mobile
REKLAMA

Legia wygrywa po dogrywce

Kolejne zwycięstwo na własnym parkiecie odnieśli koszykarze Legii. Tym razem pokonali w rozgrywkach Orlen Basket Ligi po dogrywce PGE Spójnię Stargard.

Marcin Kalicki
Legia wygrywa po dogrywce

Mecz rozpoczął się w intensywnym tempie i to Spójnia pierwsza zapunktowała, otwierając wynik celnym rzutem za trzy i szybko dokładając akcję 2+1, co dało im prowadzenie 6:0. Legia odpowiedziała błyskawicznie – po przechwycie Ojarisa Silinša legioniści zdobyli pierwsze punkty, a następnie Silinš popisał się skutecznym rzutem za trzy, zbliżając gospodarzy na punkt. Obie drużyny wymieniały się punktami, ale przewagę Legii zapewnił przechwyt Pluty, który po kontrataku zdobył dwa oczka, a chwilę później Silinš zaliczył spektakularny blok, co pozwoliło Kolendzie na kolejne punkty z kontrataku. Dzięki temu Legia objęła swoje pierwsze prowadzenie w meczu – 13:12. W tym momencie trener Spójni poprosił o pierwszy czas, próbując przerwać dobrą passę gospodarzy. Po powrocie na parkiet Legia kontynuowała dobrą grę w obronie. Defensywa Legii wciąż pracowała na wysokim poziomie, co przełożyło się na kolejne punkty – tym razem Andrzej Pluta trafił za trzy, zwiększając przewagę do 22:14. Ostatnia akcja kwarty należała do Michała Kolendy, który indywidualnie wdarł się pod kosz i trafił celnie, ustalając wynik pierwszej kwarty na 24:18 dla Legii.

Druga kwarta rozpoczęła się dynamicznie dla Legii – Shawn Jones popisał się efektownym wsadem, powiększając przewagę gospodarzy. Jednak chwilę później trzy straty warszawskiej drużyny pozwoliły Spójni na skuteczne odpowiedzi i doprowadzenie do remisu 26:26. W połowie kwarty Legia otrzymała pierwsze dwa rzuty osobiste, które pewnie wykorzystał Ojars Silinš, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 30:26. Obie drużyny grały mocno w obronie, co prowadziło do licznych strat – po siedemnastu minutach spotkania zespoły miały na koncie łącznie dwadzieścia jeden strat. W końcu, po indywidualnym wejściu w atak, McGusty został sfaulowany i wykorzystał oba rzuty wolne, podwyższając wynik na 32:28. Spójnia odpowiedziała jednak błyskawicznie, zmniejszając przewagę gospodarzy do dwóch punktów. Rzut za trzy Coopera zbliżył ich jeszcze bardziej, na jeden punkt, ale następna akcja Grudzińskiego, zakończona akcją 2+1, pozwoliła Warszawianom wrócić na czteropunktowe prowadzenie. Cooper ponownie trafił za trzy, zmniejszając przewagę gospodarzy do zaledwie jednego punktu. W tym momencie trener Legii, Ivica Skelin, poprosił o czas, by przeorganizować grę swojej drużyny. Ostatnia akcja pierwszej połowy znowu należała do Michała Kolendy. Tym razem trafił za trzy, ustalając wynik drugiej kwarty na 40:38 dla Legii.

Jawun Evans otworzył drugą połowę celnym rzutem za trzy, zdobywając swoje pierwsze punkty w meczu i powiększając przewagę Legii do 43:38. Wkrótce doszło do niesportowego faulu Shawna Jonesa, co pozwoliło Gordonowi wykorzystać dwa rzuty osobiste i doprowadzić do remisu 45:45. Kolejne minuty to wymiana punktów między obiema drużynami, jednak po udanym przechwycie Legii i skutecznym rzucie za trzy autorstwa Wilczka, warszawianie wyszli na prowadzenie 53:49. Spójnia nie pozostała dłużna – trzy kolejne skuteczne akcje z rzędu pozwoliły im objąć prowadzenie. Luther Muhammad, po indywidualnej akcji, wyprowadził swój zespół na minimalne prowadzenie 57:56. W tym momencie trener Legii, Ivica Skelin, poprosił o czas, próbując zareagować na zmieniający się wynik. Po przerwie doszło do faulu w ataku Vucicia, co dało szansę Spójni na powiększenie przewagi. Yehonatan Yam pewnie wykonał dwa rzuty osobiste, wyprowadzając gości na trzy punkty przewagi. Była to ostatnia akcja tej kwarty, która zakończyła się wynikiem 59:56 dla Spójni.

Po przerwie Legia szybko zdobyła dwa kosze – Dominik Grudziński i Michał Kolenda trafili, dzięki czemu gospodarze objęli jednopunktowe prowadzenie. Jednak chwilę później doszło do niesportowego faulu McGusty’ego na Cooperze, co zakończyło jego występ w tym meczu. Cooper wykorzystał dwa rzuty wolne, a chwilę później Muhammad trafił za trzy, wyprowadzając Spójnię na pięciopunktowe prowadzenie – 67:62. Legia odpowiedziała dwiema celnymi "trójkami" – najpierw Jawun Evans, a następnie Pluta trafili zza łuku, co zbliżyło ich na dwa punkty. Jednak Cooper szybko odpowiedział, utrzymując czteropunktowe prowadzenie gości. Legia kontynuowała walkę – najpierw Silinš trafił za trzy, a po przechwycie indywidualną akcję wykończył Kolenda, co pozwoliło Legii odzyskać prowadzenie 77:76. Na ten moment trener Spójni poprosił o czas, próbując zmotywować swoich zawodników do walki. Po krótkiej przerwie Muhammad i Damian Krużyński zdobyli punkty, a Spójnia ponownie wyszła na prowadzenie, tym razem trzypunktowe. W końcowych sekundach emocje sięgnęły zenitu – przy wyniku 77:80 i zaledwie ośmiu sekundach do końca, Wesley Gordon stanął na linii rzutów wolnych, ale spudłował oba rzuty. Legia nie zmarnowała tej okazji – po szybkiej, indywidualnej akcji Jawun Evans trafił za trzy, doprowadzając do remisu i dogrywki.

Dogrywka rozpoczęła się od świetnych indywidualnych akcji Vucicia, które pozwoliły Legii objąć prowadzenie 85:82. Warszawiacy wykorzystali ten moment, by przejąć inicjatywę. Chwilę później doszło do niesportowego faulu po stronie Spójni – Yam sfaulował Evansa, który wykorzystał jeden rzut wolny, a następnie trafił za dwa, powiększając przewagę Legii do sześciu punktów. Ostatnia akcja meczu należała do Coopera, który wykorzystał dwa rzuty osobiste, zmniejszając stratę Spójni, ale nie wystarczyło to, by odwrócić losy spotkania. Legia Warszawa, po zaciętym meczu i emocjonującej dogrywce, odniosła zwycięstwo 88:84 na własnym parkiecie.

Legia Warszawa – PGE Spójnia Stargard 88:84 (24:18, 16:20, 16:21, 24:21, 8:4)

Składy:

Legia: Ojars Silinš, Jawun Evans, Andrzej Pluta, Michał Kolenda, Kameron McGusty, Dominik Grudziński, Maksymilian Wilczek, Shawn Jones, Mate Vucić, Marcin Wieluński -, Julian Dąbrowski -.

Spójnia: Luther Muhammad, Ta'lon Cooper, Jayden Martinez, Damian Krużyński, Dawid Słupiński, Wesley Gordon, Aleksandar Langović, Yehonatan Yam, Paweł Kikowski, Kacper Borowski, Sebastian Kowalczyk -.

/Marcin Kalicki/

Źródło/Fot. LegiaKosz/Piotr Koperski

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda