Koszykarskie derby stolicy dla Legii
Za nami emocjonujące widowisko dla wszystkich fanów koszykówki ze stolicy. W Hali Bemowo przy ul. Obrońców Tobruku odbyły się derby Warszawy, w których Legia pokonała Dziki 73:66.
Już w czwartej kolejce Orlen Basket Ligi rozegrane zostało spotkanie derbowe. Do tego meczu Zieloni Kanonierzy przystępowali z bilansem dwóch wygranych i jednej porażki w tegorocznym sezonie Orlen Basket Ligi. Dziki legitymowały się identycznym stosunkiem zwycięstw i przegranych. To oznaczało, że triumfator tego pojedynku trwale zadomowi się w czołówce tabeli.
Pierwszą kwartę lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy po dwóch minutach wyszli na prowadzenie 5:2. Potem przewagę legionistów jeszcze powiększył McGusty, zdobywając dwa punkty po udanej akcji. Dziki w pierwszych fragmentach meczu miały problemy ze skutecznością w ataku. Niedługo potem kolejne dwa oczka dołożył Shawn Jones, a przewaga Legii rosła. Ten sam zawodnik kilkadziesiąt sekund później skutecznie zablokował rzut Dzików spod kosza. Drużyna Ivicy Skelina się nie zatrzymywała, a jej przewaga w połowie kwarty sięgnęła dziesięciu punktów. Cztery minuty przed końcową syreną na tablicy widniał wynik 16:5, a aż osiem punktów miał na koncie McGusty. Amerykanin zanotował przy tym dwie celne trójki. Gdy dołożył kolejną, a chwilę potem zaliczył wsad po udanej kontrze, trener Dzików, Krzysztof Szablowski, poprosił o czas. W tym momencie gospodarze wygrywali 21:7. Po przerwie Dziki odrobiły część strat, a celną trójką popisał się McGlynn. Jednak pierwszą odsłonę pewnie wygrali Legioniści 23:12.
Początek kolejnej kwarty to niecelne rzuty z obu stron – Pluty dla Legii i Aleksandrowicza dla Dzików. Na pierwsze punkty którejkolwiek z drużyn trzeba było czekać aż dwie minuty. Gra była bardzo zacięta, obie ekipy skutecznie utrudniały sobie dojście do czystej pozycji rzutowej. Dziki zdobyły cztery pierwsze punkty w kwarcie i odrobiły częściowo straty, jednak Legia skutecznie odpowiedziała, a celną trójkę rzucił Evans. Po stronie Dzików skutecznością wykazywał się Mcglynn. Trzy punkty dla Zielonych Kanonierów po rzucie z dystansu rzucił Silins, a przy stanie 33:22 dla Legii trener gości poprosił o czas. W drugiej połowie kwarty Legia prezentowała szybką i dynamiczną koszykówkę. Po kontrze celnie z dystansu rzucił Pluta, a po jego trójce drużyna z Bemowa prowadziła 37:24. W kolejnych fragmentach przewaga Legii nieco zmalała i półtorej minuty przed końcem pierwszej połowy wynosiła dziewięć punktów. Dziki wykorzystały limit przewinień przy jedynie dwóch po stronie gospodarzy. Mimo tego goście nie odpuszczali, za trzy trafił Wesson i Dziki zbliżyły się do Legii na sześć punktów, a ostatecznie wygrały kwartę 20:17. Jednak do przerwy to Legia prowadziła 40:32.
Początkowe minuty trzeciej kwarty to pogoń Dzików za legionistami. Punkty po stronie goście zdobywali między innymi Wesson i McGlynn. W grze koszykarzy obydwu ekip nie brakowało fauli. Skuteczność Legii w ataku spadła, co wykorzystywali rywale. W połowie kwarty drużyna Ivicy Skelina wciąż prowadziła, ale już tylko pięcioma punktami, a szkoleniowiec poprosił o czas. Po przerwie punkty dla swojej drużyny po udanej akcji podkoszowej zdobył Michał Kolenda, a Zieloni Kanonierzy wygrywali 48:40. Jakiś czas później za trzy trafił Grudziński, a po nim to samo uczynił McGlynn. Nieudane próby zaliczyli Pluta i Joesaar z drużyny Dzików. Trzy minuty przed końcem legioniści wykorzystali limit fauli, a Silins miał indywidualnie na koncie aż cztery przewinienia. Minutę później przewaga Legii zmalała do czterech punktów. Dziki również osiągnęły limit pięciu fauli w kwarcie. W końcówce punkty spod kosza zdobył Vucić, a kolejne dołożył McGusty, zapewniając swojej drużynie prowadzenie 58:51 przed ostatnią odsłoną.
W czwartej kwarcie bardzo długo żadna z ekip nie mogła umieścić piłki w koszu. Zmienił to dopiero McGlynn dwoma celnymi rzutami osobistymi. Chwilę później Evans spudłował rzut z dystansu, a po zbiórce w ataku i udanej kontrze wsadem popisał się Wesson. To sprawiło, że przewaga gospodarzy stopniała do zaledwie trzech oczek. Po chwili kolejne punkty dla Dzików w wykonaniu Joesaara. Przy stanie 58:57 dla Legii o czas poprosił Ivica Skelin. W tym momencie w kwarcie goście prowadzili 6:0. Po przerwie, w połowie ostatniej odsłony meczu, Dziki wyszły na prowadzenie 61:60, dopiero pierwszy raz w tym pojedynku. Później sześć kolejnych punktów zdobyli gracze Skelina. McGusty jako pierwszy koszykarz w tym meczu przekroczył barierę dwudziestu punktów, zapewniając Legii prowadzenie 66:61, a o czas poprosił Krzysztof Szablowski. Później punkty dla gospodarzy zdobył Jones. Dziki walczyły i półtorej minuty przed końcem zbliżyły się do przeciwników na dwa punkty. W tym momencie Kolenda trafił za trzy. Legia już nie wypuściła przewagi aż do końca i pokonała rywali.
Legia Warszawa – Dziki Warszawa 73:66 (23:12, 17:20, 18:19, 15:15)
Najwięcej punktów: Kameron McGusty (23), Shawn Jones (14), Jawun Evans (9) – Nicholas McGlynn (18), Andre Wesson (17), Janari Joesaar (9)
Składy:
Legia: Kameron McGusty, Jawun Evans, Andrzej Pluta, Mate Vucić, Shawn Jones, Ojars Silins, Michał Kolenda, Dominik Grudziński, Maksymilian Wilczek.
Dziki: Denzel Andersson, Rickey McGill, Mateusz Szlachetka, Michał Aleksandrowicz, Maciej Bender, Piotr Pamuła, Jarosław Mokros, Nicholas McGlynn, Janari Joesaar, Andre Wesson.
W piątej kolejce Zieloni Kanonierzy zmierzą się w Słupsku z Energą Icon Sea Czarnymi. Początek spotkania w niedzielę, 3 listopada o godz. 17:30. Dzień wcześniej swój mecz rozegrają Dziki. O godz. 15:30 w hali „Koło” przy ul. Obozowej podopieczni trenera Krzysztofa Szablowskiego podejmą Górnika Zamek Książ Wałbrzych.
/Marcin Kalicki/
Źródło/Fot.: Legia Kosz/Paulina Szewczuk