Nie boimy się ani Legii ani Bestiosu, ale z jednymi i z drugimi trzeba grać na maksimum swoich możliwości
Za nami rok pełen emocji, rywalizacji, przerywanych rozgrywek i przekładanych spotkań. Redaktor Marcin Kalicki zapytał Krzysztofa Wójcika, trenera drużyny MOS Wola Tramwaje Warszawskie jak on wspomina ostatnie dwanaście miesięcy, jak wyglądały przygotowania do zawodów w trakcie pandemii i jakie będą cele na kolejny rok.
Marcin Kalicki: To był trudny, dziwny, inny rok niż zwykle. Jak Trener go wspomina?
Krzysztof Wójcik: W tym naszym sportowym klubowym życiu był całkiem niezły. Dobrze graliśmy w II lidze, zdobyliśmy Mistrzostwo Polski Juniorów. Jednak okoliczności tych wydarzeń i to co się działo dookoła raczej nikomu nie będzie sprawiało miłych wspomnień. Wspominam ten rok dokładnie tak jak w pytaniu, jako trudny i dziwny, oby ostatni taki.
M.K.: W poprzednim sezonie o punkt wyprzedziliście stołeczną Legię i Centrum Augustów zajmując ostatecznie czwartą pozycję, dzięki której mogliście rywalizować w fazie play-off i walczyć o I ligę. Rywalizacja z BAS-em Białystok nie została jednak dokończona ze względu na koronawirusa...
K.W.: Tak, rywalizacja została przerwana po dwóch spotkaniach. BAS był zdecydowanym faworytem i prowadził 2-0 po meczach u siebie, ale byliśmy znacznie bliżej niż w lidze. Graliśmy dobrą siatkówkę. Trochę szkoda, bo meczami u siebie można było tą rywalizację przedłużyć. Ostatecznie związek przyznał miejsce w I lidze drużynie z Białegostoku, do której po dobrych występach w play-off trafił nasz środkowy Konrad Bączek.
M.K.: Ostatecznymi wynikami uznano te z rundy zasadniczej. MOS Wola był zatem czwartą drużyną II ligi. Taki był cel?
K.W.: Tak, chcieliśmy powalczyć o fazę play-off i udało nam się w niej zagrać wyprzedzając kilka drużyn, których potencjał wydawał się być większy. Także można ten sezon zaliczyć do udanych.
M.K.: Latem z klubem pożegnało się kilku zawodników. Do drużyny dołączyli nowi siatkarze oraz świeżo upieczeni mistrzowie Polski juniorów...
K.W.: Mamy taką sytuacje praktycznie co roku. Skład zawsze nam się zmienia, zawsze trochę trwa zanim zespół okrzepnie w warunkach II ligi i zacznie pokazywać swoje możliwości. Do tego staramy się stawiać na młodych zawodników, a przeskok między siatkówką juniorską a seniorską jest duży. Do tej pory przyzwyczajali się do zwycięstw, teraz muszą też zacząć uczyć się reagować na porażki. Ten sezon na pewno dużo im da.
M.K.: Jak przygotowywaliście się do nowego sezonu w dobie pandemii?
K.W.: Przygotowywaliśmy się jak co roku na swoich obiektach. Nie było tu większej różnicy poza tym, że w dobie pandemii i wszechobecnych obostrzeń mieliśmy trochę mniejszy komfort chociażby z tego względu, iż na obiekcie nie można korzystać z pryszniców i szatni.
M.K.: Sezon 2020/2021 rozpoczęliście od porażki z Metrem, ale czym dalej tym było już lepiej...
K.W.: Sezon rozpoczął się od przekładania dwóch pierwszych kolejek. Mecz z Metrem też mógł być przełożony, ale brakowało terminów. Zagraliśmy w niepełnym składzie, a dla nich była to już trzecia kolejka, trochę się zgrali. W rewanżu poszło nam już dużo lepiej. Kolejne spotkania po powrocie Bartka Gomułki z kadry były już lepsze. Chodź później musieliśmy odrabiać zaległości i grać systemem środa-sobota co nie pozwalało na spokojny trening i nie zapunktowaliśmy w tych meczach tak jakbyśmy chcieli. Ale nie jesteśmy jedyną drużyną, którą dotykały takie problemy.
M.K.: To także sezon bez kibiców. Trudniej czy łatwiej gra się przy pustych trybunach?
K.W.: Raczej trudniej. Zawsze lepiej kiedy na trybunach może wspierać zawodników rodzina, znajomi czy bliskie osoby. Czasami doping kibiców nakręca zespół do jeszcze lepszej gry. W meczach wyjazdowych też jest fajnie. Pamiętam stare czasy i w takim Wyszkowie trochę się zawsze działo. Szkoda, że tak to teraz wygląda.
M.K.: Jesteśmy w trakcie przerwy świąteczno-noworocznej. Wolałby Trener grać kolejne mecze czy drużyna potrzebowała już odpoczynku?
K.W.: Przerwa była przede wszystkim potrzebna, żeby głowy trochę odpoczęły od siatkówki. Trenowaliśmy codziennie, dużo graliśmy więc taki odpoczynek dobrze zrobi. Na pewno pod względem utrzymania dyspozycji lepiej by było trenować, ale mam nadzieję, że szybko wrócimy do dobrej formy.
M.K.: Pierwsze spotkanie w nowym roku MOS Wola zagra z Bestios Białystok 8 stycznia. Czego kibice się mogą spodziewać po tym spotkaniu?
K.W.: Chcemy jak najlepiej rozpocząć nowy rok. Na razie sami nie wiemy jaka będzie nasza dyspozycja, ale jak zagramy tak jak w ostatnim meczu to będzie dobrze. Nie ma dla nas w tej lidze meczów, które wygramy jakimś małym nakładem sił albo przeciwnik nam podaruje zwycięstwo. Każdy gra na maksa i już się o tym przekonaliśmy po meczu z Międzyrzecem u nas. Nie boimy się ani Legii ani Bestiosu, ale z jednymi i z drugimi trzeba grać na maksimum swoich możliwości, żeby zdobywać punkty.
M.K.: Przed nami 2021 rok. Jakie to będzie dwanaście miesięcy dla seniorów MOS Wola?
K.W.: Najpierw to będzie kilka miesięcy dokończenia - mam nadzieję tego sezonu w zdrowiu i bez niespodzianek jak rok temu. A później kolejne miesiące to już myśli o nowym sezonie i nowych wyzwaniach. Na razie za wcześnie na prognozy jak będzie.
M.K.: Czego Trener życzy sobie i całej MOS-owskiej rodzinie w nowym roku?
K.W.: Żeby wróciła normalność i dużo zdrowia dla wszystkich.
M.K.: Dziękuję za rozmowę.
Fot. MOS Wola