłkę w środkowej części boiska, jednak brakowało sytuacji bramkowych. Pierwsza godna uwagi akcja odbyła w 19 minucie, gdy po dośrodkowaniu Hlouska główkował Guilherme, ale piłka poszybowała prawie pionowo w górę. Goście podchodzili pod pole karne, wrzucali piłkę jednak nie stwarzali bezpośredniego zagrożenia dla bramki Radosława Cierzniaka.
Na kolejną akcję legionistów trzeba było poczekać do 26 minuty. Łukasz Moneta przyjął piłkę w narożniku pola karnego, zrobił zwód i uderzył, ale piłka odbiła się od nogi obrońcy i wyszła za linię końcową. Równo dziesięć minut potem Szymański na 16 metrze wycofał do Mączyńskiego, a ten zdecydował się na strzał - Panu Bogu w okno. Kibice postanowili poderwać swoich ulubieńców do żywszej walki i ryknęła żyleta, jednak wojskowym brakowało dokładności pod bramką gości. Jędrzejczyk płasko zagrał na 11 metr, ale do piłki dopadł obrońca wyspiarzy. Chwile później było już 2:0 dla Legii. Guilherme zagrał do Szymańskiego w polu karnym, ten odegrał piłkę, którą do własnej bramki skierował Kristian Kojola.
Trzeci cios zadał Kucharczyk, który po długim dośrodkowaniu posłał piłkę koło słupka bramki Marca Nordqvista. W 40 minucie było jasne, że wyspiarze na drugą połowę mogą zostać w szatni.
Drugą połowę Legia zaczęła od zmiany Guilherme zastąpił Konrad Michalak, a w 54 minucie rzut karny podyktowany po faulu na Moncie w bramkę pewnie zamienił Kucharczyk. Trzy minuty później Jacek Magiera dokonał kolejnej zmiany. Boisko opuścił Michał Pazdan, a wszedł Michał Kopczyński. Wojskowi utrzymywali się przy piłce, oszczędzając siły. W 65 z boiska zszedł zdobywca ostatniej brami, Michał Kucharczyk, a wszedł Kasper Hamalainen. Po chwili goście próbowali stworzyć pod bramką Legii zagrożenie, ale strzał zza pola karnego okazał się nieskuteczny.
Na tym etapie meczu jedynym wartym odnotowania faktem po stronie gości była zmiana - Joel Mattsson za Robbina Sellina. W 71 minucie gry rozegrała się dwójkowa akcja. Szymański do Hamalainena, ten odegrał na 11 metr do Szymańskiego, który przełożył sobie piłkę, uderzył i nie trafił w bramkę. Na trybunach fiesta, śpiew słychać chyba z całym mieście. Po dwóch szybkich ciosach Legii słychać go chyba nawet na przedmieściach. Najpierw w 80 minucie Hamalainen dograł na głowę Szymańskiego, który z metra wpakował ją do siatki, a minutę później Konrad Michalak w sytuacji sam na sam przeniósł piłke nad Marciem Nordqvistą i było 6:0. Legia urządziła sobie trening strzelecki i takiem wyniliem mecz się zakończył.
Ostatnie dwa mecze z drużynami z Ekstraklasy - Arką i Górnikiem - pokazały, że stołeczna drużyna ma problem z defensywą i utrzymaniem koncentracji. Stoper Legii Maciej Dąbrowski zapewniał podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami: Nie możemy już pozwolić sobie na chwile słabości, które mieliśmy w Zabrzu. Postaramy się udowodnić, że porażka i słabszy występ z Górnikiem to był tylko wypadek przy pracy. Trzeba pokazać legijny charakter. Problem w tym, że charakter drużyna pokazuje, kiedy nie idzie, kiedy mecz się nie układa, więc na zawody, w których Legia pokaże charakter, musimy jeszcze poczekać. Może w starciu z FK Astana.