Kryształowe serce przestało bić…
Zmarł Jacek Okraszewski, pomysłodawca i prezes Klubu Honorowych Dawców Krwi PCK „Krewki Ursynów”. Za swoją działalność na rzecz ruchu krwiodawstwa w Polsce otrzymał wiele prestiżowych nagród i wyróżnień. Odznaczony przez Prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi. Niedawno Rada Warszawy przyznała mu tytuł „Zasłużony dla Warszawy”.
W biegu kroczył przez świat. Zachłannie smakował życie, jakby każdy dzień miał być tym dniem ostatnim. Delektował się każdą chwilą istnienia. Jego pasją był sport, zwłaszcza jazda na rowerze, a ostatnio z rozkoszą uprawiał – jak sam z dumą podkreślał – „zawód dziadek”.
Miał 18 lat, gdy po raz pierwszy oddał krew dla poszkodowanych w wypadku tramwajowym. Ta decyzja zmieniła jego stosunek do spraw materialnych. Inaczej też zaczął patrzeć na otaczający świat. Zrozumiał, że życie jest cudem, darem i największą wartością człowieka. Odtąd oddawał krew regularnie, a jego credo stało się powiedzenie „Łączy nas krew, która ratuje życie”.
Przez blisko 48 lat Jacek Okraszewski oddał ponad 60 litrów krwi. Od 1976 roku był członkiem Polskiego Czerwonego Krzyża. Pomysłodawca i współzałożyciel Klubu HDK PCK „Krewki Ursynów”, którego był prezesem. Za swoją aktywność otrzymał wiele prestiżowych nagród i wyróżnień. Dość wymienić: odznaka „Honorowy Dawca Krwi – Zasłużony dla Zdrowia Narodu” i „Kryształowe serce”, które jest najwyższym wyróżnieniem w ruchu honorowego krwiodawstwa PCK w Polsce oraz Brązowy Krzyż Zasługi, Srebrny Krzyż Zasługi i Zloty Krzyż Zasługi, najwyższe odznaczenia państwowe za wkład i pracę na rzecz krwiodawstwa przyznawane przez Prezydenta RP…
28 listopada br. Sławomir Potapowicz, wiceprzewodniczący Rady m.st. Warszawy, wręczył mu odznakę honorową „Zasłużony dla Warszawy”.
Choroba nowotworowa dopadła go nagle. Pozostał jednak optymistą, nie poddawał się i z ufnością patrzył w przyszłość. Wierzył, że powróci do zdrowia. Do ostatnich chwil wspierał też swoją „przyszywaną” rodzinę z „Krewkiego Ursynowa”, biorąc udział w dodatkowej zbiórce pod Ratuszem Urzędu Dzielnicy Ursynów. Kilka dni później odszedł. 17 grudnia Krzyształowe Serce jednego z Wielkich Społeczników Ursynowa przestało bić…
Jola Okraszewska (żona): Jacek od samego początku był typem społecznika i nie ukrywał tego. Byłam więc świadoma, w kim się zakochałam i z kim zdecydowałam się iść wspólnie przez życie. Kochał ludzi i nie potrafił obojętnie przejść obok drugiej osoby, która była w potrzebie. W te swoje inicjatywy społeczne na rzecz krwiodawstwa i pomocy drugiemu człowieku wciągnął mnie. Przez 41 lat naszego małżeństwa byliśmy w tych poczynaniach nie rozłączni. Był kochanym mężem i ojcem, ale najbardziej ukochanym dziadkiem jedynego wnuka, Kacpra. Nie potrafił siedzieć w jednym miejscu. Był człowiekiem czynu, zawsze musiał coś robić. Przez lata sąsiedzi zdążyli przyzwyczaić się, że na Święta Bożego Narodzenia pod naszym blokiem obowiązkowo pojawiała się szopka…
Teresa Florczak (Klub HDK PCK „Krewki Ursynów”): Jacek… To był facet, któremu nie wypadało odmówić! Wiedział czego chce i jaką misję powierzyło mu życie. Niby niepozorny, ale wielki swą siłą. Poznałam go w bardzo trudnym dla siebie momencie życia, załamana słabo idącą rehabilitacją po ciężkiej operacji kręgosłupa, w wyniku której został uszkodzony rdzeń kręgowy i nastąpił niedowład… To właśnie Jacek wciągnął mnie w działalność nowo powstającego klubu HDK PCK na Ursynowie. Jeszcze bez nazwy, ale już z ogromną ilością pomysłów. Zaczęliśmy działać , organizować pierwsze zbiórki krwi pod naszym urzędem dzielnicy. Nie ukrywam, że bez przychylności naszych włodarzy ten start byłby trudny. Na siedzibę klubu użyczyli nam na początku mały pokoik. Wkrótce nawiązaliśmy współpracę z Fundacją DKMS. To była dla mnie najlepsza rehabilitacja, bo miałam cel i odkryłam w sobie tę moc pomagania innym. Jacek był dla mnie niczym starszy brat. Trudno mi sobie wyobrazić, że już nie będzie wspólnych akcji i zwyczajnych rozmów o niczym.
Anna Tomasik
Foto: archiwum Klubu HDK PCK „Krewki Ursynów”