mobile
REKLAMA

Lider zatrzymany w Zwoleniu

W hicie 10 kolejki piłkarzy ręcznych gr. C wicelider rozgrywek Enea Orlęta Zwoleń po niesamowicie zaciętym widowisku pokonały prowadzący w tabeli zespół AZS UW Warszawa 31:30

KK
Lider zatrzymany w Zwoleniu

Starcie obu ekip, które mają ambicje wygrania ligi i zagrania w Turnieju Mistrzów o Ligę Centralną zapowiadano, jako hit nie tylko aktualnie rozgrywanej kolejki, ale również całego sezonu. Rywalizacja wicelidera ze Zwolenia z zawodnikami Piotra Obrusiewicza oraz Sławomira Monikowskiego dostarczyła kibicom szczypiorniaka w sobotnie popołudnie emocji na najwyższym poziomie. W tym meczu, było wszystko z czego słynie ta niezwykle widowiskowa dyscyplina sportu. Piękne bramki, parady bramkarzy, nagłe zwroty sytuacji oraz walka o korzystny wynik do samego końca.

Już sam początek spotkania pokazał czego można było się spodziewać w sobotnim starciu. Pierwsze dwie akcje ofensywne z obu stron od razu przyniosły zdobycz bramkową. W mecz weszli jednak lepiej gospodarze, którzy w 7 minucie wyszli na prowadzenie 5:1 po skutecznym rzucie karnym wykonanym przez Korneliusza Małka. Akademicy mieli tymczasem problem ze skutecznością i nie potrafili wznieść się na swój najwyższy poziom gry. Sytuację pogorszyło dodatkowo wykluczenie Igora Chojnackiego, który w 14 minucie meczu został ukarany karą dwóch minut. Marcin Kostro i Mateusz Seroka bezlitośnie wykorzystali ten moment i kwadrans po pierwszym gwizdku arbitrów, Enea Orlęta prowadziły różnicą pięciu trafień 11:6. Sygnał do walki dla akademików dał popularny samuraj czyli niezmordowany Miłosz Zawadzki. Mobilizacja zadziałała, gdyż dalsze bramki padły już łupem stołecznych szczypiornistów. Najpierw akcję zakończył skutecznym rzutem Wiktor Przybysz, a następne trafienie dołożył Igor Chojnacki. W efekcie akademicy zmniejszyli straty do dwóch trafień, a wynik do 11:9 dla zawodników ze Zwolenia. Ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy to wyrównana gra z obu stron. Miejscowi zaczęli popełniać straty w ofensywie a swój udział w poprawie wyniku stołecznej drużyny miał weteran w bramce czyli Krzysztof Lipka. Dobrze wprowadził się w mecz również obrotowy Maciej Filipowicz, który dwukrotnie skutecznie wykonał rzuty karne i pokonał swojego dawnego kolegę z Legionowa Kacpra Zacharskiego. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem remisowym 16:16.

Po zmianie stron przewagę uzyskali akademicy. W dalszym ciągu świetnie spisywał się w bramce Krzysztof Lipka, zaś trafienia Igora Chojnackiego, Miłosza Zawadzkiego oraz Roberta Targońskiego pozwoliły zawodnikom z warszawskiej Ochoty wyjść na prowadzenie 21:19. Gospodarze jednak nie zamierzali się poddawać. Niezwykle doświadczony skrzydłowy Mateusz Seroka oraz również występujący na tej pozycji Marcin Kostro błyskawicznie doprowadzili do wyrównania. Przełomowym momentem sobotniej rywalizacji była bez wątpienia 44 minuta meczu. Po fantastycznym rzucie z podłoża Igor Chojnacki doprowadził zespół Piotra Obrusiewicza i Sławomira Monikowskiego do trzybramkowej przewagi 24:21. Wydawało się, że to jest ten moment, w którym akademicy ostatecznie odjadą gospodarzom i będą na najlepszej drodze, aby zainkasować niezwykle cenne trzy punkty. Niestety popełnili trzy fatalne straty w rozegraniu akcji, co natychmiast wykorzystali gospodarze. W 46 minucie na tablicy świetlnej był wynik remisowy 24:24. W tym fragmencie spotkania błędy popełniały obie ekipy. Niemoc gości przełamał dopiero na dziesięć minut przed końcową syreną Wiktor Przybysz. Doprowadzając do remisu gospodarze prowadzeni przez trenera Błażeja Smyrgałę dostali wiatru w żagle, natomiast akademicy sprawiali wrażenie pogubionych. Z trzybramkowej do niedawna przewagi zrobiła się na cztery minuty przed końcem meczu trzybramkowa strata. Eryk Figura uzyskał trafienie na 29:26 dla Orląt ze Zwolenia i sytuacja zawodników z Warszawy zrobiła się nieciekawa. Waleczni akademicy ponownie zerwali się jednak do odrabiania strat. Interwencja Krzysztofa Lipki oraz trafienia Igora Chojnackiego i Maksymiliana Śliwińskiego zmniejszyły stratę do gości do jednej bramki. Sama końcówka to już niesamowita huśtawka nastrojów i emocji zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Gdy na minutę i piętnaście sekund przed końcową syreną Kacper Tuszyński rzucił bramkę na 30:28 dla gospodarzy wydawało się, że nic nie uratuje akademików przed pewną porażką. Tymczasem najpierw celnym rzutem odpowiedział Wiktor Przybysz a potem po przerwie wziętej na życzenie trenera gospodarzy doszło do kuriozalnej sytuacji. Gospodarze źle rozwiązali akcję ofensywną. Zaliczyli stratę a dodatkowo sędziowie ukarali bezpośrednio czerwoną kartką Eryka Figurę. Na domiar złego dla zawodników Orląt akademicy otrzymali rzut karny, który bezbłędnie wykorzystał Igor Chojnacki doprowadzając do remisu 30:30. Ostatnie słowo należało jednak do wicelidera tabeli. Na cztery sekundy przed końcem meczu fantastycznym rzutem z około dziesięciu metrów popisał się Hubert Obydź. Na ten cios akademicy nie byli już w stanie odpowiedzieć i trzy punkty w tej niesamowicie zaciętej rywalizacji dopisali sobie szczypiorniści Enea Orlęta Zwoleń pokonując lidera 31:30.

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda