Koniec pewnej epoki w MOS Wola. „Kocham Cię bracie”
Siatkarze MOS Wola Tramwaje Warszawskie zmierzyli się w Chełmie z Arką Tempo w kolejnym spotkaniu II ligi. To było wyjątkowe spotkanie dla stołecznej drużyny nie tylko ze względu na wynik, ale przede wszystkim dlatego, że był to ostatni mecz legendy wolskiego klubu.
Zawodnicy z Woli walczą o awans do play-offów, które pozwolą myśleć o występach na pierwszoligowych boiskach. Arka to bezpośredni rywal stołecznego zespołu do zajęcia czołowego miejsca w rozgrywkach, dlatego tak ważny był ten mecz. Warszawianie po dobrym meczu ulegli jednak rywalom 1:3. – Drużyna Arki okazała się dla nas za mocna. Osiągnęliśmy lepszy rezultat niż w pierwszym meczu, ale do zdobycia choćby punktu trochę nam brakowało. Gratulacje dla nich, bo pokazali dobrą grę, widać ze gdy grają w pełnym składzie to są bardzo groźni i nie mają słabych punktów. Postaramy się punktować w kolejnych meczach z pozostałymi rywalami – powiedział po meczu Krzysztof Wójcik, trener wolskiego klubu.
Arka Tempo Chełm – MOS Wola Tramwaje Warszawskie 3:1 (25:22, 25:19, 17:25, 25:16)
Mecz w Chełmie był wyjątkowy dla warszawskiego zespołu również z drugiego powodu. Było to ostatnie spotkanie w barwach MOS Wola legendy klubu, zawodnika z największą liczbą występów w drużynie seniorów – Briana Malangiewicza. Środkowy stołecznego klubu w poprzednim sezonie świętował setny występ na drugoligowych boiskach. Niestety w tym sezonie Briana już w koszulce MOS-u nie zobaczymy. Zawodnik postanowił zawiesić siatkarską karierę.
– Zespół z Chełma był bardzo dobrze dysponowany w elemencie zagrywki, przez co punktowali serwisem i mieliśmy problemy z przyjęciem. Słabszą dyspozycję zanotowali w trzeciej partii, w której popełniali więcej błędów w tym elemencie i staraliśmy się to wykorzystać. Zespół gospodarzy potrafił zagrać bez błędów w końcówkach partii, okazało się to decydujące w tym meczu, nam brakowało troche skuteczności i cierpliwości. Ostatecznie gospodarze byli w tym meczu faworytem, mimo to my znamy swoje atuty, które chcieliśmy wykorzystać w meczu. Chciałbym również podziękować Brianowi za wspólną grę. To był jego ostatni mecz w tym sezonie i spisał się w nim świetnie. W każdym meczu dawał z siebie wszystko i razem z chłopakami z drużyny jesteśmy mu za to wdzięczni - zaznacza Karol Kubisz, środkowy MOS-u.
– Smutek to jedyne co mi towarzyszyło po meczu. Samo spotkanie było do walki w pięciu setach, niestety mieliśmy momenty gdzie były przestoje, dzięki temu Chełm odjeżdżał na kilka punktów. Byli faworytem i to potwierdzili. Bardzo smutno jest ze względu na to, że mój najlepszy przyjaciel odchodzi z MOS-u. Na samą myśl łza się w oku kręci, że już nie programy razem, ale usłyszałem, że podobno nie kończy kariery tylko zawiesza, więc może, może, może wróci na Rogala. Brian, dzięki za dobre lata na boisku i nie tylko, za te piekielnie niskie granie, bo wyżej nie wyskoczysz, za dystans, w sumie za wszystko. Kocham Cię bracie – żyj tam dobrze i pamiętaj o nas – mówi Marcin Wojtulewicz, rozgrywający MOS-u.
Redakcja Informatora Stolicy dziękuję Brianowi za dotychczasową współpracę i życzy zawodnikowi wszelkiej pomyślności i spełniania się w nowym miejscu pracy.
Fot. MOS Wola